Alpy Julijskie (25-31 lipca)
Dzie? 6.
Ranek przywita? nas deszczem, wi?c nie chcia?o nam si? wychodzi? z namiotu. W okolicach dziewi?tej rano zjawi? si? pan w polarze ze znaczkiem Parku Narodowego i za??da? od nas 100 DM kary za nielegalne biwakowanie na terenie parku. Có? by?o robi?? Jak jeden m?? zapomnieli?my angielskiego i jedynie na wszelkie jego uwagi odpowiadali?my po polsku, ?e nic nie rozumiemy i jeste?my bez grosza przy duszy. On po s?owe?sku swoje, a my po polsku swoje. W ko?cu doszli?my do kompromisu: zwijamy dobytek w ci?gu 10 minut i nic nie p?acimy. W tej ?rednio przyjemnej m?awce spakowali?my si? w ekspresowym tempie, bacznie uwa?aj?c, czy zza krzaka nie wyskoczy stra?nik.
Zrobili?my ostatnie du?e zakupy w pobliskim sklepie, w Mojstranie (chleb - ok. 260 SIT; jogurt 500 g - ok. 114 SIT) i ob?adowani tygodniowymi zapasami ruszyli?my w góry. Do pierwszego schroniska, Aliazev Domu, mieli?my ok. 12 km drog? asfaltow?, która pó?niej zmieni?a si? w ?wirow?. Po drodze min?li?my ?adny domek (Ko?a pri Peri?niku) z piwem za 300 SIT, widokiem na góry i noclegiem za 1400 SIT. Dobrze, ?e tu nie spali?my!!! Powolutku dreptali?my do przodu, a po drodze mija?y nas samochody z turystami w ró?nym wieku. Zrozumieli?my, dlaczego nasz wczorajszy kierowca tak upiera? si?, aby zawie?? nas do samego schroniska. Droga nie nale?y do najprzyjemniejszych. Przypomina asfaltówk? do Morskiego Oka, tylko ?e ca?y czas wiedzie pod gór?, chwilami jest bardzo stromo (nawet 20%). Zanim doszli?my do schroniska, min?li?my parking, na którym miejscowi tury?ci zamieniali si? ze zmotoryzowanych w górskich piechurów, bo z tego miejsca zaczyna si? prawdziwa górska w?drówka.
Przy Aliazev Dom (1000 m n.p.m.), który okaza? si? do?? sporym i drogim (nocleg za 1040 lub 1400 SIT) schroniskiem podziwiali?my w cz??ci, tzn. na tyle, na ile ods?ania?a j? mg?a, Triglavsk? Severn? Stene (imponuj?c?, pionow?, wysok? na 1300 m ?cian? Triglava). Po krótkim odpoczynku ruszyli?my do Bivaku pod Luknjo (1475 m n.p.m.), trzymaj?c si? szlaku bia?e kó?ko z czerwon? obwódk? (tak znakowane s? wszystkie szlaki w Alpach Julijskich i, jak si? pó?niej okaza?o, równie? w Durmitorze). Zaj??o nam to oko?o trzech godzin. Niestety, Bivak (drewniany domek) by? zamkni?ty na cztery spusty, okiennice, kraty, k?ódka okaza?y si? nie do sforsowania. Przed wyj?ciem w góry czytali?my, ?e klucz do Bivaku mo?na otrzyma? w Mojstranie, ale byli?my pewni, ?e kto? tu b?dzie w czasie wakacji i nie b?dzie problemu z noclegiem. Zawsze mogli?my rozbi? namiot obok, wi?c nie by?o tak ?le, ale na szcz??cie okaza?o si?, ?e strych Bivaku by? otwarty. Po drabinie w?adowali?my si? do niego, w ?rodku znajdowa?y si? poka?ny stos d?uga?nych desek, 4 materace, 4 koce, 3 poduszki i pracowita mysz, która dawa?a o sobie zna? w nocy. Ca?kowicie nas to uszcz??liwi?o. Znale?li?my solidny dach nad g?ow?, który nie przecieka?! Bivak otoczony by? lasem, a wokó? niego rozci?ga?y si? góry, tak jak by?my byli w jakim? zakl?tym miejscu ze skalnych ?cian dooko?a. Jedynym jego mankamentem by? brak wody. Za domkiem sta?y plastikowe beczki z odsta?? deszczówk?, nadaj?c? si? do mycia i prania, ale nie picia. Ach, no i wieczorem przyw?drowa? do nas Czech Tomasz, z którym rozmawiali?my po czesku i niemiecku, no i po polsku, oczywi?cie. By?o nas czworo, wi?c dok?adnie tyle, ile materacy.
Dzie? 7.
W nocy i nad ranem pada? solidny deszcz, wi?c znowu d?u?ej pospali?my. Po ?niadanku ruszyli?my w stron? przykrytych chmurami gór, naszym celem sta?o si? schronisko Poga?nikov Dom (2050 m n.p.m.). W czasie tej pierwszej w?drówki (na lekko, oczywi?cie, bo ca?y nasz dobytek zostawili?my w Bivaku) mieli?my okazj? podziwia? tutejsz? faun?. Spotkali?my czarn? salamandr? alpejsk? (Salamandra atra), czyli kawa?ek czarnej do?? flegmatycznej "gumy" na ?cie?ce w?ród kamieni, ?wistaki (Marmota marmota) oraz ca?e stado dostojnych kozioro?ców (Capra ibex). Te ostatnie spotykali?my pó?niej do?? cz?sto. Mogli?my je podziwia? z odleg?o?ci kilku metrów, poniewa? wcale si? nie p?oszy?y. Zwierz?ta z powodu braku naturalnych wrogów i w?a?nie ma?ej p?ochliwo?ci zosta?y prawie doszcz?tnie wyt?pione na skutek polowa? w XVII i XVIII wieku. W zesz?ym stuleciu ?y?y tylko we w?oskim masywie Gran Paradiso w liczbie oko?o 60 sztuk. Dzi?ki ?cis?ej ochronie i reintrodukcjom uda?o si? odbudowa? ich populacje w wielu rejonach Alp.