Chcemy zap?aci? za hotel. Niestety, recepcjonista chce nasz oszuka?. A mo?e co? mu si? pomyli?o? Suda?czycy cz?sto nie s? zbyt bystrzy i ci??ko si? z nimi dogada?. Na szcz??cie z pomoc? przychodz? nam miejscowi. Staj? zdecydowanie po naszej stronie i wszystko ko?czy si? ca?kiem mi?o.
12.10.2002 r. Wstajemy o 4.30, aby zd??y? na autobus. Umówiony rykszarz spó?nia si?, a my po ciemku nie za bardzo wiemy, jak doj?? do dworca. Na szcz??cie zjawia si? i zawozi nas na miejsce. Pojazd wygl?da lepiej ni? poprzednio, ma przynajmniej szyby w oknach. Ruszamy oko?o 6.00 rano. Na pocz?tku jedziemy wzd?u? Nilu, potem skr?camy na pustyni?. Tam dopada nas straszliwy upa?, na dodatek ?le si? czuj?. Zatrzymujemy si? na krótki postój, potem docieramy do asfaltowej drogi, wreszcie oko?o 15.30 jeste?my na miejscu. Podró? trwa?a znacznie d?u?ej, ni? nam obiecywano.
A wi?c dotarli?my wreszcie do Chartumu. Jestem zm?czony i chory, ale musimy znale?? jaki? hotel. Bierzemy taksówk? do centrum (600 SD). Obchodzimy hotele - na pocz?tek te z przewodnika LP. Jednak nigdzie nie ma miejsc, podobno z powodu du?ej liczby pielgrzymów do Mekki. Ledwo ?yj?. Dopiero wypicie duszkiem litrowej coli troch? stawia mnie na nogi. W ko?cu znajdujemy miejsca w ró?nych hotelach. Ania i Janek p?ac? za dwójk? 2000 SD, ja zamieszkuj? w jedynce bez ?azienki za 1500 SD w hotelu Salli. Pokój nie jest zbyt komfortowy, po ?azience biegaj? karaluchy, ale w ko?cu si? przyzwyczajam. Po krótkim odpoczynku bierzemy taksówk? nad Nil (500 SD) i idziemy do restauracji El Shallala. Jest to do?? luksusowe, bardzo drogie miejsce, z pi?knymi trawnikami i eleganckimi kelnerami.. Za po?ówk? grillowanego kurczaka, zup? i sa?atk? p?acimy 1500 SD, a za wod? 250 SD. Przygl?damy si? imprezie dla jakiej? grupy z wyst?pami artystycznymi. Wzbudza ona takie zainteresowanie, ?e przygl?daj? si? jej liczni gapie zza ogrodzenia restauracji. Z placyku do zabaw dla dzieci obserwuj? wszystko dwaj policjanci z broni? (czy?by ochraniali jej uczestników?). Do hoteli wracamy minibusem za jedyne 33 SD od osoby. W nocy nad miastem przechodzi straszliwa burza. Na chwil? obni?a wysok? temperatur?, ale wkrótce upa? powraca.
13.10.2002 r. Rano idziemy do banku Ivory wymieni? pieni?dze, po kursie 1USD=263,5 SD. Obs?uguje nas bardzo sympatyczna pani. Dinary wyp?acaj? nam w banknotach 500-dinarowych. To lepiej ni? w Wadi Halfie, ale i tak nosimy ze sob? spore pliki pieni?dzy. Potem korzystam z do?? szybkiego Internetu (300 SD/godz.), a w sympatycznym biurze podró?y udaje mi si? dowiedzie?, gdzie znajduj? si? ambasady Arabii Saudyjskiej i Jordanii. Po krótkim odpoczynku w hotelu jedziemy taksówk? do dzielnicy Emanet, gdzie s? ambasady. Jest to miejsce wyra?nie bogatsze od reszty miasta, s? tutaj podróbki McDonald's i Pizza Hut (Pizza Hot!) W ambasadzie Arabii Saudyjskiej dowiaduj? si?, ?e mam przyj?? jutro oko?o 8.00, ale ogólnie odnosz? bardzo dobre wra?enie. W ambasadzie Jordanii za równowarto?? oko?o 17 USD w walucie suda?skiej dostaj? wiz? na poczekaniu. Gdy pan wydaj?cy wizy dowiaduje si?, ?e jestem programist?, daje mi kilka folderów (bo sam te? ma taki zawód).