Wieczorem rozp?tuje si? prawdziwa burza, pierwsza podczas naszego pobytu w Ameryce P?d. Na szcz??cie szybko przechodzi. Nast?pnego ranka o 5.30 wyruszamy (okazuje si?, ?e nasz autobus jest firmy Wari Express...). Nasza trasa prowadzi przez niesamowite góry, mijamy stada pas?cych si? lam, przeje?d?amy przez wioski z domami krytymi strzech?. Pod wieczór doje?d?amy do Andahuaylas. Po krótkim odpoczynku i kolacji przesiadamy si? do nowego autobusu. Jest ciasno, okna nie domykaj? si?, jest zimno, a wsiadaj?cy Indianie za ka?dym razem otwieraj? okna. W nocy pada deszcz i nasze plecaki, jad?ce na dachu, przemakaj?.
Przeje?d?amy przez Abancay, jedziemy wzd?u? g??bokiego w?wozu rzeki i nad ranem docieramy do Cuzco. Po przyje?dzie do dawnej stolicy Inków usi?ujemy znale?? jaki? tani hotel. Po drodze spotykamy dwie Polki. Udaje nam si? w ko?cu zamieszka? w ma?ym hoteliku ko?o Albergue Muncipal (10 soli za noc). Potem idziemy zwiedza?. Miasto jest przepi?kne, tylko te strome schody daj? si? nam we znaki. W biurze Top Vacations wykupujemy trekking na Inca Trail (63 USD, ??cznie z wycieczk? do ?wi?tej Doliny). Idziemy do inkaskich ruin Sacsayhuaman. Stroma droga (40 minut z plaza) jest do?? m?cz?ca, ale na ko?cu czeka nagroda - wspania?y widok majestatycznych ruin, gdzie rozegra?a si? jedna z najwa?niejszych bitew konkwisty. Wracamy, dzwoni? do Polski (6 soli/minut? do Europy) i idziemy obejrze? pi?kny ko?ció? Santo Domingo (wst?p 3 sole), zbudowany na ruinach Coricancha - najbogatszej ?wi?tyni imperium Inków. W ?rodku ogl?damy dobrze zachowane pozosta?o?ci kaplic s?o?ca, ksi??yca, gwiazd, piorunów i t?czy. Na ?rodku dziedzi?ca znajduje si? studnia, gdzie ka?dego ranka s?o?ce "?ywi?o si?" z?otem. Wszystkie te budowle by?y za czasów Inków pokryte z?otymi blachami, zrabowanymi i przetopionym pó?niej przez ludzi Pizzarra. Tutaj by?y trzymane zmumifikowane cia?a w?adców. Bloki skalne, z których wykonano budowle, s? starannie dopasowane. Pó?niej przechodzimy ulic? Loreto, która z obu stron jest otoczona pozosta?o?ciami murów z czasów Inków. Wracamy na plaza i idziemy zwiedzi? katedr?. Wcze?niej musimy kupi? tzw. Boleto Turistico za 10 USD, uprawniaj?cy do wej?cia do niektórych zabytków w Cusco i ?wi?tej Dolinie. Katedra jest wspania?a, aczkolwiek mocno zaniedbana. W ?rodku widzimy wspania?? zakrysti? z portretami wszystkich biskupów Cuzco, stary drewniany o?tarz i nowszy - srebrny. Ciekawy jest obraz ostatniej wieczerzy, na którym g?ównym daniem Chrystusa i Aposto?ów jest... ?winka morska. Wieczorem idziemy na zakupy - kupujemy tabletki do odka?ania wody (12 soli za 25 tabletek na 25 litrów wody) i pami?tki (figurka erotyczna - 8 soli, typowe peruwia?skie organki - 6 soli, maska - 15 soli).
Nast?pnego ranka wstajemy o 5.30 i idziemy pod siedzib? naszego biura podró?y. Stamt?d wyruszamy na Inca Trail. Najpierw dobr? drog? do Ollantaytambo, a pó?niej kiepsk? do wioski Chilca (z krótkim postojem na ?niadanie). Tam, przy stacji kolejowej (82 km z Cuzco), dostajemy bilety wst?pu na szlak (w cenie trekkingu, kosztuj? 17 USD) i wyruszamy. Sami niesiemy w?asne baga?e, nasi tragarze d?wigaj? namioty i jedzenie. Pierwszy odcinek jest p?aski, po oko?o godzinie mamy obiad (zupa, spaghetti i mata de coca). Przechodzimy przez wisz?cy most, jedne ostre podej?cie i ju? widzimy ruiny Llactapata - "miasta na górze". S? one wyra?nie podzielone na trzy cz??ci - w?adcy, pospólstwo i tarasy uprawne. W pewnej odleg?o?ci znajduje si? wie?a przeznaczona do celów religijnych. Po 1,5 godziny dalszego marszu docieramy do miejsca pierwszego noclegu. Kolacja jest bardzo smaczna (na deser popcorn!). W pobliskiej cha?upie s?yszymy odg?osy hodowanych ?winek morskich.
Drugi dzie? jest bardzo ci??ki. Droga na pocz?tku wiedzie lasem, ostro pn?c si? do góry. Dochodzimy do otwartej przestrzeni, gdzie jemy lunch (zupa i ryba z ry?em). Teraz czeka nas naprawd? ostre podej?cie. Wspinamy si? schodami wykutymi przez Inków. Nasi tragarze stosuj? taktyk? szybkiego podbiegania (nios?c du?y ci??ar!). Tak podobno wchodzono tutaj "od zawsze" i do tego dostosowana jest szeroko?? schodków. Ja jednak na co? takiego nie mam si?.... W ko?cu udaje si? wej?? na prze??cz Warmiwahusca (Martwej Kobiety) na wysoko?ci 4198 m n.p.m. - to najwy?szy punkt Inca Trail. Rozci?gaj? si? st?d wspania?e widoki na zasnute mg?? góry. Po krótkim odpoczynku schodzimy m?cz?cymi schodami (ale ju? wol? nimi schodzi?, ni? wchodzi?...) nad rzek? (3600 m n.p.m.), gdzie mie?ci si? nasz kemping. Bior? zimny prysznic (bo tylko taki jest), co, niestety, ko?czy si? pó?niej gor?czk?. W nocy jest bardzo zimno.
Rankiem czeka nas ostre wej?cie schodami do ruin Runturacay, gdzie kiedy? mie?ci?a si? stra?nica, strzeg?ca ca?ego szlaku. Potem wej?cie na kolejn? prze??cz (3999 m n.p.m.) i d?ugie, m?cz?ce zej?cie do Sayacmarca (Dominuj?ce Miasto), sk?d dostarczano ?ywno?? do innych fortec. Jest ono bardzo dobrze zachowane. Stamt?d schodzimy w dó? do rzeki, a potem czeka nas d?ugie, ?agodne podej?cie przez lasy wy?apuj?ce wilgo? z mg?y (oczywi?cie, idziemy w g?stej mgle...). Lunch jemy na wysoko?ci 3650 m n.p.m. niedaleko Phuyupatamarca (Miasto Ponad Chmurami), pieczo?owicie odrestaurowanego, z dobrze zachowanymi ?a?niami. Teraz ju? tylko d?ugie zej?cie i docieramy do ostatniego miejsca noclegu, kempingu z ciep?? wod? (5 soli za 10 minut) i restauracj?. Musz? bra? lekarstwa na gor?czk?. Kolacja jest bardzo dobra - zupa i ry? z ziemniakami i nadziewanym chili. D?ugo toczymy rozmowy z innymi uczestnikami trekkingu.
Nast?pnego dnia zrywamy si? o 4.00 i idziemy do Machu Picchu. Wcze?niej mamy kontrol? biletów i krótki przystanek na Intipunku (Bramy S?o?ca). St?d roztacza si? widok na Machu Picchu, ale teraz zakrywaj? je mg?y. Docieram wreszcie do samego ukrytego miasta. Baga? mo?na zda? do przechowalni. Okazuje si?, ?e s? k?opoty z przewodnikiem - nasze biuro nie zarezerwowa?o go! Dopiero po pewnym czasie znajdujemy kogo?. Opowiada nam o ró?nych teoriach dotycz?cych powstania miasta (to nie miasto kobiet, jak s?dzi? jego odkrywca Bingham, ale miasto uczonych), o odporno?ci sejsmicznej. Zwiedzamy tarasy uprawne, gdzie najprawdopodobniej próbowano wyhodowa? nowe odmiany ro?lin, ceremonialne ?a?nie, ?wi?tyni? S?o?ca, królewskie groby, G?ówn? ?wi?tyni?, kamie? Intihuatana do wyznaczania pór roku, ?wi?tyni? Kondora, gdzie przechowywano mumie zmar?ych. Potem, ju? samodzielnie, idziemy do mostu Inków, sk?d rozci?ga si? pocztówkowy widok na miasto. Drewniany most jest zerwany, ale prowadz?ca do niego nad przepa?ci? droga - przera?aj?ca. Wracamy i ogl?damy pozosta?e zabudowania. Coraz wi?ksze t?umy nie pozwalaj? w spokoju kontemplowa? urody tego miejsca. Poniewa? autobus powrotny do Aguas Caliente kosztuje 5 USD, schodzimy na piechot? ?cie?kami (godzina i 20 min). Mijaj? nas zbiegaj?ce dzieci, które wyprzedzaj? autobusy i prosz? o datki. Na miejscu jest targ pami?tek o do?? wysokich cenach. Lokalny poci?g wyrusza do Cuzco o 18.00 (8 soli) i jest na miejscu o 23.30, wlok?c si? w i?cie ?ó?wim tempie. My, podobnie jak i prawie wszyscy pasa?erowie, wysiadamy w Ollantayambo i za 7 soli docieramy do Cuzco o 21.30. Odbieramy nasze baga?e. Pracownik hotelu chce napiwku, ale na szcz??cie nie rozumiemy jeszcze wtedy s?owa "propina" i nic nie dostaje...