Kolejnym problemem jest tzw. "znikanie twarzy". Jest to zorganizowana na pot??n? skal? kradzie? rze?b kompleksu Angkor. ?wi?tynie przetrwa?y nienaruszone okres w?adzy Czerwonych Khmerów, ale nie wytrzymuj? popytu kolekcjonerów na staro?ytno?? Dalekiego Wschodu. W 1994 r. w ci?gu jednej nocy ukradziono ponad 80 twarzy z mostów Angkor Thom. Historyczne rze?by sprzedawane s? na miejscu lub przemycane do Tajlandii. Cz?sto kradzie?e dokonywane s? na zamówienie, po prezentacji potencjalnemu kupcowi fotografii rze?by lub p?askorze?by. Z?odzieje-amatorzy niszcz? w wielu wypadkach pami?tki historyczne przez nieumiej?tne próby od?upania twarzy lub postaci z murów Angkoru. Zwiedzaj?c Angkor powstrzymajmy si? od kupowania tego rodzaju "pami?tek"!
Ale mimo wszystko, jeste?my zadowoleni z wyprawy, a ja tym bardziej, bo by?o to jedno z moich podró?niczych marze?. Wrócili?my ob?adowani ksi??kami o Angkorze i Kambod?y, przywie?li?my setki fotografii, stali?my si? bogatsi nie tylko o nowe do?wiadczenia podró?nicze, ale i o now? jako?? wi?zi rodzinnych Ma?ego i Du?ego Podró?nika.
Je?eli jeszcze b?dzie szansa, to powtórz? wyjazd - tyle tam zosta?o do obejrzenia. Nie widzieli?my przecie? ?wi?ty? z XIV-XV nad brzegiem Mekongu w okolicach Phnom Penh, niezadeptanych wysp na kambod?a?skim wybrze?u i nie byli?my w d?unglach parków narodowych, gdzie do dzi? odkrywa si? jeszcze nieznane gatunki zwierz?t. A zatem - A bientôt Cambodge!
Kambod?? zwiedzali od 15 do 23 listopada 2005 r.
Artur i Natan D?bkowski