Nast?pny ranek zaczynamy od przenosin do hotelu Residencial Splendid. Wydawa?o si?, ?e jest on ?adniejszy od poprzedniego, ale szybko okazuje si? to iluzj?. Jest w ka?dym razie ta?szy (6 USD od osoby). Po przeprowadzce jedziemy do Chuquicamata obejrze? kopalni? miedzi. ?apiemy colectivo taxi i za 700 peso jedziemy pi?kn? drog? w po??danym kierunku. Doje?d?amy do biura, gdzie organizuje si? wycieczki po kopalni. Za wej?cie daje si? "co ?aska" na pomoc dla biednych dzieci. Przed rozpocz?ciem zwiedzania (o 10.00) mamy jeszcze czas na odwiedzenie miasta. W centrum stoi ogromna ci??arówka, taka, jaka przewozi rud? w kopalni. Przed wyjazdem ogl?damy w biurze film o kopalni - jest to najwi?ksza kopalnia odkrywkowa na ?wiecie, a Chile posiada 20% ?wiatowych z?ó? rud miedzi. W dwóch ró?nych procesach z 1 T rudy uzyskuje si? 10 kg czystej miedzi.
Wreszcie dostajemy kaski i wyruszamy. Najpierw, oczywi?cie, do "dziury" w ziemi o g??boko?ci 400 m. Po tarasach wspinaj? si? z trudem ci??arówki. Potem obwo?? nas po reszcie kopalni, niestety, bez wysiadania. Widzimy ogromne zbiorniki z kwasem. Do?? komiczny jest widok "zwyk?ej" ci??arówki przewo??cej jedn? opon? od "du?ej" ci??arówki. Wizyta w kopalni trwa w sumie 1,5 godziny.
Wracamy do Calama. Korzystam z pralni (1000 peso/kg) i Internetu (1000 peso/godz.). Wieczorem w mie?cie jest ciekawie - t?umy chodz? po g?ównym deptaku, odbywa si? jaki? koncert. Do obiadu pij? miejscowe piwo, ca?kiem przyzwoite (0,5 l za 700 peso).
Nast?pnego dnia wyje?d?amy o 11.30. Jedziemy przez pustyni? Atacama i mijamy Zwrotnik Kozioro?ca. Po drodze jeszcze widzimy transport cz??ci do ci??arówek z kopalni, który zajmuje ca?? jezdni?, oraz liczne opuszczone miasteczka górnicze, gdzie wydobywano saletr?. W pewnym momencie nast?puje ostry zjazd w dó? i doje?d?amy do celu. Pogoda w mie?cie Antofagasta jest inna ni? na pustyni - jest mglisto i ch?odno. Zamieszkujemy w hotelu Rawaye (3000 peso od osoby za noc), o niezbyt wysokim standardzie. Od razu kupujemy bilety do Santiago za 12000 peso (drogo, porównuj?c z cen? przejazdu Santiago-Arica). Zwiedzamy miasto - ogl?damy replik? Big Bena na pi?knym g?ównym placu (w XIX w. by?a tu du?a kolonia Anglików ), stare molo saletrzane i lini? kolejow? z Calama oraz ?adny, XIX-wieczny dworzec. Poza tym robimy zakupy w supermarkecie (np. puszka tu?czyka za 450 peso, banany 250 peso/kg, lód Magnum 600 peso).
Nast?pnego dnia przy g?ównej plaza trwaj? uroczysto?ci, akademia z udzia?em dzieci. Po po?udniu wsiadamy do autobusu do Santiago. Jest mi?o, wygodne siedzenia, magnetowid. Na jednym z postojów dochodzi do k?ótni, gdy chcemy co? kupi? w barze, a obs?uga konsekwentnie mnie ignoruje. Po 19 godzinach jazdy przez pustyni?, 14.08.2000 o godzinie 10.30 znowu jeste?my w stolicy kraju. Taksówka z terminalu San Borja do rejonu tanich hotelu kosztuje nas 2500 peso.
Tu znajdujemy hotel Olicar za 3500 peso od osoby za noc. Jest to stara kamienica, przerobiona na hotel. W ?rodku jest ca?kiem przyjemnie, cho? okolica nie wygl?da za dobrze. Niedaleko znajduje si? stacja metra Los Heroes, sk?d za 220 peso doje?d?amy do centrum. Spacerujemy g?ówn? ulic? Alameda, ogl?damy pa?ac prezydencki La Moneda, gdzie w czasie zamachu Pinocheta zgin?? prezydent Salvador Allende. Mo?na przej?? przez podwórzec pa?acu. St?d niedaleko do Plaza de Armas, z katedr? i pomnikiem Pedro de Valdivia, konkwistadora i za?o?yciela miasta. Jemy w miejscowym McDonaldzie (1800 peso za zestaw) i korzystamy z Internetu (1600 peso/godz.). W supermarkecie kupuj? miejscowy alkohol pisco na prezent. Wieczorem do hotelu przychodzi policja z rytynow? kontrol?.
Nast?pnego dnia idziemy wzd?u? rzeki Mapucho, przechodzimy przez most (rzeka nie jest zbyt imponuj?ca...) i wchodzimy na wzgórze ?w. Krzysztofa (San Cristobal). Mo?na tam tak?e wjecha? kolejk? linow? lub autobusem. Na górze jest sanktuarium Matki Boskiej i ko?ció?. Rozci?gaj? si? st?d wspania?e widoki na pobliskie, o?nie?one góry i zasnute mg?? i smogiem miasto. W drodze powrotnej mijamy stragany z r?kodzie?em (do?? drogo). Zakupy robimy jednak na targu Santa Lucia, niedaleko wzgórza o tej samej nazwie (miedziana p?askorze?ba - 2500 peso, skórzany buk?aczek 2000 peso). Potem jeszcze kawiarenka internetowa (1000 peso/godz.) i zakupy w supermarkecie (jacy? pijaczkowie kupuj? wino marki wino - w takiej dzielnicy si? zatrzymali?my...).
16.08.2000 to ostatni dzie? naszej podró?y. Jedziemy metrem do centrum. Tam ?apiemy specjalny autobus na lotnisko (je?d?? co 10 minut, 750 peso w jedn? stron?, 1500 w obie, oko?o 30 minut jazdy). Po wydaniu ostatnich pieni?dzy na ?niadanie (zestaw w hamburgerowni za 1690 peso) wsiadamy do samolotu. Na szcz??cie nie musimy uiszcza? op?aty lotniskowej - jest wliczona w cen? biletu. Po do?? twardym mi?dzyl?dowaniu w Buenos Aires, lecimy nad delt? La Plata. Wyra?nie wida? wypalanie ogromnych po?aci lasu w Brazylii.
17.08.2000 l?dujemy we Frankfurcie. Gdy ju? udaje si? nam odnale?? w?a?ciwy terminal w tym molochu, wsiadam do samolotu do Warszawy. L?dowanie oko?o 12.30 na Ok?ciu ko?czy nasz? wycieczk?.
Do zobaczenia Ameryko Po?udniowa...