Mecheke doskonale obrazuje sposób ?ycia plemion Konso (mieszka?cy s? dobrze zorganizowani, maj? swoje role w spo?eczno?ci, tarasowo uprawiaj? ziemi?, tworz? totemy "waga" dla wojowników i ich rodzin, wioska ma ciekawy uk?ad zabudowa?). Natomiast je?li kto? chce zobaczy? "wagi", to na pewno nie tutaj. Jest ich oko?o pi?ciu i raczej rozczarowuj? pod wzgl?dem artystycznym.
Wst?p do wioski - 30 birr, przewodnik 40 birr - niekonieczny, je?li Wasz kierowca zna drog? i macie przewodnik Bradta.
Gesergiyo - duma okolic, zwana Nowym Jorkiem ze wzgl?du na wysokie, smuk?e formy skalne ukszta?towane przez wod?.
W Konso polecamy hotel St Marie (40 birr za dwójk?), jedyny pi?trowy budynek, wyró?nia si? spo?ród niskiej zabudowy miasteczka.
Warto przespacerowa? si? po miasteczku i zobaczy? jak ?yj? ludzie i co robi? w wolnym czasie (a maj? go du?o). Mariusz podziwia? mecz pi?ki no?nej, a ja zagra?am w ping-ponga z miejscowymi. Wieczorem pili?my piwo w jednej z przydro?nych knajpek, gdzie mieli?my okazj? zobaczy? teledyski etiopskie. Taniec wyst?puj?cych w nich dziewcz?t polega w g?ównej mierze na potrz?saniu piersiami, co wzbudza wiele emocji w?ród zebranych m??czyzn.
Arbore
Wioska oko?o godziny drogi przed Konso, w której zatrzymuje si? niewiele turystów. My trafili?my na dzie? targowy. Trzeba uwa?a?, gdy? ludzi s? agresywni. Z trudem sp?dzili?my tam 15 minut, b?d?c bez ko?ca dotykani, ci?gni?ci za w?osy. Próbowano zdj?? zegarek z r?ki. W trakcie naszego krótkiego pobytu 2 razy komu? z miejscowych co? ukradli. Dochodzi?o do r?koczynów.
Turmi
Turmi to rejon Hamerów. Po drodze mija si? mieszka?ców wiosek ubranych w tradycyjne stroje z kozich skór, p?dz?cych byd?o lub nios?cych wod?. Ka?dy m??czyzna ma ze sob? drewniany sto?eczek i karabin, do?? powszechny widok na po?udniu Etiopii. Karabiny w teorii s? u?ywane do pilnowania byd?a, w praktyce wykorzystywane w walkach plemiennych i polowaniach.
Wioski Hamerów rozczarowa?y nas. Gdy tylko wjedzie si? do wioski, wszyscy, którzy s? obecni, wychodz? przed chaty i zaczynaj? pozowa? do zdj??. Za ka?de zdj?cie 2 birry. O jakimkolwiek kontakcie mo?na zapomnie?. Sp?dzili?my tam 5 minut i uciekli?my czym pr?dzej. Lepiej robi? zdj?cia np. ludziom spotkanym po drodze, czy przychodz?cym pod ogrodzenie kempingu. W ten sposób rozmawiali?my z dwiema m?odymi Hamerkami i pocz?stowali?my je spaghetti. Pierwszy raz w ?yciu jad?y makaron. Musia?am pokaza? im, ?e jest on jadalny, dopiero wtedy spróbowa?y.
Jedynym miejscem noclegowym jest kemping. Mo?na przyby? z w?asnym namiotem (25 birr) lub wynaj?? du?y, wojskowy namiot (100 birr). S? prysznice i toalety. Kemping jest obs?ugiwany przez Hamerów z wioski le??cej nieopodal, oni te? pomagaj? rozstawi? namiot. Do?? zaskakuj?cym widokiem jest Hamer z karabinem i piórkiem na g?owie, pilnuj?cy wej?cia na kemping. Do tego widoku nie mogli?my si? przyzwyczai?.
Omorate
T? wiosk? postanowili?my odwiedzi? ju? w trakcie pobytu w Omo. Powody by?y trzy. Po pierwsze trwa?y walki plemienne i nie mogli?my pojecha? do Dimeki. Po drugie niewielu turystów tam dociera. Po trzecie by?a to jedyna miejscowo??, do której mogli?my dotrze? i zobaczy? rzek? Omo.
No i nie zawiedli?my si?. Pobyt tam zrekompensowa? wszystkie rozczarowania zwi?zane z Hamerami. Same miasteczko Omorate robi wra?enie swoim po?o?eniem i zabudowaniami - kilkaset chat na pustyni. Temperatury przekraczaj? 40 st. C. w cieniu. W okolicy mieszkaj? plemiona Galabów. My odwiedzili?my wiosk? po drugiej stronie rzeki Omo. Kiedy tam dotarli?my, odbywa?y si? w?a?nie obrz?dy przed za?lubinami. Wszystkie kobiety z wioski zebra?y si? przed chat? panny m?odej, aby od?piewa? pie?ni rytualne. Obrz?dki przerwa?o przybycie m?odego wojownika. Kobiety widz?c go przesta?y ?piewa? i rzuci?y si? na m??czyzn?, g?o?no krzycz?c i wieszaj?c mu naszyjniki na szyj?. Pó?niej okaza?o si?, ?e wojownik upolowa? jakie? "big animal". Jego to?samo?ci nie uda?o nam si? ustali?.
Za mo?liwo?? robienia zdj?? w wiosce zap?acili?my 20 birrów, cena za przep?yni?cie rzeki, ?ód? i scouta, czyli ?apówa dla policji, kosztowa?a w sumie 40 birr.