2 sierpnia, dzie? 11.
Kiedy zwijali?my si? o 4.30 wydawa?o si?, ?e bez problemu zd??ymy na poci?g odje?d?aj?cy pó?torej godziny pó?niej... Niespiesznie szli?my przez puste ulice Bukaresztu, odpieraj?c ataki bezpa?skich psów (w samej stolicy jest ich sto tysi?cy), w ko?cu wsiedli?my do tramwaju nr 12 i jechali?my w stron? Buc. Progresu. Czas bieg? nieub?aganie, a tramwaj wlók? si? niemi?osiernie. Kiedy wreszcie dotarli?my do ostatniego przystanku, wed?ug rozk?adu poci?gu nie by?o na stacji ju? od pi?ciu minut. Ku naszemu zdziwieniu rozk?ad zosta? zmieniony i poci?g odje?d?a? 20 minut pó?niej... Spokojnie kupili?my wi?c bilety i po dwóch godzinach byli?my w Giurgiu. Tam ostatecznie rozdzielili?my si? z czesk? par? - oni zdecydowali si? i?? pieszo, my natomiast pokona? 6 km do przej?cia taksówk?, za 1 USD od osoby. Po szybkiej kontroli przeszli?my pieszo most na Dunaju i byli?my w Bu?garii.
Do centrum miasta i dworca by?o bardzo daleko, natychmiast wi?c obskoczyli nas taksówkarze proponuj?cy, ?e zawioz? nas tam za 20 DM, poszli?my jednak 100 metrów dalej i okaza?o si?, ?e za chwil? odje?d?a autobus, który kosztuje zaledwie 0,40 lewa. Szybko kupili?my bilety na popo?udniowy poci?g do Warny i ruszyli?my na miasto - na kebapcze i star? zagork?, najlepsze bu?garskie piwo. W samym Ruse nie by?o raczej nic do zwiedzania, wi?c kupili?my jeszcze ba?ciki na drog? i wsiedli?my do poci?gu.
W Warnie mieli?my zamiar spa? gdzie? na dziko lub na kempingu, okaza?o si? jednak, ?e ca?e wybrze?e jest tak zagospodarowane i strze?one przez policj?, ?e raczej odpada ten wariant, szczególnie, ?e jakie? pó? godziny po naszym przyje?dzie mia? zapa?? zmierzch; dowiedzieli?my si?, ?e najbli?szy kemping znajduje si? 40 km dalej, nie pozosta?o nam wi?c nic innego, jak przyst?pi? do negocjacji z kobiet?, która oferowa?a nam kwater?. W ko?cu stan??o na 6 DM od osoby za pokój znajduj?cy si? jakie? 5 minut pieszo od pla?y.
Zrzucili?my tam plecaki i poszli?my poogl?da? Warn? noc?; w ko?cu usiedli?my w jednej z knajpek znajduj?cych si? na pla?y, ?eby zakosztowa? szopskiej sa?atki i obowi?zkowej zagorki i nacieszy? si? widokiem Morza Czarnego. Troch? inne ni? rok wcze?niej na Krymie...
3 sierpnia, dzie? 12.
Obudzili?my si? strasznie pó?no, wpadli?my wi?c szybko do sklepu i zaraz ruszyli?my autobusem do Z?otych Piasków - dzisiaj dzie? relaksu :) Wkrótce le?eli?my ju? pod parasolem na rewelacyjnej pla?y - z?oty piasek, b??kitna woda, pi?kny widok na wybrze?e i cieplutkie morze... Troch? pop?ywali?my, pole?akowali?my, ja zjad?em dodatkowo olbrzymi? porcj? szopskiej sa?atki... O trzeciej zdecydowali?my si? zwija?, ?eby zd??y? na autobus do Burgas. Wysiedli?my na dworcu autobusowym troch? sko?owani (pytamy w autobusie kobiet?, czy to autogara, a ona kr?ci przecz?co g?ow? i odpowiada: "Da"), szybko okaza?o si?, ?e autobus do Burgas w?a?nie odjecha?, zjedli?my wi?c obiad i pojechali?my nast?pnym.
W Burgas byli?my spó?nieni - po drodze by? wypadek - no i ostatni mikrobus do Achtopola, wioski na wybrze?u pod sam? tureck? granic? ju? pojecha?... Taksówkarska mafia pod dworcem chcia?a troch? za du?o (60 DM), wi?c zacz?li?my si? zastanawia?, co robi?, a nawet czy jest w ogóle sens tam jecha?. Poszed?em na chwil? za potrzeb? w okoliczne krzaki, a kiedy by?em z powrotem Adrian z Szopenem stali ju? i rozmawiali z jakim? z?otoz?bym Bu?garem, handlarzem ze stadionu X-lecia... Zaoferowa?, ?e mo?e nas zawie?? do Achtopola, i to nawet za rozs?dne pieni?dze, jednak, ?eby obgada? szczegó?y, mieli?my usi??? z nim w pobliskiej knajpce... Usiedli?my wi?c (zaj?li?my stolik z brzegu) i nagle kobieta przechodz?ca ulic? podchodzi do Szopena i co? mówi, pokazuje, co? jakby chcia?a nas ostrzec. Dwóch osi?ków, kolegów naszego handlarza, szybko i zdecydowanie j? przep?dzi?o, a sam szef powiedzia?, ?e to ?ebraczka i chcia?a pieni?dze. Troch? mnie to zdziwi?o, bo kobieta by?a dobrze ubrana, sz?a z siatkami zakupów... No, ale szybko zaj?li?my si? dopytywaniem o transport do Achtopola.
Okaza?o si?, ?e mo?emy jecha? dopiero nast?pnego dnia rano, ale Bu?gar zaoferowa?, ?e mo?emy u niego w mieszkaniu przespa? noc.
Hmm... w tym momencie rozmowa zesz?a jednak na temat pieni?dzy - oferowa? bardzo dobry kurs i mieli?my wymieni? dolary, z tym, ?e potrzebowali?my tylko 30 USD, a on i koledzy do?? natarczywie zacz?li si? domaga?, ?eby?my wymienili wi?cej. W tym momencie co? zacz??o mi ?mierdzie?, szczególnie ?e zacz?li nas pyta?, czy mo?emy im wymieni? na grubsze nomina?y, bo maj? same pi?tki... Z niech?ci? na nie popatrzy?em, a szef widz?c to szybko zacz?? mnie przekonywa?, ?e pi?tki s? ok, rzuci? nawet na stó? dwie z góry ogromnego pliku mówi?c, ?e mo?emy sobie kupi? za to piwo i sprawdzi?, czy s? dobre.