Szukam jakiego? transportu, próbuj? autostopu, ale nic z tego nie wychodzi. Ca?y czas kierowca minibusa próbuje namówi? mnie na skorzystanie z jego auta za jedyne 40 USD (80 km do Vingh). Twierdzi, ?e tu w ogóle nic nie je?dzi. Przepychanka trwa 3 godziny i w ko?cu musz? skapitulowa?, widz? bowiem, ?e nie mam innej mo?liwo?ci. Szkoda, bo potem spotykam Francuzów, którzy s? w kilka osób i wysz?oby du?o taniej. Ale nie przewidzia?am takiej sytuacji. Ustalam cen? na 20 USD, nie bardzo mu to pasuje, ale nie ma innego wyj?cia. On te? ju? dzisiaj nie z?apie ?adnego turysty. Droga jest w?ska, pe?na zakr?tów i osuwaj?cych si? kamieni. A on jedzie jak szalony, mimo moich protestów. Nie zwa?a ani na ludzi, ani na zwierz?ta. Ca?y czas na niego krzycz?, ale to nic nie pomaga. Potem okazuje si?, ?e wszyscy tu tak je?d??.
O 17 jestem w Vingh i id? prosto na dworzec autobusowy, bo chc? od razu pojecha? do Hue, lecz o tej porze nic ju? nie odje?d?a. Kupuj? bilet na autobus na nast?pny dzie? (42000 dongów) i id? szuka? hotelu. Wi?kszo?? po?o?ona jest przy g?ównej ulicy, ale rano musz? by? przed 5 na dworcu, wi?c nie ma sensu oddala? si?. Najta?szy hotel, jaki udaje mi si? znale??, a sprawdzi?am prawie wszystkie w okolicy dworca, kosztuje 60000 D. Niestety, jest tak g?o?no, ?e ledwie udaje mi si? usn??. Id? na kolacj?, i tu jestem mile zaskoczona. P?ac? za makaron z kurczakiem i z warzywami oraz piwo jedyne 18000 D. A oto adres hotelu: Dond Sen Hotel, 39 Quang Trung, Ving City, Nghe An, 0-38 844397.
17 sierpnia, pi?tek
Noc by?a okropna. Od huku dochodz?cego z ulicy nie mog?am spa?. Budzik nastawi?am na 4 rano. Poza tym poprosi?am w hotelu, by mnie obudzono. Jeszcze po ciemku posz?am na dworzec. Wsz?dzie taki ruch, jakby ci ludzie w ogóle nie chodzili spa?. Kupuj? co? do zjedzenia i wsiadam do autobusu, który odje?d?a nawet przed czasem. To jaki? ewenement. Natychmiast usypiam. W po?udnie jestem ju? na miejscu i od razu id? do hotelu. Jest ich tu ca?e zatrz?sienie. Dok?adnie s? opisane w przewodniku. Na ulicach i w kafejkach internetowych mnóstwo turystów. Króluj? Australijczycy. Po drugiej stronie Parfume River jest bazar, gdzie mo?na wspaniale i tanio zje??. Kuchnia wietnamska jest podobno bardzo bogata, posiada ponad 500 potraw. Niestety, dodaje si? wsz?dzie sfermentowany sos rybi, co nie bardzo mi odpowiada. Owoców te? jest ca?a masa, niektórych nie jestem w stanie nazwa?, ale próbuj? wszystkich. Na szcz??cie nie mam ?adnych dolegliwo?ci ?o??dkowych. W Hue, dawnej stolicy Wietnamu, jest mnóstwo biur podró?y, które organizuj? wycieczki do wi?kszo?ci atrakcji turystycznych. Wszystko jest dopi?te na ostatni guzik i tak tanie, ?e nie op?aca si? je?dzi? samemu, zw?aszcza gdy jest si? ograniczonym czasowo. Wieczorem id? na Internet, który te? jest tu tani.
18 sierpnia, sobota
Hotel Binh Minht ("Wschód s?o?ca"), w którym si? zatrzyma?am, jest godny polecenia. Uda?o mi si? znale?? pokoik jednoosobowy z ?azienk? za 4USD. W Wietnamie nie istnieje poj?cie dormitorium. Mo?na tu równie? za?apa? si? na jak?? z wycieczek. Jad? do grobów królewskich z dynastii Nguyen, a w?a?ciwie to p?yn? ?odzi? wraz z innymi turystami. Nawet jestem odebrana samochodem z hotelu i dowieziona do przystani. Ca?a wycieczka kosztuje - z obiadem przygotowanym na pok?adzie - jedyne 25000 D. Trwa od godz. 8-16. Groby znajduj? si? w odleg?o?ci oko?o 8-16 km od Hue. Niestety, wst?p nie jest tani. Dla turystów - 55000 D, a dla Wietnamczyków jedyne 5000 D. Co za niesprawiedliwo??. Wracaj?c do obiadu, chcia?abym ostrzec, aby nie nabiera? si? na darmowe napoje. Po posi?ku okaza?o si?, ?e trzeba za nie zap?aci? ekstra 8000 D. Okazuje si?, ?e nic za darmo... No ale có?, ka?dy chce zarobi?. Po po?udniu posz?am ponownie na targ na drug? stron? rzeki. Tu naprawd? mo?na si? naje?? za pó?darmo. Owoce te? bardzo tanie: ananasy po 2000 D, mango równie?. Mnóstwo ?ebraków i dzieci zbieraj?cych butelki plastykowe. Jak widz? turyst?, który ma w r?ku butelk? z wod? lub z napojem, od razu chc? j? dosta?. Czy?by to by? lokalny recykling? Spróbowa?am cukierków z lotosu i innych dziwnych rzeczy. Pycha. Kupi?am te? trzy paczki herbaty zielonej za 13000 D. Poniewa? bardzo interesuje si? kuchni?, za?atwiam sobie "kurs gotowania" w zamian za zmywanie naczy?.
19 sierpnia, niedziela
Umówi?am si? na 9 godzin? w pobliskiej "restauracji". Pracuje tu ca?a rodzina, kobiety g?ównie w kuchni. Przez pó? dnia pomagam w gotowaniu i zmywaniu naczy?. Zapisuj? te? przepisy i ró?ne spostrze?enia, bo wszystkiego nie spami?tam. Jak wsz?dzie, mo?na mie? zastrze?enia do higieny. Potem jemy wspólny obiad: zupa rybna z warzywami, ry?, warzywa i pasta, któr? oni si? zajadaj? a dla mnie jest nie do przyj?cia (?mierdz?ca). Pewnie jest w niej sfermentowany sos rybi (nuok-nam), u?ywany zamiast soli. Po po?udniu wypo?yczam rower (model sprzed 50 lat) i jad? za miasto. Koszt wynaj?cia na ca?y dzie? - oko?o 1USD. W niedziele nie bardzo mo?na wymieni? pieni?dze, ale wszyscy tu ch?tnie bior? dolary. Wieczorem id? na Internet.