Dzi? dzie? wielkiego powrotu, od teraz b?dziemy jecha? ju? tylko na pó?noc. Wstali?my rano, spakowali?my si? i wypili?my ostatni?, po?egnaln? kaw?. Na piechot? doszli?my do prze??czy, gdzie nasz znajomy kierowca ci??arówki zaprosi? nas "na kafu". Wypili?my, pogadali?my i po chwili znalaz? si? transport do Kolasina. Popo?udnie sp?dzili?my na karimatach przed dworcem kolejowym, z którego o 21.55 odje?d?a? poci?g do Belgradu. Bilet kosztowa? zaledwie 5,50 DM. Poci?g przyjecha? planowo, ale by? strasznie zat?oczony.

Podró? by?a strasznie d?uga, bo ca?y sk?ad kolejowy wlók? si? bardzo wolno, a poza tym mieli?my ponad godzinny postój w lesie z nieznanych przyczyn. Zamiast planowo o czwartej rano, dotarli?my do stolicy Jugos?awii dopiero o wpó? do ósmej. W przechowalni baga?u na g?ównym dworcu kolejowym zostawili?my nasze plecaki (15 dinarów/doba - marka niemiecka ju? tu nie obowi?zywa?a) i tradycyjnie ju? poszli?my zwiedza? miasto oraz szuka? noclegu.

Belgrad zaskoczy? nas swoim wygl?dem. Spodziewali?my si? zobaczy? zniszczone niedawnymi dzia?aniami wojennymi miasto, lecz widok by? zupe?nie inny. Jedynymi ?ladami nalotów by?y zniszczone budynki rz?dowe i wysoki wie?owiec serbskiej telewizji i radia. Centrum miasta by?o zadbane i pe?ne markowych, drogich sklepów.

W informacji turystycznej dostali?my adres trzygwiazdkowego hotel "Toplice", który wed?ug zapewnie? by? tani i w centrum (ul. Kralja Petra I). Za pokój dwuosobowy, z ?azienk? i telewizorem zap?acili?my 718 dinarów (ok. 30 z?), by?o wi?c taniej ni? w schronisku w S?owenii. W Serbii nale?y zwróci? szczególn? uwag? na wymian? walut. Obowi?zuj? dwa kursy: * kursy w bankach i kantorze na dworcu (sprzeda?)
1 DM = 20 dinarów
1 USD = 43 dinary
* kurs w prywatnych kantorach (sprzeda?)
1 DM = 28 dinarów
1 USD = 53 dinary.
Zanim zorientowali?my si? w tych znacznych ró?nicach, by?o za pó?no, poniewa? wymienili?my ju? pieni?dze w banku.

Po powrocie do hotelu wzi?li?my pierwsz? od 35 dni k?piel pod prysznicem z ciep?? wod? i reszt? wieczoru sp?dzili?my na ogl?daniu serbskiej telewizji.

Dzie? zacz?li?my od zjedzenia burków z jogurtem, jak chyba wi?kszo?? ludzi w tym mie?cie. Burek to miejscowy przysmak, nie tylko w Jugos?awii. Przypomina z wygl?du ciasto francuskie, ale jest bardziej t?uste. Pomi?dzy warstwami ciasta znajduje si? farsz - mi?so albo bia?y ser. Jest on naprawd? dobry, tani i po?ywny! Potem poszli?my na dworzec kolejowy, aby dowiedzieli?my si? o ceny poci?gów na pó?noc. Bilet do Budapesztu by? strasznie drogi, kosztowa? a? 60 DM, natomiast do Suboticy tylko 4 DM.

W ko?cu i tak wybrali?my autobus, bo poci?gi zd??y?y nam odjecha?. Podró? do Suboticy trwa?a trzy i pó? godziny i kosztowa?a nas 5 DM. Na miejscu okaza?o si?, ?e uciek? nam ostatni tego dnia poci?g do granicy z W?grami. Ruszyli?my wi?c na piechot?. Po kilku kilometrach uda?o nam si? wsi??? do autobusu, którym za 12 dinarów dojechali?my do przej?cia granicznego. Kontroli serbskiej w?a?ciwie nie by?o. Celnik jedynie powiedzia?, ?e powinni?my byli podbi? paszporty w Belgradzie (nie wiemy, o co mu dok?adnie chodzi?o), ale i tak nas przepu?ci?. Z kolei po w?gierskiej stronie przeszukano nam do?? dok?adnie plecaki, ale niczego podejrzanego w nich nie by?o, wi?c po chwili byli?my na W?grzech.

By?o ju? ciemno, dziewi?ta wieczór, a my nie widzieli?my jeszcze, gdzie b?dziemy spa?. Po godzinie marszu roz?o?yli?my karimaty i ?piwory kilometr od granicy, pomi?dzy poln? drog?, rowem ze ?mieciami a jakim? p?otem. Nie by?o to wymarzone miejsce, ale za to nikt nam w nocy nie przeszkadza?.