Gdy wraca?em do Banaue, zapad? zmrok, a deszcz rozpada? si? na dobre. W kilku miejscach drog? przerwa?y strumienie wody, dwa razy musia?em wyj?? z tricykla, by ?atwiej mu by?o pokona? g??bokie osuwisko b?ota. W ko?cu my?la?em, ?e ugrz?z?em na dobre - pot??ne osuwisko dos?ownie zmy?o drog? ze zbocza góry. Zaskakuj?co szybko pojawi?o si? ?wiate?ko w tunelu - koparka, która w strugach deszczu i ?wiat?ach samochodowych reflektorów chy?o zabra?a si? do roboty. Po pi?ciu minutach maszyna zawiod?a i rozkraczy?a si? po ?rodku tego, co by?o kiedy? drog? - jedna z g?sienic spad?a z kó?. Chocia? kilku m??czyzn zabra?o si? za napraw?, to efekty ich pracy by?y mizerne. Po oko?o godzinie tricykl przenie?li?my na plecach, samochody musia?y zosta?.

Dobra baza wypadowa na wulkan Mayon oraz przystanek w drodze na Samar. W samym mie?cie nie ma wielkich atrakcji, nie mia?em zreszt? okazji pokr?ci? si? po okolicy, gdy? przechodzi? tajfun Toyang i pada?o. W odró?nieniu od innych miast Luzonu, tury?ci s? tu jeszcze curiosum i wzbudzaj? u przechodniów nieukrywane zaciekawienie ("Hey Joe!").

Zatrzyma?em si? w Catalina's Lodging - tak przynajmniej napisano w przewodniku, w rzeczywisto?ci na budynku nie ma ?adnego szyldu z t? nazw?. Hotel znajduje si? nad ma?? jad?odajni? "After Six" (pó?nocno-wschodni róg placu z fontann?), takiego w?a?nie szyldu nale?y szuka?. Wej?cie na pi?tro znajduje si? na zapleczu - przechodzi si? przez jad?odajni?. Jedynka bez ?azienki kosztuje 120 P, z ?azienk? 180 P. Pokój trzyosobowy z ?azienk? 380 P, bez ?azienki 240 P, dwójek nie ma. Przegl?daj?c hotelowy rejestr nie znalaz?em ani jednego wpisu cudzoziemców, mieszkaj? tu sami Filipi?czycy. Standard pokoi odpowiada cenie. W pokoju mia?em komary, meszki i dwa rodzaje mrówek. Ciekawostk? by?o gniazdko umieszczone na suficie, musia?em troch? pokombinowa?, jak tu zagotowa? wod? grza?k? z kablem o d?ugo?ci 50 cm. Na dole jest przyzwoita i tania kuchnia, niestety, bez piwa.

Bezpo?rednie autobusy z Manili odje?d?aj? z dzielnicy Pasay o 6.00 i 10.00 rano, s? jeszcze po??czenia nocne o 19.00. Terminale w Pasay gnie?d?? si? w tej samej okolicy, trzeba tylko si? troch? pokr?ci? po zakamarkach, by znale?? wszystkie linie - trzeba szuka? BLTB i Philtranco. Cz??? kursów zosta?a odwo?ana ze wzgl?du na tajfun. Poniewa? przyjecha?em do Manili pó? godziny po szóstej, zamiast czeka? do dziesi?tej, postanowi?em jecha? etapami. Najpierw pojecha?em luksusowym autobusem do Nagi (odjazd o siódmej, 490 P, 8 i pó? godziny). Autobus jecha? naprawd? szybko i zatrzymywa? si? tylko kilka razy, zwyk?y autobus pokonuje t? tras? w ponad dziesi?? godzin.

Z terminalu w Naga autobusy do Legaspi odje?d?aj? cz?sto (klima, 92 P) i jad? dwie godziny. Wyje?d?aj?c z Angeles o 4.30 do Legaspi dotar?em oko?o 18. Nowy terminal w Legaspi po?o?ony jest za miastem i jeszcze nie wszyscy miejscowi wiedz?, gdzie to jest. Za tricykla do hotelu zap?aci?em s?ono, bo 20 P (stargowa?em z 40 P). Wygodniej jest wysi??? na skrzy?owaniu w Daraga, kilka kilometrów przed Legaspi i dojecha? do centrum jeepneyem.

Wyje?d?aj?c z miasta, te? wygodniej jest ?apa? autobus w Daraga, gdzie jest tylko "przystanek", nie trzeba wtedy czeka? na odjazd. Jeepneye do Daraga ?atwo mo?na z?apa? na Rizal Street (4,5 P).