Chorwacja (2-13 sierpnia)
Jaskinia Skocjanska by?a nasz? ostatni? s?owe?sk? atrakcj?. Po obejrzeniu jej wrócili?my na dworzec kolejowy w Diva?y, by jecha? dalej na po?udnie - do jezior Plitwickich (Chorwacja).
Diva?a (14.33) - Pivka (14.55) - 184 SIT;
Pivka (16.05) - Rijeka (17.30) - 843 SIT.
Granic? chorwacko-s?owe?sk? przekroczyli?my bez problemów. Celnik ledwo zerkn?? w paszport i w ten oto sposób byli?my w kolejnym kraju, wchodz?cym w sk?ad by?ej Jugos?awii. Od razu rzuci?o nam si? w oczy, ?e jest tu znacznie brudniej ni? w S?owenii, budynki s? zaniedbane, generalnie jest biedniej. Na dworcu w Rijece wymienili?my walut?. Jeden dolar kosztowa? 8,08 kuny, a marka - 3,84 kuny.
Nast?pnie poszli?my kupowa? bilety. I tu niespodzianka - jest 60% zni?ki (sezon letni) na bilet do Splitu. W zwi?zku z tym odpu?cili?my sobie Jeziora Plitwickie i pojechali?my od razu do Splitu (z jedn? przesiadk?) za 73,7 kuny (ok. 37 z?). Bilet do Plitwic, le??cych w 1/3 drogi do Splitu, kosztowa?by nas tyle samo. Maj?c jeszcze troch? czasu, zrobili?my ma?e zakupy: chleb (5,20 kuny), jogurt (4,50 kuny), 50 dag sera (8,20 kuny), piwo 0,5 l. (4,5 kuny) plus kaucja (3 kuny!).
O 19.39 odjechali?my poci?giem na po?udnie. Przyszli?my pó? godziny przed odjazdem i dzi?ki temu mieli?my miejsca siedz?ce. O godzinie 22.06 planowo dojechali?my do stacji przesiadkowej. Poci?g do Splitu zjawi? si? po pó?godzinie i by? niemi?osiernie zat?oczony przez ludzi spragnionych Adriatyku i pla?owania.
Dzie? 14.
Przez ca?? noc przejechali?my 446 km i o 6.48 byli?my w Splicie. Zostawili?my plecaki w przechowalni baga?u (10 kun) i ruszyli?my na poszukiwanie Adriatyku. Poszukiwania nie trwa?y d?ugo i ju? ok. 8 rano k?pali?my si? w tym ciep?ym morzu (woda jest zdecydowanie bardziej s?ona ni? w Ba?tyku, a pla?a kamienista). Na pla?y zjawili?my si? tak szybko, jak tutejsi emeryci i renci?ci, którzy przychodz? bardzo wcze?nie, aby zaj?? jak najlepsze miejsca (!). W po?udnie poderwali?my si? z pla?y, aby zwiedzi? miasto.
Split jest najwi?kszym o?rodkiem gospodarczym Dalmacji, drugim co do wielko?ci po Zagrzebiu miastem w kraju. Jest tutaj wielki port handlowy, rybacki i pasa?erski, rozwija si? przemys?. Split datuje swoje pocz?tki w staro?ytno?ci ok. 300 roku n.e. jako osada grecka, pó?niej na pocz?tku VII wieku rzymski cesarz Dioklecjan zbudowa? tu swoj? rezydencj?, nast?pnie w obr?bie murów pa?acowych powsta?o miasto.
Mieli?my okazj? podziwia? rzymskie budowle, kamienice, które osta?y si? do dzi? i stanowi? zabytkowe centrum miasta po?o?one niedaleko portu. Zwiedzili?my mauzoleum Djoklecjana, które od VIII w. jest katedr? ?w. Duji. Zwiedzanie zaj??o nam ok. dwóch godzin, które w zupe?no?ci wystarczy?y, zw?aszcza ?e spory t?um na ulicach i straszny upa? nie sk?ania?y raczej do intensywnego podziwiania tutejszej architektury. Po odwiedzeniu pobliskiego rynku, na którym zajadali?my si? tanimi owocami po?udnia, wrócili?my po nasze plecaki i postanowili?my wydosta? si? na obrze?a miasta, sk?d chcieli?my ?apa? stopa dalej na po?udnie. Jednak nie by?o to takie proste, bo to dwustu tysi?czne miasto okaza?o si? bardzo rozleg?e.
Ostatecznie wsiedli?my do podmiejskiego autobusu i wysiedli?my tu? za Splitem. Decyzja o podró?owaniu stopem do Dubrownika nie by?a przypadkowa, poniewa? wiedzieli?my, ?e droga ??cz?ca te dwa miasta, tzw. Magistrala Jarda?ska, biegnie skalistym wybrze?em i rozci?gaj? si? z niej wspania?e widoki. Po godzinie machania kto? si? wreszcie zatrzyma?, podwióz? nas zaledwie 16 km do miejscowo?ci Dugi Rat, ale zawsze lepsze to ni? nic. Nast?pnie podjechali?my kolejnym wozem 2 km dalej. Teraz czeka?a nas prawdziwie ostra jazda. Zatrzyma?o si? dwóch wyrostków bia?ym volkswagenem golfem, jeden z nich wysiad?, a my w towarzystwie kierowcy ruszyli?my przed siebie. By?a to do?? stresuj?ca podró? - ch?opak za kierownic? jedn? r?k? zmienia? kasety w magnetofonie, drug? trzyma? kierownic?, jedna noga znajdowa?a si? na desce rozdzielczej, a druga na pedale gazu. ?rednia pr?dko?? tej przeja?d?ki to jakie? 100 km/h. Wysiedli?my z jego auta z lekka zataczaj?c si?, z rado?ci?, ?e jeste?my cali i zdrowi. By?o ju? oko?o ósmej wieczór i na szcz??cie uda?o nam si? z?apa? kolejnego stopa. Tym razem przejechali?my oko?o 150 km. Kierowc? by? ci?gle u?miechni?ty, s?abo mówi?cy po niemiecku 25-letni Bosko, pracuj?cy w biznesie lunaparkowym. Podró? z nim by?a zdecydowanie przyjemniejsza. Razem z nim byli?my przez krótki czas w Bo?ni i Hercegowinie. Fragment Magistrali nale?y bowiem do tego pa?stwa, które w tym miejscu ma dost?p do morza Adriatyckiego. Przej?cie granicy (dwukrotne w ci?gu nieca?ej godziny) nie stanowi ?adnego problemu. Oko?o pó?nocy dojechali?my do Slano, b?d?cego celem naszego kierowcy. Okaza?o si?, ?e faktycznie jest on w?a?cicielem karuzeli ustawionej tu? nad brzegiem morza, i - jak by tego by?o ma?o - musia? j? uruchomi? w ?rodku nocy, poniewa? wokó? niej kr?ci?a si? grupa m?odzie?y spragnionej atrakcji. My rozbili?my nasz namiot nieopodal i starali?my si? zasn??.