Strona główna
Strona główna
Opowieści
Opowieści
Dobre rady
Dobre rady
Galeria
Galeria
Recenzje sprzętu
Recenzje sprzętu
Konkurs
Konkurs!
Odsyłacze
Odsyłacze
Kontakt
Kontakt
Szukaj
?ladami Stasia i Nel
Zagłosuj na tę publikację | Zasady konkursu | Wersja do druku

Gedaref
Po rozpakowaniu si? wychodzimy na miasto. Sprawia wra?enie bardzo zaniedbanego. D?ugo chodzimy i pytamy si? o jak?? przyzwoit? restauracj?. Wreszcie udaje si? nam co? znale?? ("mataam al tabak surij" lub podobnie). Za 1000 SD mamy smaczn? po?ówk? grillowanego kurczaka, za 400 SD du?? col?. Siadamy na zewn?trz, bo w ?rodku jest straszny upa? - pr?d w??czaj? dopiero wieczorem i nie dzia?aj? wentylatory. Potem jeszcze drobne zakupy na bazarze (woda 150 SD, zimne napoje - 75 SD) i wracamy do hotelu. Akurat robi? przepierk?, gdy Janek przychodzi z niemi?? informacj?. Recepcjonista przekaza? mu, ?e security chce, aby?my rano wyjechali z miasta. Na razie Janek powiedzia?, ?e nie mamy permitów (przecie? zabrali nam po przyje?dzie) i bez nich nie mo?emy wyjecha?. Ale robi si? niezbyt przyjemnie. Idziemy spa?, ale oko?o 22.00 wo?aj? nas do recepcji. Okazuje si?, ?e czeka tam ju? na nas dwóch smutnych panów w d?insach i czarnych okularach, jednym s?owem - security. Zarzucaj? nam, ?e nie mamy zezwole?, a potem zadaj? pytanie "Where is number three?" ("Gdzie jest numer trzy?"). Chodzi im o Ani?, która spa?a i nie zesz?a z nami dó?. Zaczynamy im spokojnie, ale bardzo stanowczo t?umaczy?, ?e to jeden z ich kolegów ma nasze dokumenty. Dopiero po rozmowie z wezwanym specjalnie recepcjonist?, który nas rejestrowa? i jaki? telefonach, daj? nam spokój - rano mam dosta? z powrotem nasze permity. 21.10.2002 r. Rzeczywi?cie, oko?o 6.00 rano kto? dobija si? do naszych drzwi. To ten sam cz?owiek, który przywióz? nas do hotelu. Ma nasze zezwolenia i zamówi? dla nas taksówk?, aby zawie?? nas na dworzec autobusowy. Ale postanawiamy go zignorowa? - przecie? wcze?niej umówi? si? z nami na nast?pny dzie?. Jednak oko?o 8.00 w recepcji zjawia si? wy?szy rang? wojskowy, z ogromnymi pagonami. Dobrze mówi po angielsku. T?umaczy nam, ?e tutaj jest strefa operacyjna i ze wzgl?du na w?asne bezpiecze?stwo musimy wyjecha?. Podobno w ka?dym momencie mo?e si? zacz?? wojna z Erytre?. Pada ciekawa sentencja: "Sometimes it is better to stay in your home country" ("Czasami lepiej jest zosta? w kraju ojczystym"). Pó?niej (po powrocie do kraju) dowiem si?, ?e jaki? czas przed naszym przyjazdem w okolicy toczy?y si? walki z rebeliantami z po?udnia, a przej?cie graniczne z Erytre? zosta?o zamkni?te, gdy? Sudan oskar?y? j? o wspieranie powsta?ców. Pakujemy si?, bierzemy taksówk? (700 SD) i wraz z dwoma panami jedziemy na dworzec. Autobus do Port Sudan ju? odjecha?, jedziemy wi?c do Gedarefu za 800 SD minibusem, raczej niezbyt wygodnym. Po drodze wiele kontroli paszportowych, a w?ród zadawanych nam pyta? najciekawsze chyba brzmia?o "Why not?" (chodzi?o o powód podró?y). Gdy dotrzemy do celu, zajm? si? nami bardzo mili panowie z miejscowego security. Pomog? kupi? bilety do Port Sudan na nast?pny dzie? za 2100 SD (pojazdem typu "nissan"), za?atwi? taksówk? do miasta za 700 SD oraz polec? porz?dny hotel. Do niego te? pojedziemy. Nie jest tam tanio (2300 SD za dwójk?, jedynek nie ma), ale nie chce si? nam dalej szuka?. Jednak pokoje s? ?adne, z ?azienk?.

Poci?g Chartum-Wadi Halfa
Samo miasto wygl?da lepiej ni? Kassala. Idziemy na targ warzywny - naprawd? elegancki, mie?ci si? w zadaszonej hali. Woda kosztuje 125-150 SD, zimne napoje 50 SD. Po powrocie do hotelu i krótkim odpoczynku idziemy przez most do innej cz??ci miasta. Tam stoj? drewniane lepianki, a zdech?e szczury le?? na ulicy. Wracamy do hotelu i idziemy spa?.

Nast?pnego dnia wstajemy wcze?nie - autobus jest o 6.30. Mamy k?opoty ze znalezieniem taksówki, ale udaje nam si? pojecha? pick-up'em za 400 SD. Oczekuj?c na odjazd autobusu, popijamy herbatk? carcade i zaczynamy rozmow? z m?odym cz?owiekiem, który okazuje si? uchod?c? z Etiopii (uciek? przed wojskiem). Potwierdza, ?e granica z Erytre? jest zamkni?ta, cho? podobno nie dla turystów (nie chce mi si? w to wierzy?). Wyruszamy dopiero oko?o 7.00, gdy? by?o bardzo du?o baga?y do za?adowania na dach (w tym rozwalaj?cy si? rega?). Sami ?adujemy nasze baga?e, bo tragarze pami?taj?, ?e wczoraj nie chcieli?my dodatkowo p?aci? za zdj?cie baga?y z dachu. Po rozpocz?ciu podró?y cz?owiek zajmuj?cy si? po drodze kontaktami z wojskiem i policj? zabiera nam paszporty, aby pokazywa? je na licznych punktach kontroli.

Droga jest ca?kiem dobra, ale chyba nie dla wszystkich - widzimy w czasie podró?y jeden przewrócony i jeden rozbity autobus. Panuje du?y ?cisk, pasa?erowie siedz? tak?e na dodatkowych krzese?kach. Tu? przy mnie siedzi przera?liwie wychudzony dziadek. Jednak wszyscy s? bardzo mili, cz?stuj? nas mandarynkami, pomagaj?. Gdy mijamy Kassal?, ko?cz? si? pola uprawne, zaczyna si? pustynia i wielb??dy. Mamy po drodze dwa przystanki na odpoczynek. Tu? przed wjazdem do Port Sudan sprawdzaj? nasze permity - dopiero drugi raz si? na co? przyda?y. Po ponad 12 godzinach docieramy do celu.


Do początku

Poprzednia strona
 ...9 10 11 12 13 14 15 16 17... 
Następna strona

Zagłosuj na tę publikację | Zasady konkursu | Wersja do druku

O tych krajach: Rafy St. John`s na Morzu Czerwonym Pó?wysep Synaj Podpatrywanie Bliskiego Wschodu   Pozostałe...
Tego autora: Weekend we Lwowie Weekend we Lwowie W kolebce ludzko?ci - Etiopia i Kenia   Pozostałe...

Opracowanie: Jacek ?och

Autor zaprasza na stronę: http://jzoch.prv.pl
Bardzo chętnie zamieścimy Państwa opowieść.
Wszystkie opowieści i uwagi prosimy kierować pod naszym adresem.
redakcja@tramp.travel.pl
Ostatnie uaktualnienie: 2004-07-05