No to wszystko jasne - skumali?my, ?e w tym pliku musi by? masa lewych pi?tek i zacz?li?my my?le?, jak si? wycofa?, szczególnie ?e kawiarnia by?a pe?na "kolegów" szefa. W ko?cu zdecydowanie podzi?kowali?my, wzi?li?my plecaki i w noooogi... Us?yszeli?my jeszcze "Spie.....!" z mocnym bu?garskim akcentem i byli?my z powrotem na dworcu. :)
Znowu zagadali?my z taksówkarzami i z pocz?tkowych 45 marek zeszli?my na 38 za 90 km do Achtopola. Dalej za du?o. Odeszli?my troch? dalej namy?li? si? i po chwili spotkali?my kolejnego go?cia, który by? nas gotów zawie?? do Achtopola, te? handlowa? na stadionie, tylko wygl?da? mniej mafijnie. Od razu wiedzieli?my, ?e to przekr?ciarz, wi?c rozmow? z nim potraktowa?em rozrywkowo: pocz?tkowo dawa? 2,5 lv za dolara (normalny kurs to 2,1-2,2), ja na to: "To jako? ma?o". Go?? w szoku, Adrian z Szopenem te? :). Ale kiedy us?ysza?em rzucony w akcie desperacji kurs 3,0, to ju? przesta?em wiedzie?, co si? dzieje, wi?c stwierdzi?em, ?e zmienimy front i zapyta?em, czy da nam tylko w pi?tkach. On si? zmiesza?, ale szybko mówi, ?e ma te? inne banknoty - i wyci?ga dwudziestki... Tyle, ?e stare, bez pasków hologramów (ostatnio by?a w Bu?garii denominacja), no i za 100 USD dostaliby?my chyba równowarto?? 40 groszy. No to zwracam mu uprzejmie uwag?, ?e te banknoty nie maj? pasków. A on: "A to te? mam takie z paskiem" - i wyjmuje plik pi?tek...
Adrian z Szopenem bawili si? raczej kiepsko - atmosfera zrobi?a si? do?? napi?ta i w?a?nie zapad? zmierzch, szybko wi?c odeszli?my od tego go?cia i chcieli?my ju? jecha? za 6 lv za miasto na pla?? i tam si? przespa?, kiedy podszed? do nas starszy taksówkarz mówi?c, ?e nas zawiezie za 17 USD. My twardo 15, w ko?cu zaproponowa?em tak po ?rodku - 16 USD i go?? po krótkim namy?le o?wiadczy?, ?e nas we?mie, tylko ?eby?my jego kolegom z taksówkarskiej mafii powiedzieli, ?e jedzie za 18 USD. I tak jeden z taksówkarzy jecha? równolegle z nami a? do rogatek miasta i rzuca? przez otwarte okno jakimi? bluzgami.
Go?? zapyta? jeszcze, czy wymienili?my jakie? pieni?dze, i powiedzia?, ?e to by?a burgaska mafia, i w stylu Collina McRae dowióz? nas w nocy do Achtopola. Po drodze niesamowite widoki - jedzie si? nad samym Morzem Czarnym, a ksi??yc by? w pe?ni i rzuca? wsz?dzie niesamowit? po?wiat?.
W ko?cu dojechali?my do miejsca naszego przeznaczenia, zap?acili?my, kupili?my bancziki na kolacj? i ruszyli?my krótkim deptakiem na molo, ?eby rozejrze? si? za miejscem do spania... Szybko zdecydowali?my, ?e pójdziemy na po?udnie, w stron? Turcji, a po chwili byli?my ju? na skraju zabudowa? i wyszli?my w step. Szli?my nim dobre pó? godziny, w ko?cu znale?li?my zwarte cierniste krzaki z ma?? polank? po ?rodku, na skraju skalistego klifu. Miejsce by?o idealnie os?oni?te od wszystkiego, z wiatrem w??cznie; po chwili mieli?my ju? roz?o?one karimaty i szli?my spa?.
4 sierpnia, dzie? 13.
Obudzi?em si? przed szóst?, po cichu wyszed?em ze ?piwora, zabra?em aparat i now? klisz?, i poszed?em na skraj klifu obejrze? wschód s?o?ca. Widok by? po prostu rewelacyjny...
Oko?o 8 zwin?li?my si? i wrócili?my do Achtopola; zjedli?my na ?niadanie jogurt i bancziki, kupili?my niewielkiego arbuza i ruszyli?my na pla?? - podobno jedn? z najpi?kniejszych w Bu?garii. Nie by?a ona z?a, ale zachwyceni te? nie byli?my, do tego by? potworny upa?, a nie mo?na by?o wypo?yczy? parasoli... Lepiej ju? by?o w licznych skalistych zatoczkach ci?gn?cych si? wzd?u? pla?y... Kiedy mieli?my do??, wrócili?my do Achtopola, wypili?my zimny, orze?wiaj?cy airan (jogurt z wod? i kostkami lodu) i zacz?li?my rozgl?da? si? za knajpk? na obiad. Szybko znale?li?my ma?? knajpk? ukryt? w winoro?lach i tam zjedli?my tarator (zimn? zup? zrobion? z jogurtu, ogórka i czosnku) i pyszne giuwecze.
Reszt? dnia sp?dzili?my na ma?ej skalistej wysepce ko?o latarni, sk?d rozci?ga? si? wspania?y widok na wybrze?e i Achtopol, a wieczornym mikrobusem udali?my si? do z powrotem do Burgas, a stamt?d nocnym poci?giem do Sofii.