Dope?niwszy wymaganych formalno?ci, ale bez alba?skiej waluty (mieli?my zaledwie 50 leków) wyruszyli?my na podbój kraju. Na razie droga nie zapowiada?a si? ?le. Jechali?my rozp?dzeni do 50-60 km/h (szybciej nie próbowali?my z powodu ogromnej ch?ci powrotu naszym oplem do domu).
Szkodra - pierwsze du?e miasto i pierwsze zaskoczenie. G?ówna ulica to zarazem wielki bazar. W poprzek przeje?d?aj? rowerzy?ci, os?y zaprz?gni?te do wozów ?aduj? si? wprost pod ko?a samochodu... Min??a chwila zanim zrozumieli?my, do czego s?u?y klakson. Teraz ju? sz?o lepiej. Tak naprawd? przejazd przez Szkodr? jest dziecinnie prosty. Wystarczy omin?? roztargnionych przechodniów, zatr?bi? na ka?dy wyprzedzany przez nas wóz, zr?cznie wymanewrowa? jad?cych w poprzek rowerzystów, przejecha? ruch okr??ny z usypanych na ?rodku jezdni kamieni, a poza tym jecha? ca?y czas prosto. Je?li si? tego nauczycie, to nic was w Albanii nie zaskoczy. Chyba ?e pojedziecie dalej, w kierunku Tirany...
Po drodze widzieli?my s?ynne bunkry. Niektóre z nich s? zniszczone, inne przebudowano (na przyk?ad na bunkier-fontann?). Mijali?my te? czynny jeszcze akwedukt. Przy drodze mo?na by?o kupi? napoje gazowane, w których ca?y dzie? przegl?da?o si? s?o?ce, a gdyby kto? nie reflektowa?, mo?na si? by?o skusi? np. na olej silnikowy. Mimo ?e widzieli?my rozmaite stacje benzynowe, najwi?kszy podziw wzbudza?y jednak stacje-baniaki - samotne kanistry stoj?ce przy drodze. Doje?d?aj?c do Lezhe, w po?owie drogi do alba?skiej stolicy, s?dzili?my, ?e t? noc sp?dzimy w jakim? alba?skim hoteliku, gdzie? na trasie. Wyje?d?aj?c z Lezhe wiedzieli?my, ?e musimy przed noc? dotrze? do granicy z Macedoni?. Przejazd przez to miasto okaza? si? koszmarem. Pr?dko??, z jak? do tej pory jechali?my, spad?a gwa?townie do 15-20 km/h, g?ównie za spraw? drogi czo?gowej, która poprowadzona zosta?a (prawdopodobnie przez pomy?k?) przez samo centrum. Nie by?o metra kwadratowego ulicy, który by?by w miar? równy. Posuwali?my si? naprzód, kolebi?c si? z boku na bok. Zaniecha?em przestrzegania zasady ruchu prawostronnego z chwil?, gdy tylko zorientowa?em si?, ?e po lewej stronie s? mniejsze dziury. Na uwag? ze strony mojej ?ony, ?e w?a?nie co? jedzie naprzeciwko nas (w tym czasie by?em poch?oni?ty pokonywaniem kolejnego uskoku), wypowiedzian? zreszt? bardzo spokojnie, odpar?em z równym spokojem, ?e ma?o mnie to interesuje. Gdy ów pojazd zbli?y? si? na odleg?o?? kilku metrów, pozwoli?em sobie na manewr, po którym nasz samochód wróci? na praw? stron?. ?wiczenie to powtarzali?my jeszcze kilkakrotnie, a? wyjechali?my z Lezhe. Pojawi? si? znowu asfalt i znów mo?na by?o rozwin?? bezpieczn? dla nas pr?dko??.
Wjazd do Tirany to ju? klasyka. Pojawi? si? nawet drogowskaz na Elbasan, czyli tam, dok?d zmierzali?my. Gorzej by?o w centrum. Zapytani policjanci wskazywali kierunek w prawo, natomiast zwykli przechodnie - w lewo. Zawierzy?em mundurowym, Ela natomiast broni?a zdania niezrzeszonych. Spór pomóg? rozstrzygn?? pewien kioskarz. Okaza?o si?, ?e mieszka?cy stolicy lepiej znali si? na topografii ni? miejscy stró?e. Wyje?d?aj?c z Tirany min?li?my kolejny, drugi ju? drogowskaz na Elbasan. Byli?my wi?c na dobrej drodze. Zanim jednak dojechali?my do Elbasanu, czeka?o nas pokonanie góry i dziesi?tek zakr?tów. By?a to najbardziej kr?ta i niebezpieczna droga na naszej trasie. Po drodze byli?my trzykrotnie zatrzymywani przez policj?. Chcieli zobaczy? wszystkie dokumenty, które mieli?my, w??cznie z mi?dzynarodowym prawem jazdy. Pytali przy tym o cel naszej wizyty w ich kraju, przy czym tu musieli?my k?ama? mówi?c, ?e to wyjazd turystyczny. W rzeczywisto?ci nasz rajd przez Albani? przypomina? bardziej szko?? przetrwania ni? wyjazd po??czony ze zwiedzaniem. Zwrócono nam te? uwag?, by nie u?ywa? w ci?gu dnia ?wiate? mijania.