Po rozpakowaniu si? w biurze Planet id? do KLM, gdzie potwierdzam moj? rezerwacj?. Po powrocie rozmawiam jeszcze z "menad?erem" - Keneddym na temat jutrzejszego dnia (co mo?na robi? w Nairobi), potem id? na Internet i zakupy (na przyk?ad takie sobie piwo White Cap), jem ma?? pizz? (z col?) za 220 KSH. Tym razem mieszkam w innym pokoju, bardziej odsuni?tym od ulicy i ?pi mi si? ca?kiem dobrze (troch? przeszkadzaj? komary).
24.11.2001 wstaj? oko?o 9, ale czekam ponad godzin?, a? Keneddy przyjdzie do biura. Wtedy op?acam wycieczk? taksówk? po okolicach stolicy (4500 KSH, ceny biletów wliczone). Najpierw jedziemy do domu Karen Blixen, znanej z ksi??ki "Po?egnanie z Afryk?". Rezydencja plantatorki prezentuje si? bardzo ?adnie, w ?rodku wyposa?enie z czasów jej zamieszkiwania tam (lata dwudzieste XX wieku). Dom zosta? zakupiony i podarowany przez rz?d Danii rz?dowi Kenii z okazji uzyskania przez ten kraj niepodleg?o?ci. Ogl?dam tak?e stare maszyny rolnicze i urz?dzenia do produkcji kawy. Z ty?u rozci?ga si? wspania?a perspektywa wzgórz Ngong, tak ulubionych przez pisark?. Ca?a posiad?o?? mie?ci si? w dzielnicy Langata, ci?gle zamieszka?ej w wi?kszo?ci przez potomków bia?ych osadników. Wsz?dzie wida? wspania?e rezydencje i... samochody agencji ochrony.
Odwiedzam "Langata Giraffa Centre", którego g?ównym celem s? badania i ochrona ?yraf Rothschilda, prawie wymar?ych. G?ówn? atrakcj? jest karmienie ?yraf (w momencie mojego pobytu ograniczone do dwóch gar?ci pokarmu, ze wzgl?du na diet? zwierz?t), mo?na te? ogl?da? gu?ce. Po przeciwnej stronie drogi znajduje si? niewielki zachowany fragment naturalnego lasu, po którym mo?na spacerowa?. W trakcie tego spaceru dogaduj? si? z moim kierowc?, ?e zawiezie mnie nast?pnego dnia na lotnisko za 800 KSH. Jedziemy jeszcze do "Bomas of Kenya" - centrum kulturalnego, gdzie odbywaj? si? pokazy ta?ców ludowych (p?atne) i sprzeda? ró?nych pami?tek (drogich).
Nic nie kupuj? i wracamy do przez slumsy do Nairobi (dziwnie si? czuj? siedz?c jako pasa?er po "z?ej" stronie - w Kenii obowi?zuje ruch lewostronny). Wpierw ze wzgórz robi? zdj?cie panoramy miasta. Potem jedziemy do centrum Kenyatty i wje?d?amy na gór?, sk?d bez problemu fotografuj? parlament, mauzoleum Kenyatty i ratusz. Wymiguj? si? od napiwku dla obs?ugi, p?ac? tylko 100 KSH za wst?p. Mój kierowca namawia mnie do wizyty w s?ynnej restauracji Carnivore, gdzie serwowane jest tylko mi?so (za 1200 KSH zawiezie mnie i b?dzie tam czeka?, jak d?ugo zechc?). Zgadzam si? - kierowca ma zrobi? rezerwacj?.
Tymczasem wracamy do biura. Robi? troch? zakupów pami?tek (ach ten bankomat na rogu), korzystam z Internetu, k?pi? si? i odpoczywam. Wieczorem jedziemy do restauracji. Jest rzeczywi?cie niezwyk?a - na ?rodku palenisko, gdzie piek? si? ró?ne mi?sa. Ucinane s? z nich kawa?ki, które roznosz? kelnerzy. Do tego s? sosy i sa?atki (by? te? jeden pieczony ziemniak). Je si? tyle ile chce... Oprócz mi?s tradycyjnych mo?na by?o skosztowa? zebr? (bardzo dobre), strusia i krokodyla (taki sobie). P?ac? za to wszystko 1100 KSH + za napoje (do?? drogie zreszt?). Potem dyskoteka, która si? nawet powoli zaczyna rozkr?ca?. Jednak jutro mam ci??ki dzie?, wi?c po pó?nocy wracam, p?ac? kierowcy i id? spa?.
25.11.2001 Jad? na lotnisko (jest jeszcze jeden pasa?er, który denerwuje si?, ?e nie ma taksówki tylko dla siebie i p?aci tylko po?ow? ceny). Tam okazuje si?, ?e op?ata lotniskowa jest w cenie biletu, wi?c mog? wymieni? troch? szylingów na dolary. Jeszcze drobne zakupy i do widzenia Kenio....
Kontrola bezpiecze?stwa przy wej?ciu by?a ca?kiem ostra, ka?dy musia? rozpozna? swój baga? na p?ycie lotniska. Lot przebieg? spokojnie - siedzia?em przy oknie, wi?c mia?em przepi?kne widoki Sahary, Alp pokrytych ?niegiem i chmur. Mamy ma?e opó?nienie, wi?c w Amsterdamie szybko robi? zakupy i szukam samolotu do Warszawy. W czasie lotu do domu siedz? przy wyj?ciu awaryjnym (pierwszy raz mi si? to zdarzy?o), wi?c musz? si? zapozna? z procedurami bezpiecze?stwa. Na Ok?ciu jeste?my o czasie. Koniec mojej przygody.