Strona główna
Strona główna
Opowieści
Opowieści
Dobre rady
Dobre rady
Galeria
Galeria
Recenzje sprzętu
Recenzje sprzętu
Konkurs
Konkurs!
Odsyłacze
Odsyłacze
Kontakt
Kontakt
Szukaj
Rumu?skie góry, bu?garskie pla?e...
Zagłosuj na tę publikację | Zasady konkursu | Wersja do druku

Mia?a nas jecha? szóstka, w ko?cu wyruszamy z Adrianem z Gdyni we dwóch, w Krakowie do??cza do nas powracaj?cy z Ukrainy Szopen i tak? ekip?, z przystankiem w barze mlecznym na Grodzkiej, wyruszamy nocn? Cracovi? na W?gry. Wiadomo, ?e ze wszystkich planów niewiele pó?niej wychodzi, wi?c mamy tylko ogólnie zarysowany plan wyjazdu - góry Retezat, Fogarasze, Siedmiogród i pó?niej Bu?garia, cho? sama podró? do Rumunii jest dok?adnie rozplanowana... W poci?gu okazuje si? jednak, ?e zacz??a si? powód? i b?dziemy jecha? naoko?o, tak wi?c 6 rano, zamiast by? ju? na W?grzech, niespiesznie telepiemy si? wzd?u? burego, spienionego Popradu do polskiej granicy...

?niadanie o wschodzie s?o?ca - Cimpu lui Neag (Rumunia)
24 lipca, dzie? 2.

W ko?cu doje?d?amy w okolice granicy, jak zwykle przychodzi kanar "sprawdzi?" bilety, a my jak zwykle nie kupili?my ich w Krakowie (za 20 z??), ale wyra?amy ch?? wspó?pracy... Ma by? 2,80 z?, w ko?cu dajemy mu po dwa z?ote i przeje?d?amy na S?owacj?; poci?g ma pi?ciogodzinne opó?nienie, boj? si? wi?c wyj?? w Plavcu po bilety, kupujemy je u s?owackiego konduktora i po krótkiej drzemce jeste?my w Koszycach. Szybko kupujemy bilety do Hidasnemeti na W?grzech, a maj?c jeszcze godzin? zapasu biegniemy na miasto, do restauracji, któr? odkryli?my rok temu i jemy wspania?y vyprazany syr, do tego obowi?zkowo hranolki, tatarska omacka i dobre s?owackie piwo. Stamt?d biegiem na dworzec i w ostatnim momencie znale?li?my si? w poci?gu do Hidasnemeti. Pó? godziny pó?niej byli?my ju? na W?grzech i próbowali?my nawi?za? kontakt z pani? w okienku kasowym. Na szcz??cie mówi?a po s?owacku, wi?c do?? szybko wyt?umaczy?a nam, ?e nasz poci?g odje?d?a za 2 godziny, a najbli?szy kantor jest... na przej?ciu granicznym, tyle ?e drogowym, 6 km st?d. Kiedy ju? przymierza?em si? do truchtu na granic?, okaza?o si?, ?e na poczcie mo?na wyci?gn?? pieni?dze z karty visa. Po chwili by?em bogatszy o 7000 Ft, za które kupili?my bilety na poci?g do ostatniej stacji na W?grzech, Biharkeresztes.

Do wieczora telepali?my si? poci?gami - z przesiadkami w Miskolc i Puspokladany - a? w ko?cu dojechali?my do Mezopeterd, malutkiej wioski, ostatniej stacji przed Biharkeresztes. By?o ju? ca?kiem pó?no, a nie wiedzieli?my, jak jest z po??czeniami w Oradei, stwierdzili?my wi?c, ?e prze?pimy si? w lasku zaznaczonym na mapie, a granic? w?giersko-rumu?sk? przekroczymy rano.

Nasze wymarzone miejsce na spanie okaza?o si? chaszczami tak g?stymi, ?e nie da?o si? do nich wej??, mocno podmok?ymi i z chmarami komarów. Ruszyli?my wi?c dalej asfaltow? drog? w kierunku granicy, licz?c na to, ?e albo znajdziemy po drodze jakie? inne miejsce, albo w ostateczno?ci przenocujemy na kempingu w Artand, przed sam? granic?. W ko?cu znale?li?my malutk? polank? mi?dzy polem kukurydzy a niewielkim zagajnikiem - tak szerok?, by akurat zmie?ci? karimat? - dobrze os?oni?t? ze wszystkich stron, i nie jedz?c ju? nawet kolacji, roz?o?yli?my karimaty i weszli?my do ?piworków. Najpierw jednak m?czy?y nas komary (nast?pnego dnia na samych ustach naliczy?em 6 uk?sze?), a kiedy wreszcie uda?o nam si? zasn??, zacz??a si? ulewa... Szybko rozbili?my namioty i przespali?my si? do rana.

Obiadek na polance niedaleko Cabana Buta
25 lipca, dzie? 3.

Wstali?my rano w przerwie deszczu, w g?stej mgle zwin?li?my namioty i id?c poln? drog? wzd?u? pola kukurydzy doszli?my do asfaltu, którym ruszyli?my dalej w stron? granicy. Po chwili rozpocz??a si? straszna ulewa, a my rozdzielili?my si?, ?eby ?atwiej by?o z?apa? stopa... cho? i tak nic nie jecha?o. W ko?cu przypomnia?em sobie, ?e jakie? 2 km przed granic? jest bar, wpad?em tam troch? si? osuszy?, Adrian z Szopenem z?apali za? wtedy stopa, którym dojechali do granicy. Podra?owa?em jeszcze 2 km do granicy, tam popytali?my chwil? kierowców i zaraz siedzieli?my w samochodach, którymi mieli?my si? dosta? do Oradea. Do?? szybko okaza?o si? jednak, ?e W?gier, który mnie wióz?, nie dope?ni? jakich? formalno?ci zwi?zanych z c?em i musia? wraca? do Debreczyna, mi natomiast pozosta?o dalsze ?apanie stopa. Przeszed?em wi?c pyta? pod rumu?sk? cz??? granicy, tam dogada?em si? z Niemcem z Ulm, ?e we?mie mnie za granic? i ruszy?em po stempel. Kiedy po paru zdawkowych pytaniach ujrza?em w paszporcie piecz?tk? uspokoi?em si? (rok temu w podró?y z Krymu do Turcji zosta?em deportowany z Rumunii do Mo?dawii z zakazem wjazdu na rok... a by?o to 25 lipca...). Po nieca?ej godzinie do??czy?em do pozosta?ej dwójki na dworcu w Oradei.

 1 2 3 4 5 6 7 8 
Następna strona

Zagłosuj na tę publikację | Zasady konkursu | Wersja do druku

O tych krajach: Ukraina - Rumunia W krainie Draculi 8 dni objazd + 8 dni wypoczynek   Pozostałe...
Tego autora: Sankt Petersburg - miasto magiczne Rumunia i Bu?garia - troch? rad Krymskie perypetie

Opracowanie: Radek Michalak
Bardzo chętnie zamieścimy Państwa opowieść.
Wszystkie opowieści i uwagi prosimy kierować pod naszym adresem.
redakcja@tramp.travel.pl
Ostatnie uaktualnienie: 2001-11-25