Strona główna
Strona główna
Opowieści
Opowieści
Dobre rady
Dobre rady
Galeria
Galeria
Recenzje sprzętu
Recenzje sprzętu
Konkurs
Konkurs!
Odsyłacze
Odsyłacze
Kontakt
Kontakt
Szukaj
Chile, Peru, Boliwia - konkwista 2000
Zagłosuj na tę publikację | Zasady konkursu | Wersja do druku

W Rurrenbarque
Nast?pnego ranka oddajemy rzeczy do przechowania w naszym hotelu i idziemy do Eco Tours. Tu czeka nas niemi?a niespodzianka - "ma?y, du?y problem". Nie ma wystarczaj?cej grupy na wycieczk? na pamp?, proponuj? nam wyjazd do d?ungli. Po naszym stanowczym prote?cie do??czaj? nas do grupy z innej agencji. Czujemy si? oszukani. Wraz z dwoma Szwedkami i par? z Belgii jedziemy pickupem wzd?u? rozlewiska przez 4 godziny, wraz z krótkim postojem w Reynes. Po drodze widzimy dwa aligatory i liczne ptaki. W wiosce Santa Rosa jemy obiad i podje?d?amy na przysta?. Tam po d?ugim oczekiwaniu wreszcie wyruszamy. Razem z nami jedzie nasz przewodnik i kucharka. Po drodze do naszego obozu widzimy mnóstwo aligatorów, par? kajmanów, ?ó?wie, liczne ptaki (w tym rajskie) oraz ma?py, które karmimy bananami. Mo?na pop?ywa? z delfinami, odstraszaj?ce podobno kajmany i aligatory. Po smacznej kolacji wyruszamy na nocne ?owy. Ogl?damy ?wiec?ce si? oczy, a nasz przewodnik ?owi ma?ego aligatora, którego pó?niej wypuszczamy. ?pimy na materacach, pod moskitierami.

Po ?niadaniu wyruszamy na poszukiwanie anakondy. Po krótki marszu przez wysokie trawy docieramy do rozlewisk, gdzie podobno ?yj? te zwierz?ta. Brodzimy po kolana w b?ocie. Widzimy mnóstwo ptaków i ?eb jakiego? w??a. Po obiedzie i sje?cie p?yniemy na po?ów piranii. ?apiemy jedn? pirani?, klika ma?ych rybek i trzy z kolcami. Zjemy je pó?niej usma?one na kolacj?. Ch?tni mog? p?ywa?. Wieczorem p?yniemy do zatoki, gdzie przechadza si? stadko kapibar (najwi?ksze gryzonie na ?wiecie), a potem ogl?damy przepi?kny zachód s?o?ca. Wieczorem nasz przewodnik, Roberto, opowiada? nam o zwyczajach anakond, walce z nimi (podobno nale?y je ugry?? - ludzka ?lina jest dla nich truj?ca), a tak?e o tym, jak bardzo s? p?ochliwe. Mówi? te? o parku Alto Madidi, który pono? jest niesamowitym miejscem.

Rurrenbarque. Aligator
Nast?pny dzie? zaczynamy o 5.30 - p?yniemy, aby s?ucha? g?osów ptaków i obejrze? wschód s?o?ca nad pamp?. Po ?niadaniu p?yniemy w gór? rzeki i ogl?damy z bliska aligatory i kajmany (ciemniejsze, o troch? innym kszta?cie ), niebieskawe ptaki i kapibary. Po obiedzie wracamy do cywilizacji. Po drodze spostrzegamy p?yn?cego w??a. Nasza ?ód? natychmiast zawraca, a przewodnik, wraz z drugim, z innej ?ódki, wyci?gaj? w??a z krzaków... Nasz w?? to kobra.

?ódka psuje si? nam kilkakrotnie, ale w ko?cu dop?ywamy do wioski i wracamy do Rurrenbaque. Chcemy kupi? bilety do Trinidadu, ale wszystko jest ju? zamkni?te. Na kolacj? ?rednia pizza (22 boliwiano) i smaczne, miejscowe piwo (8 boliwiano).

Zachód s?o?ca nad pamp?
02.08.2000 wstajemy wcze?nie, aby zd??y? na autobus, ale gdy docieramy na dworzec, okazuje si?, ?e kurs do Trinidadu jest jutro o 3 rano, a bilet kosztuje a? 140 boliwiano (wczoraj mówiono nam, ?e 75 boliwiano). Postanawiamy wi?c polecie? samolotem. Musimy czeka? do otwarcia biura wojskowych linii TAM. Udaje si? nam kupi? ostatnie dwa bilety na 8.30 (320 boliwiano + 5 boliwiano za dojazd na lotnisko i 10 boliwiano za nadbaga?, ponad 15 kg). Czekamy w miejskim parku. Po zjedzeniu wspania?ej melby (11 boliwiano) jedziemy autobusem do Areopuerto Rurrenbaque. Wygl?da ono do?? dziwnie, jak na lotnisko. Pas startowy jest trawiasty, ochrona przeciwpo?arowa to jedna ga?nica, a baga?e wnoszone s? r?cznie. Musimy jeszcze zap?aci? 6 boliwiano op?aty lotniskowej i 1 USD podatku lokalnego. Wreszcie przylatuje nasz opó?niony samolot. Po 50 minutach lotu (troch? trz?sie) jeste?my na lotnisku w La Paz. Taksówka za 30 boliwiano zawozi nas na g?ówny dworzec autobusowy. Kupujemy bilet na nocny autobus do Cochabamby (20 boliwiano). Baga?e oddajemy do przechowalni (2 boliwiano) i ruszamy na miasto. Wyp?acam dolary z bankomatu, a o 21.30 ju? jedziemy.

Droga jest dobra, a autobus wygodny. O 5.30 jeste?my w Cochabamba. Znajdujemy hotel Elisa w pobli?u dworca (30 boliwiano za pokój z ?azienk?, 15 bez ?azienki). Po krótkim wypoczynku wychodzimy obejrze? miasto, trzecie co do wielko?ci w Boliwii. Na ulicy Calle Ayacucho S-259 znajduje si? sklep ze zdrow? ?ywno?ci? Coincoca, w którym - jak sama nazwa wskazuje - sprzedaje si? g?ównie ró?norakie wyroby z koki: li?cie (2 boliwiano za torebk?), ekstrakt (10 boliwiano), ma?? do nacierania (8 boliwiano), past? do z?bów, wino, gum? do ?ucia i inne. W mie?cie nie ma zbyt wielu atrakcji, wi?c odwiedzamy kawiarni? internetow? (6 boliwiano/godz.) i restauracj?. W czasie sjesty wszystko jest zamkni?te i dopiero po po?udniu o?ywa. Kupujemy bilet do Sucre (15 boliwiano). Za pokój licz? nam tylko po 25 boliwiano (byli?my cz??? doby).

Lotnisko w Rurrenbarque
Nasz autobus wyrusza o 19.30. Droga szybko przestaje by? asfaltowa, wje?d?amy w góry. Trz?sie tak, jakby kto? specjalnie podk?ada? kamienie pod ko?a. Po drodze czeka nas kolejna kontrola policyjna. Nad ranem jeste?my na miejscu. Decydujemy si? jednak jecha? dalej, do Potosi i przesiadamy si? na autobus do tego miasta (15 boliwiano). Przeje?d?amy przez centrum Sucre - konstytucyjnej stolicy Boliwii. Miasto wygl?da bardzo ?adnie. Nasz autobus jedzie dobr?, asfaltow? drog?, wij?c? si? przez suche, puste góry.

Oko?o 10.00 docieramy do Potosi. Jedziemy taksówk? do hotelu Felcar (pokój ze wspóln? ?azienk? - 20 boliwiano od osoby). W naszym hotelu mie?ci si? tak?e biuro podró?y i tam wykupujemy wycieczk? do kopalni srebra i cyny na nast?pny dzie? (cena nominalna 10 USD=62 boliwiano, utargowali?my do 40 boliwiano). Jutro zaczyna si? trzydniowe ?wi?to narodowe Boliwii, dlatego zwiedza? kopalnie mo?na tylko rano. Po krótkim odpoczynku idziemy zwiedzi? miasto. Chc? znale?? bank, niestety, przewodnik Pascala po raz kolejny okazuje si? niezbyt dok?adny - bank znajduje si? w ca?kiem innym miejscu ni? na mapce w ksi??ce. Odwiedzamy katedr?, dawn? mennic? królewsk? Casa Real de la Moneda (wst?p do ?rodka 10 boliwiano, fotografowanie 10 boliwiano, filmowanie 10 boliwiano, na szcz??cie na dziedziniec mo?na wej?? za darmo i na tym poprzestajemy). W mie?cie podobaj? nam si? kolonialne kamieniczki. Odwiedzamy rynek artystów ludowych - mo?na tu kupi? swetry z alpaki (55 boliwiano), ?adne czapki (20 boliwiano), wyroby ze srebra. Przyjemnie zaskakuje nas wieczorem pogoda. Cho? jeste?my na wysoko?ci 4070 m n.p.m., to jednak jest cieplej ni? nad jeziorem Titicaca.


Do początku

Poprzednia strona
 ...2 3 4 5 6 7 8 9 10 
Następna strona

Zagłosuj na tę publikację | Zasady konkursu | Wersja do druku

O tych krajach: Patagonia - kraina gór i wiatrów Droga do Susques Wyspa Wielkanocna   Pozostałe...
Tego autora: ?ladami Stasia i Nel Weekend we Lwowie Weekend we Lwowie   Pozostałe...

Opracowanie: Jacek ?och

Autor zaprasza na stronę: http://jzoch.prv.pl
Bardzo chętnie zamieścimy Państwa opowieść.
Wszystkie opowieści i uwagi prosimy kierować pod naszym adresem.
redakcja@tramp.travel.pl
Ostatnie uaktualnienie: 2001-02-25