Strona główna
Strona główna
Opowieści
Opowieści
Dobre rady
Dobre rady
Galeria
Galeria
Recenzje sprzętu
Recenzje sprzętu
Konkurs
Konkurs!
Odsyłacze
Odsyłacze
Kontakt
Kontakt
Szukaj
W krainie Draculi
Zagłosuj na tę publikację | Zasady konkursu | Wersja do druku

Prolog

Plecaki ju? spakowane, prowiant czeka w lodówce, a na mnie jak grom z jasnego nieba spada niemoc grypowa. I w dodatku nie daje si? niczym wyleczy?. A jest pi?kny czerwiec, s?o?ce przygrzewa, Artur dosta? pozwolenie od ?ony na tygodniowy wyjazd do zaprzyja?nionej Rumunii i znowu, podobnie jak w przypadku pierwszego podej?cia do wyjazdu na Ukrain?, musimy sobie odpu?ci?, ale nie na d?ugo...

Kierunek: Mun?i F?g?ra?ului

Ekipa jest mocna, sk?ad czysto m?ski: Artur - postrach potencjalnych rumu?skich "barbarzy?ców", ch?op na schwa?, ?eglarz, karateka i Bóg wie, kto jeszcze, Andrzej - zaprawiony w bojach (i to nie tylko tych z p?ci? przeciwn?) i logistyce skomplikowanych wyjazdów, te? nie wymoczek, Mirek - czarne w?osy, mocny w?s, wygl?dem nie ró?ni si? od rumu?skich pasterzy. Jest wi?c szansa, ?e wrócimy ca?o, zdrowo i w komplecie. Takie mieli?my wyobra?enie o tym wcale nie tak odleg?ym kraju. Na punkcie startowym w moim mieszkaniu w Tarnowie godnie przygotowujemy si? do jutrzejszego wyjazdu. Kierowcy si? oszcz?dzaj?, reszta planuje wodz?c palcem po mapie.

Rano wyjazd. Ma?y Peugeot 106 zabiera na pok?ad czterech godnych rozmiarów facetów i ca?? mas? plecaków. Poniewa? ryzyko przytarcia podwozia o asfalt jest du?e, jedziemy ostro?nie. Po drodze robimy zapasy w przydro?nych sklepach. Zajmuje nam to jednak bardzo du?o czasu i do granicy w Barwinku docieramy oko?o po?udnia. Kiepsko - my?limy sobie - Jak tak dalej pójdzie, to nie zajedziemy na miejsce przed ciemn? noc?. Przyspieszamy wi?c i ju? bez zbytniego zatrzymywania p?dzimy w poprzek S?owacji oraz kawa?ek przez W?gry, gdzie w znanej miejscowo?ci Tokaj podziwiamy z okien samochodu przepi?kne winnice i cudne miasteczko. Po drodze nie mo?emy sobie odmówi? przyjemno?ci zjedzenia prawdziwego w?gierskiego gulaszu. I ju? Rumunia. Pierwsze zdziwienia, pierwsze odkrywcze stwierdzenia: czym?e kraina ta ró?ni si? od tej polskiej? McDonald's ten sam, Vizir te? pierze najlepiej, a po ulicach kr??? samochody jak z ulic Krakowa czy Warszawy. Do celu jednak nie docieramy. Na nocleg l?dujemy na polu namiotowym w Sibiu. Nikt si? nami jednak nie interesuje. ?adnej recepcji. W pobliskiej restauracji trwa huczne wesele - pewnie ca?a obs?uga kempingu si? tam bawi. Rozbijamy namioty i idziemy spa?. Rano po ?niadaniu i k?pieli, niezaczepiani przez nikogo, wyje?d?amy sobie spokojnie dalej.

Rumu?ska wie? w niedzielne po?udnie
Start

Fogaraska wioska Sebe?u de Sus wita nas niedzieln? atmosfer?. Atmosfer?, której pró?no by szuka? w naszych górach, chocia? jeszcze kilka lat temu si? j? spotyka?o. By? mo?e nie czyni jej senno??, lecz architektura tego miejsca: zwarta zabudowa gospodarstw, na podwórza których wiod? bramy, podwórza brukowane i zwie?czone girlandami dojrzewaj?cych winogron. Bogactwa nie wida?, ale wsz?dzie czysto i schludnie.

Podje?d?amy pod bram? domostwa, którego adres dostali?my od ludzi, którzy w?a?nie tu kiedy? zostawili swój samochód na czas pobytu w górach. Gospodarze s? ?yczliwi, mili i u?miechni?ci. Dogadujemy si? z ich najm?odsz? córk?, która chodzi do tutejszej podstawówki. Po angielsku oczywi?cie. Ustalamy kwesti? pozostawienia samochodu i jedziemy na punkt startowy. Od wsi szlak biegnie po odkrytym terenie gruntow? drog? po?ród pól wzd?u? potoku Moa?a Sebe?ului. Za porad? poprzedników skracamy sobie t? dwugodzinn? tras? jad?c ile si? da w gór? doliny. Niemal?e na ko?cu drogi zatrzymujemy si? i przepakowujemy do plecaków. Wraz z Andrzejem odwozimy samochód z powrotem do gospodarzy. Trafiamy na rodzinne spotkanie. Na niedziel? przyjechali m?odzi ludzie, pewnie studenci. Ich angielski jest dalece lepszy od mojego, ale jako? si? dogadujemy. Pocz?stowani domowej roboty palink? [1] udajemy si? do naszych przyjació? i plecaków.

Sebe?u de Sus - ?aua Surului, czyli z doliny na g?ówn? gra?

Te tysi?c trzysta metrów podej?cia z plecakami, w których mie?ci si? ca?y niezb?dny ekwipunek, jest niez?? zapraw?. Prze??cz Surului osi?gamy przed wieczorem. Po drodze mijamy zrujnowane schronisko Suru, w którym jednak w jednym pomieszczeniu stoj? jakie? sprz?ty przypominaj?ce prycze. Wida?, ?e czasem kto? z nich korzysta. Szlak pocz?tkowo dosy? stromy, po wyj?ciu ponad górn? granic? lasu nieco ?agodnieje. Trawersuj?c pó?nocne stoki miarowym krokiem osi?gamy szerokie siod?o prze??czy. Ledwo udaje si? nam znale?? nieco os?oni?te od wiatru miejsce pod namiot, gdy zaczyna zapada? zmierzch. Kolacj? jemy ju? po ciemku. Pierwsza noc w Fogaraszach staje si? rzeczywisto?ci?.

 1 2 3 4 5 6 
Następna strona

Zagłosuj na tę publikację | Zasady konkursu | Wersja do druku

O tych krajach: Ukraina - Rumunia 8 dni objazd + 8 dni wypoczynek Przewodnik Tarnów-Przemy?l-Suczawa-Bukareszt-Stambu?-Tbilisi   Pozostałe...
Tych autorów: Bornholm na rowerze Skandynawska przygoda

Tekst: Miros?aw Sadowski
Zdj?cia: Andrzej Lichy
Bardzo chętnie zamieścimy Państwa opowieść.
Wszystkie opowieści i uwagi prosimy kierować pod naszym adresem.
redakcja@tramp.travel.pl
Ostatnie uaktualnienie: 2005-08-29