Strona główna
Strona główna
Opowieści
Opowieści
Dobre rady
Dobre rady
Galeria
Galeria
Recenzje sprzętu
Recenzje sprzętu
Konkurs
Konkurs!
Odsyłacze
Odsyłacze
Kontakt
Kontakt
Szukaj
Chile, Peru, Boliwia - konkwista 2000
Zagłosuj na tę publikację | Zasady konkursu | Wersja do druku

Kopalnia srebra i cyny w Potosi
Rankiem wyruszamy na wycieczk? do kopalni. Dostajemy stosowny ubiór - ?ó?te kurtki, gumiaki kaski. Najpierw jedziemy na rynek górniczy, gdzie zaopatruj? si? pracownicy kopal?. My kupimy dla nich podarki - do wyboru s? li?cie koki (wraz ze specjalnym skamienia?ym popio?em - 10 boliwiano za spor? torb?), papierosy, 97-% spirytus, dynamit i amonit (paczka za 10 boliwiano ). Potem jedziemy do kopalni. Spotykamy kobiety "palliri" - wdowy po górnikach, zajmuj?ce si? odzyskiwaniem srebra ze starych odpadów. Widzimy pokaz wysadzania ska? dynamitem. Dostajemy lampy - karbidówki i schodzimy wraz z naszym przewodnikiem, by?ym górnikiem, do wn?trza kopalni. Próbujemy, jak smakuj? li?cie koki. ?uje si? je wraz z kawa?kiem popio?u, gdy? zawarte w popiele substancje wydobywaj? z li?ci substancje czynne. Po chwili szcz?ka dr?twieje - jak podczas znieczulenia u dentysty - i czuje si? wyra?ny przyp?yw energii. Zgi?ci w pó?, posuwamy si? w?skim chodnikami. Z powodu ?wi?ta nie ma zbyt wielu pracowników. Pracuj? oni r?cznie - wykuwaj? otwory pod dynamit, a potem wysadzaj? ska?y (wybuchy s? o 13.00, a g?o?ne stukanie kilofami ostrzega przed wchodzeniem w rejon detonacji). Przewodnik opowiada nam o kopalni - znajduje si? w niej 40 ?y? srebra o d?ugo?ci do 5 km, grubo?ci od 5 cm do 5 m i wysoko?ci do 800 m. Po wydobyciu ca?y urobek jest wywo?ony taczkami. Kopalnia jest spó?dzielcza, ka?dy ze wspó?w?a?cicieli sam w niej pracuje i zatrudnia pomocników, kupuje li?cie koki i dynamit. W ci?gu 2 tygodni zarobek ca?ej grupy to oko?o 1000 boliwiano. Spotykamy górników w ró?nym wieku - zarówno 65-latka, jak i pomagaj?cego ojcu 10-latka. Obdarowujemy ich kok? i papierosami, a dzieciakowi dajemy cukierki. Zwykle prac? zaczyna si? tu w wieku 12 lat. Spotykamy tak?e grup? pracuj?c? w sposób bardziej nowoczesny - maj? m?oty pneumatyczne i elektryczne lampy.

Górnicy w kopalni srebra w Potosi
Na koniec schodzimy na sam dó? do bo?ka El Tio. ??czy on w sobie india?skich bogów i chrze?cija?skiego diab?a, jest w?a?cicielem kopalni i jej minera?ów. Górnicy sk?adaj? mu ofiary w postaci li?ci koki i papierosów (gdy je wypala, to dobry znak). Na korytarzach kopalni wisz? ma?e flagi - pozosta?o?? po obchodach rytua?u quaracu. W czasie karnawa?u, 23 maja i 1 sierpnia, sk?adane s? ofiary dla staro?ytnej bogini ziemi Pachamamy oraz dla El Tio. Zabija si? wtedy lam?, a jej krwi? spryskuje na szcz??cie zabudowania kopalni i jej korytarze. Po oddaniu dla El Tio resztek naszych zapasów koki i papierosów wychodzimy na powierzchni?. Wracamy do miasta, gdzie w?a?nie ko?cz? si? obchody ?wi?ta narodowego. Idziemy obejrze? przepi?kn? fasad? ko?cio?a ?w. Wawrzy?ca (Iglesia de San Lorenzo) oraz miejscowy targ.

Nast?pnego dnia jedziemy autobusem do Uyuni. Chocia? wsiedli?my do autobusu przed biurem firmy transportowej, to on i tak jedzie na miejscowy dworzec. Tylko po to, aby?my zap?acili op?at? za korzystanie z dworca, na którym nawet nie byli?my.... Po zatankowaniu (dlaczego nigdy nie mo?na zrobi? tego przed wyruszeniem w tras??) jedziemy dalej. Droga jest kiepska, ale krajobrazy przepi?kne - ró?ne kolory ska?, zielone i czerwone, stada lam i alpak, przepi?kne w?wozy quebrada. Zatrzymujemy si? na krótki postój w biednej wiosce, na ?rodku której znajduje si? ogrodzona drutem kolczastym antena satelitarna i panele s?oneczne, dostarczaj?ce pr?d. W ko?cu docieramy do celu.

Bo?ek El Tio czczony w kopalni w Potosi
Na ?rodku kompletnego pustkowia, na równinie, znajduje si? Uyuni. Do zimnego i wietrznego Uyuni wje?d?amy oko?o 18.00. Chcemy jecha? taksówk? do hotelu Tunupa, ale w ko?cu kierowca zawozi nas do Hotelu Avenida. Za pokój dwuosobowy ze wspóln? ?azienk? musimy z góry zap?aci? 20 boliwiano. Na szcz??cie od 7.00 do 20.00 jest prysznic z ciep?? wod?, co w tych warunkach daje jedyn? mo?liwo?? k?pieli. W pobliskiej agencji Tunupa Tours wykupujemy wycieczk? do Salar de Uyuni i dalej do granicy z Chile (75 USD + 5 USD za wst?p do Parku Narodowego, wycieczka z powrotem do Uyuni 70 USD). Gdy idziemy na kolacj? do pizzerii (pizza 20-25 boliwiano, herbata 2 boliwiano, piwo 9 boliwiano), grzej? piecyki gazowe. W nocy nie jest nawet tak zimno. Za to nast?pnego ranka czeka nas niespodzianka - w ?azience umywalk? pokrywa lód. Mimo wszystko bior? ciep?y prysznic.

Fasada ko?cio?a w Potosi
Mamy wyjecha? o godzinie 11.00. Idziemy do biura emigracyjnego - tam za jedyne 15 boliwiano wbijaj? nam piecz?tk? wyjazdow? z Boliwii. Potem d?ugo czekamy na wyjazd i ruszamy dopiero po 12.00. Z nami jest pi?? Francuzek oraz drugi samochód W?ochów. Naszym kierowc?, przewodnikiem i kuchark? za razem jest Indianka, ci?gle ?uj?ca li?cie koki. Pierwszym punktem wycieczki jest sk?adowisko starych, parowych poci?gów. Robi naprawd? du?e wra?enie. Potem jedziemy przez rezerwat wikunii - dzikich krewniaczek lam, bardzo p?ochliwych, podobnych do saren. Ogl?damy kopalni? soli i wreszcie wyje?d?amy na Salar de Uyuni, mijaj?c przy wje?dzie sklep z tandetnymi rze?bami solnymi.

Jedziemy przez niesamowit? bia?? pustyni?, a? docieramy do hotelu w ca?o?ci wykonanego z soli (nocleg kosztuje 20 USD za noc z wy?ywieniem). Obok znajduje si? równie dziwny pa?ac z soli, jeszcze w budowie. Po do?? skromnym posi?ku jedziemy dalej. Docieramy do wyspy Pescado (Wyspa Ryby), nazywanej tak od jej kszta?tu. ?yj? tam wiskacze, gryzonie, wygl?daj?ce jak skrzy?owanie królika z ma?ym kangurem, a ?ci?lej - z kangurzym ogonem. Teren ca?ej wyspy porastaj? ogromne kaktusy, o przedziwnych kszta?tach. Intensywnie niebieskie niebo, bia?y salar i br?zowo-zielona wyspa tworz? wspania?e widoki.

Nast?pnie udajemy si? pod wygas?y wulkan Tunupa, do hotelu o tej samej nazwie, gdzie sp?dzimy noc. Przy brzegu gnie?d?? si? stada flamingów. Przed kolacj? idziemy obejrze? mumi? na wzgórzu i wracamy ju? po ciemku. Posi?ek jest znowu raczej skromny, co nie przekonuje nas zbytnio do organizatora naszego wyjazdu. Wstajemy o 6.00 rano, ?eby obejrze? wschód s?o?ca, ale to pokazuje si? dopiero po 7.00. Jest zimno, zamarzaj? nawet s?one sadzawki.


Do początku

Poprzednia strona
 ...2 3 4 5 6 7 8 9 10 
Następna strona

Zagłosuj na tę publikację | Zasady konkursu | Wersja do druku

O tych krajach: Patagonia - kraina gór i wiatrów Droga do Susques Wyspa Wielkanocna   Pozostałe...
Tego autora: ?ladami Stasia i Nel Weekend we Lwowie Weekend we Lwowie   Pozostałe...

Opracowanie: Jacek ?och

Autor zaprasza na stronę: http://jzoch.prv.pl
Bardzo chętnie zamieścimy Państwa opowieść.
Wszystkie opowieści i uwagi prosimy kierować pod naszym adresem.
redakcja@tramp.travel.pl
Ostatnie uaktualnienie: 2001-02-25