08.11.2002 r. Wstaj? ju? o 5.30. Autobus przyje?d?a o 6.30. Ledwo dobudzam cz?owieka z hotelu, aby mu zap?aci? 16 JD za noclegi. Podró? autobusem trwa oko?o 2 godzin, po dojechaniu na stacj? od razu bior? taksówk? do portu za 2 JD. Najpierw zawozi mnie do nowego biura linii promowej (zamkni?te z powodu pi?tku), a potem jedziemy do promu. Przed wej?ciem do terminala policjant sprawdza mój paszport (nie za bardzo chyba rozumiej?c, co jest tam napisane, bo ogl?da go do góry nogami). Kupuj? bilet na "slow boat" za 22 USD (p?atne w banku w dinarach, po 22USD=16JD). Wymieniam reszt? jorda?skich pieni?dzy na funty egipskie, ale po raczej niekorzystnym kursie (1JD=5EP). Op?ata wyjazdowa to 5 JD. Nie mog? si? dowiedzie?, o której odp?ywa prom. Po podstemplowaniu paszportów czekam z innym bia?ymi, a? w ko?cu nie mog?c si? nic dowiedzie?, wychodzimy na zewn?trz - okazuje si?, ?e ju? jest autobus, dowo??cy ludzi do promu. Oficer sprawdzaj?cy paszporty przed wej?ciem na statek wypytuje, jak d?ugo by?em w Jordanii. Po wej?ciu na pok?ad musz? odda? paszport i wype?ni? deklaracj? egipsk? (z zaznaczeniem, czy jad? tylko na Synaj, czy interesuje mnie "ALL EGYPT"). P?yniemy wzd?u? wybrze?a Arabii Saudyjskiej, a potem skr?camy do Nuweiby. W czasie 2,5-godzinnej podró?y rozmawiam z innymi bia?ymi, a potem musz? pój?? do egipskiego oficera, aby odzyska? mój paszport. Wreszcie docieramy do Egiptu.
Znów w Egipcie
08.11.2002 r. Wróci?em znowu do Nuweiby. Najpierw czekamy na statku oko?o pó? godziny, a? podjad? autobusy i b?dziemy mogli zej??, potem jeszcze na odpraw?. Wszyscy tury?ci z promu postanawiaj? razem jecha? do Dahab. Gdy ju? wyszli?my na miasto, taksówkarze próbuj? nas przekona?, ?e odjecha? ostatni autobus i proponuj? transport za 20 EP. W ko?cu jeden nawet mówi o 10 EP, ale okazuje si?, ?e autobus jeszcze nie odjecha?, wi?c za 11 EP jedziemy nim. Po godzinie jazdy, oko?o 17.00 docieramy na miejsce. Z dworca do tzw. "wioski Beduinów" bierzemy pick-up'a - wychodzi tylko po 1 EP od osoby. Wynajmuj? znowu pokój w Coral Reef za 10 EP (cho? tym razem troch? gorszy). Zjadam kolacj? we Friend`s Restaurant (kebab z kurczaka za 20 EP) i jad? na dworzec autobusowy kupi? bilet na nast?pny dzie? do Kairu (po przyjechaniu z Nuweiby nie mog?em tego zrobi?, bo w?a?nie zapad? wzrok i wszyscy jedli).
Wracam nad morze, chodz? po promenadzie, kupuj? par? upominków (dwa flakoniki na perfumy za 75 EP, onyksowe jajko za 10 EP, koraliki za 5 EP). Tak si? rozp?dzam z tymi zakupami, ?e musz? skorzysta? z bankomatu. Do?? pó?no id? spa?.
Nast?pnego ranka jem na ?niadanie pyszne nale?niki z bananem (6 EP) i pij? sok ze ?wie?ych pomara?czy (3 EP). Sp?dzam czas na s?odkim lenistwie - troch? si? opalam (gdy s?o?ce wygl?da zza chmur), nawet mocz? nogi w wodzie. Jem jeszcze owoce z lodami (7 EP), a na obiad ziemniaki z tu?czykiem (8 EP). W knajpkach mo?na je?? na sposób staro?ytnych Rzymian - pó?le??c, na kanapach rozstawionych na pla?y. Wsz?dzie jest mnóstwo kotów, ale jak?e odmiennych od suda?skich. Miejscowe s? dobrze od?ywione i mniej namolne. Do ich odstraszania obs?uga rozdaje butelki z wod? (polewa si? z nich koty strumieniem wody). Przygotowanie posi?ku, niestety, cz?sto trwa bardzo d?ugo - tutaj nikt si? nie spieszy. Np. na obiad przez odjazdem czeka?em oko?o godziny i musia?em zrezygnowa? z deseru.