Podró?, któr? chc? opisa?, nieco ró?ni si? od zwyk?ych podró?y. Cho? mia?a jasny pocz?tek, to jej koniec rysowa? si? raczej w ciemnych barwach. Chc? opisa? drog?, jak? przeby?em w czasie malarii. Mo?e kto? powiedzie? - po co taka relacja? D?ugo si? nad tym zastawia?em - czy i po co to opisywa?. Ano z dwóch powodów. Po pierwsze, ?eby da? innym kilka wskazówek, jak unikn?? tej choroby. A po drugie, i chyba najwa?niejsze, aby podzi?kowa? wszystkim, którzy mi wtedy pomogli. Zw?aszcza tym, którzy oddali kawa?ek siebie. Oddali dla mnie swoj? krew. Dzi?kuje Wam!
Droga do krainy Plasmodium zacz??a si? dla mnie na granicy Kenii i Tanzanii. W mie?cie Taveta, w którym nocowa?em w czasie drogi na Kilimand?aro (
http://markowy.net/text/afryka/artykili.html). W?a?ciwie nie jestem do ko?ca pewien, czy to w?a?nie tam by?o, ale wszystko wskazuje na to, ?e jednak tak. Nocowali?my we czwórk? w jednym hotelu, po dwie osoby w pokoju. Tak si? z?o?y?o, ?e jedna dwójka zachorowa?a, a druga nie. Nad ?ó?kami by?y moskitiery, ale niezbyt szczelne. Nie uchroni?y nas przed atakiem komarów. Nie uchroni?y nas te? tabletki antymalaryczne - Arechin. S? dosy? s?abe i wiele gatunków komarów jest na nie uodpornione. Dla nas mia?y jednak wa?n? zalet?: by?y o wiele ta?sze ni? inne, bardziej polecane leki. I tu pierwsza rada: na tabletkach nie mo?na oszcz?dza?.
Zatem pierwszy krok zosta? zrobiony, nosi?em w sobie zal??ki choroby. Choroby bardzo sprytnej. Nie uderzy?a od razu, poczeka?a, a? organizm b?dzie bardziej zm?czony, mniej odporny. Pierwsze objawy zauwa?y?em dopiero po 10 dniach, w autobusie zmierzaj?cym do Nairobi. Czu?em si? wtedy jak podczas grypy. Bóle mi??ni, bóle brzucha, lekka gor?czka. Wzi??em te objawy za zm?czenie podró??, nie my?la?em o nich zbyt powa?nie. Liczy?em, ?e po nocy sp?dzonej w hotelu wszystko minie. Niestety, myli?em si?. Oto co zapisa?em nast?pnego dnia:
"...Marek pojawi? si? oko?o 4 rano. Z tego, co mówi?, wychodzi, ?e w?óczy? si? po knajpach. No nie?le. Mierz? temperatur?, mam 39,7. Marek te? co? ko?o tego. Trafi? nas chyba jaki? wirus. Le?ymy wi?c ca?y dzie? i zdychamy. Nie wiemy, co nas dopad?o, ale profilaktycznie zaczynamy bra? antybiotyk. Mam nadziej?, ?e to nie malaria."
Druga rada: korzysta? z pomocy miejscowego lekarza. Objawy choroby - przede wszystkim gor?czka - dobitnie wskazywa?y na malari?. My jednak zwlekali?my z wizyt? u miejscowego lekarza. Niepotrzebnie. Gdyby?my poszli, dostaliby?my lek przeciwmalaryczny i by?oby po sprawie. A tak tylko "uciszyli?my" chorob?, która przygotowywa?a ju? swój wielki powrót. Kolejne dni w Afryce min??y nam spokojnie. Zapomnieli?my o problemach z chorob? w obliczu atrakcji oferowanych przez Czarny L?d.
Kolejna ods?ona choroby nast?pi?a po powrocie do Polski. Od zara?enia min??o 20 dni. Ju? w poci?gu, którym wraca?em z lotniska, mia?em objawy podobne do grypy. Organizm, os?abiony podró?? i zmian? klimatu, nie mia? si?y si? broni?. Gor?czka ros?a z dnia na dzie?, a ja coraz szybciej kroczy?em malaryczn? tras?. Wezwany lekarz pogotowia niewiele pomóg?. Radzi? zimne ok?ady i przepisa? ?rodki na zbicie gor?czki. Sytuacja zaczyna?a wygl?da? coraz powa?niej. Ostatni? trze?w? my?l? by? wyjazd do Gda?ska, do Instytutu Medycyny Morskiej i Tropikalnej, czyli do najbli?szego lekarza znaj?cego si? na chorobach tropikalnych. I tu kolejna rada: po powrocie z podró?y, w razie problemów ze zdrowiem, porady nale?y szuka? u lekarza medycyny tropikalnej. On, dzi?ki swojej specjalizacji, szybciej zdiagnozuje jak?? egzotyczn? chorob?.
Na izbie przyj?? zdarzenia potoczy?y si? szybko. Razem z koleg? odczekali?my swoje w kolejce, ale po wizycie zostali?my od razu po?o?eni na oddziale i nie pozwolono nam ju? nigdzie chodzi?. Jak si? pó?niej dowiedzia?em, ilo?? zarazków malarii, jak? w sobie nosi?em, czterokrotnie przekracza?a norm?. Ju? nie szed?em, a bieg?em po drodze przez malari?. Najgorsze by?o to, ?e droga ta stawa?a si? coraz bardziej w?ska i bez wyj?cia. Trafi?em pod respirator. I tu móg?by by? koniec tej opowie?ci...