4 sierpnia, sobota
Oko?o po?udnia zjawia si? kierowca i po lunchu, na który s? ponownie kartofle z poprzedniego dnia, odje?d?amy. W nocy docieramy do Kanding (3300 m n.p.m.), gdzie jestem zmuszona nocowa?. Po drodze wspania?e widoki, góry dochodz?ce do 7000 m - Gonga Shan. Znowu przymusowy nocleg. Najwi?cej hoteli jest w okolicy dworca autobusowego i podobno na dworcu te?. Niestety, wszystkie pokoje pozajmowane. Potem przy pomocy policjantów znajduj? nocleg w górnej cz??ci miasteczka.
5 sierpnia, niedziela
Autobus do Leshan (68Y) odje?d?a ju? o 7.20. Nie ma w nim du?o pasa?erów. Zaraz za miastem kontrola dokumentów. Na obiad zatrzymujemy si? przy drodze. Zamawiam tofu z wo?owin?. Jest dobre, ale za ostre. Co kawa?ek, szlaban i kontrola. Oko?o godziny 13 jeste?my na miejscu. Upa? jest niezno?ny. Jad? do hotelu. Nocleg w cenie 30Y w pokoju 3-osobowym. Doskona?e warunki, aby zrobi? pranie, jest nawet wirówka. Zwiedzam miasto, a wieczorem siedz? na Internecie (2Y za godzin?).
6 sierpnia, poniedzia?ek
Noc by?a fatalna, upa? i duchota nie do zniesienia. Rano uda?am si? na dworzec, aby kupi? bilet kolejowy do Kunmingu. Po d?ugich dyskusjach okaza?o si?, ?e musz? jecha? do miejscowo?ci Emei, bo tam jest dworzec kolejowy. Do Emei mo?na si? dosta? minibusem za 5,5Y. Odje?d?aj? co chwil?, a podró? trwa oko?o 40 minut. Dworzec jest w remoncie. Na szcz??cie kupuj? bilet na hard sleeper za 183Y. Raz mog? sobie pozwoli? na taki luksus.
Wracam do Leshan i id? obejrze? najwi?kszego Budd? wykutego w skale (71 m wysoko?ci). Zwiedzanie utrudnia du?a ilo?? turystów, równie? chi?skich. A do tego ten upa?... Wieczorem jad? znowu do Emei, aby wsi??? do poci?gu. W poczekalni sp?dzam kilka godzin, gdy? poci?g odje?d?a dopiero o 23.29, a ostatni autobus z Leshan jest ju? o 18. Potem pozostaje ju? tylko taksówka, a to nie wchodzi w rachub?. Zostali?my wpuszczeni na peron dopiero po wje?dzie poci?gu. Pasa?erowie do ostatniej chwili czekali na otwarcie kraty. Zajmuj? swoje ?ó?ko, na szcz??cie mam najlepsze, ?rodkowe. Reszta pasa?erów, siedz?c na dole, d?ugo blokuje le??ce dolne miejsca. Jestem tak zm?czona, ?e usypiam od razu.
7 sierpnia, wtorek
Podró? trwa?a 17 godzin. Na miejsce przybywam dopiero o 17. Miasto bardzo czyste i nie jest ju? tak duszno. Tu prawie nikt nie pluje i nie charka. St?d pochodzi najlepsza zielona herbata (Yunnan). Mo?na tu bez problemu za?atwi? wizy do Laosu, Wietnamu i Kambod?y. Poznaj? grup? Polaków i przy??czam si? do nich na par? dni. Nast?pnego dnia zwiedzam Kunming. Wieczorem wsiadamy w autobus sypialny (138Y) i udajemy si? do Mengle w kierunku granicy z Laosem. W Mengle wynajmujemy minibusa do Mohan, do granicy. Tutaj niespodzianka. Nowiutki prawie hotel z ?azienkami, czy?ciutk? po?ciel? i telewizorami za jedyne 18,5Y. Idziemy co? zje??. Jest tu kilka knajpek, mo?na wybiera?. Potem idziemy na dyskotek?. Jest tak g?o?no, ?e po pó? godzinie opuszczamy lokal.
9-10 sierpnia, czwartek-pi?tek
Rano idziemy na granic?, która jest bardzo blisko. Wype?niamy formularze i opuszczamy Chiny. Za szlabanem czeka pó?ci??arówka, któr? jedziemy ponad kilometr do przej?cia granicznego z Laosem. Nie ma nikogo i po wype?nieniu druków podnosz? dla nas szlaban. W kantorze wymieniam dolary i yuany na kipy (1Y = 1090 kipów, 1USD = 9200Y). Miejscowo?? Boten to kilka domostw na krzy? i niby-dworzec autobusowy. W?a?nie odjecha? nam autobus i musimy czeka?. Obok "dworca" mo?na si? posili?. Furgonetka zawozi nas za 15000 kipów do Udomxai (Muang Xai), a stamt?d dalej (za 20000 kipów), do Luang Prabang. Podró? trwa?a 6 godzin. Drogi s? marne, ale widoki rekompensuj? wyboje. Przyje?d?amy po 22 i jedziemy taksówk? za jedyne 2000 kipów od osoby do dzielnicy tanich hoteli nad Makongiem. Mamy k?opoty ze znalezieniem noclegu, tylu tu jest turystów. W ko?cu znajdujemy co? za 150000 kipów od osoby. Tanio, ale te? i bardzo prymitywnie.