Strona główna
Strona główna
Opowieści
Opowieści
Dobre rady
Dobre rady
Galeria
Galeria
Recenzje sprzętu
Recenzje sprzętu
Konkurs
Konkurs!
Odsyłacze
Odsyłacze
Kontakt
Kontakt
Szukaj
Rumu?skie góry, bu?garskie pla?e...
Zagłosuj na tę publikację | Zasady konkursu | Wersja do druku

5 sierpnia, dzie? 14.

Rano byli?my w Sofii i tu niespodzianka - okaza?o si?, ?e w weekendy kursuje dodatkowy poci?g do Widin, wi?c zamiast czeka? 6 godzin od razu mo?emy si? przesi???. Tylko w Bu?garii poci?g mo?e jecha? 200 km przez pi?? i pó? godziny. Pospieszny zatrzymywa? si? w takich wioskach, ?e tylko par? wagonów sta?o na stacji, a reszta poci?gu gdzie? w polu.

W ko?cu dowlekli?my si? do Widin - tam dwójka Czechów, których poznali?my w poci?gu (wracali z Gruzji) zdecydowa?a si?, ?e idzie 10 km do przej?cia pieszo, my natomiast odeszli?my troch? od dworca, szukaj?c taksówki po rozs?dnej cenie, i wkrótce jechali?my do granicy za 3 lv (=3 DM) - nasze ostatnie bu?garskie pieni?dze.

Szybko przeszli?my kontrol? i... pozosta?o nam czeka? na prom. Po godzinie czekania w strasznym upale dowiedzieli?my si?, ?e prom przyp?ynie dopiero wtedy, kiedy za?aduje si? na niego odpowiednia liczba samochodów w Calafat, po rumu?skiej stronie Dunaju. A to niedziela - wi?c ma?y ruch - i mo?e to by? nawet za dobrych kilka godzin. Siedzimy w cieniu jakiej? budy, ale nawet w cieniu jest taki skwar, ?e nie da si? wytrzyma?, a wiatr jest tak gor?cy, ?e nie przynosi ?adnej ulgi. A bezdomne psy po prostu nas wyka?czaj?...

Po trzech godzinach w ko?cu za?adowali?my si? na prom, którym p?yn?li?my kolejn? godzin? (powinno by? pó?), bo lekko wstawiona za?oga nie mog?a sobie poradzi? z przybiciem do Calafatu i musia?a robi? kilka podej?? :). Szybko zebrali?my rumu?skie piecz?tki, przedarli?my si? przez pierwsze stado Cyganów i ruszyli?my na dworzec. Od razu poczuli?my, ?e jeste?my w Rumunii - wsz?dzie bose brudasy, chwytaj?ce za r?k? i krzycz?ce: "Mani!", wsz?dzie: "Daj mark?!", papierosa albo to, co akurat trzymasz w r?ce.

Poci?g Calafat-Craiova o dziwo nie by? zgrany czasowo z promem. Po d?u?szym oczekiwaniu wsiedli?my do klimatycznego personala, którym po ciemku dowlekli?my si? do Craiovej.

W Craiovej, razem z wcze?niej poznanymi Czechami, maj?c chwil? czasu do odjazdu poci?gu do Arad poszli?my co? zje?? do budki przed dworcem. Wzi?li?my hamburgery, kawa?ki pizzy i ciastka z kremem waniliowym, i to w najró?niejszych kombinacjach.

Szybko okaza?o si?, ?e co? by?o nie?wie?e - Adrian przez ca?? noc mia? w poci?gu ostre sensacje ?o??dkowe, ja do??czy?em do niego w autobusie z Arad do Oradii... Metod? jak?? tam (mia?em to na logice :) doszli?my w ko?cu do wniosku, ?e zatruli?my si? kremem z ciastek... W Oradii wysiad?em nieprzytomny - po ciastkach z kremem dziurawa, wyboista droga pokonywana rozpadaj?cym si? autobusem dobi?a mnie zupe?nie.

Skalista wysepka ko?o Achtopola
Ustalili?my, ?e koniecznie trzeba si? dosta? na W?gry - bali?my si?, ?e zatrucie to salmonella, a z rumu?skimi szpitalami nie ma ?artów. Uda?o nam si? z?apa? taksówk? i wynegocjowa? 70.000 lei za kurs do granicy (2 USD). Z przej?cia i tak mieli?my ?apa? stopa, bo do stacji kolejowej w Biharkerestesz jest dobre 6 km, uznali?my wi?c, ?e lepiej pyta? o Debreczyn - linia kolejowa prowadzi naoko?o, wi?c zaoszcz?dzimy mas? czasu i pieni?dzy. Po chwili Szopen z Adrianem mieli ju? stopa, ja natomiast pyta?em dalej - i jak na z?o??, du?o osób chcia?o mnie zabra? do Budapesztu, natomiast do Debreczyna nikt. W ko?cu dogada?em si? z jak?? W?gierk?, która mówi?a, ?ebym czeka? na ni? 200 m za granic?, bo ona tam ma samochód i pojedziemy razem. Przeszed?em wi?c pieszo przej?cie, prawie mdlej?c, kiedy wr?cza?em pogranicznikowi paszport, i poszed?em z 200 m za przej?cie. Po chwili pojawi?a si? tamta W?gierka i powiedzia?a, ?e tak naprawd? to nie ma samochodu, ale chce razem ze mn? jecha? stopem.

By?o co? ko?o po?udnia, upa? nieziemski, a ja by?em mocno odwodniony po ekscesach w autobusie... Czu?em si? tak ?le, ?e pobie?nie zbluzga?em to dziewcz? i poszed?em usi??? na ?awce pobliskiego baru. Przez kilka godzin spa?em i mdla?em na zmian?, wcze?niej tylko przywi?za?em sobie przytomnie r?k? do plecaka... W ko?cu stwierdzi?em, ?e musz? si? ruszy?, bo Szopen z Adrianem czekaj? ju? na pewno w Debreczynie, a ja mam kawa? drogi... Kupi?em sobie mineraln?, ?eby troch? ugasi? pragnienie, ale, niestety, kilka minut po jej spo?yciu rozsta?em si? z ni?... I wyszed?em na drog? ?apa? stopa - ale prawie nic nie jecha?o, a to co jecha?o, wcale nie mia?o zamiaru mnie wzi??. Ruszy?em wi?c powoli w stron? Biharkerestesz, machaj?c na to, co przeje?d?a?o, i po jakim? kilometrze zatrzyma?o si? tico z dwiema zakonnicami jad?cymi do Budapesztu. Dogada?em si? z nimi, ?e podrzuc? mnie do Puspokladany - w?z?a kolejowego oddalonego o godzin? drogi od Debreczyna.

Z Debreczyna, ju? z Adrianem i Szopenem, przez Szerencs dostali?my si? do Satoraljaujhely. Wyl?dowali?my tam o 22 i od razu ruszyli?my pieszo do przej?cia granicznego, a stamt?d do Slovenskiego Novego Mesta - ??cznie oko?o 10 km. W SNM okaza?o si?, ?e poci?g do Koszyc b?dzie jecha? dopiero po czwartej rano, przespali?my si? wi?c w klimatycznej dworcowej poczekalni (malutka, pu?ciutka i kompletnie ciemna) i rano przez Koszyce dostali?my si? do Polski.


Do początku

Poprzednia strona
 1 2 3 4 5 6 7 8

Zagłosuj na tę publikację | Zasady konkursu | Wersja do druku

O tych krajach: Ukraina - Rumunia W krainie Draculi 8 dni objazd + 8 dni wypoczynek   Pozostałe...
Tego autora: Sankt Petersburg - miasto magiczne Rumunia i Bu?garia - troch? rad Krymskie perypetie

Opracowanie: Radek Michalak
Bardzo chętnie zamieścimy Państwa opowieść.
Wszystkie opowieści i uwagi prosimy kierować pod naszym adresem.
redakcja@tramp.travel.pl
Ostatnie uaktualnienie: 2001-11-25