9.05.2001
Dzie? 11. W Starym Krymie
Porywisty wiatr i ulewa spowodowa?y, ?e wstali?my niewyspani i do tego z wi?kszo?ci? rzeczy mokrych. Dopiero o godzinie 11 idziemy do twierdzy (wst?p na Euro<26 1 UAH). Twierdza jest ogromna i dobrze zachowana, ale nawet taki klimat Ukrai?cy potrafi? zepsu?, wci?gaj?c do ?rodka jaki? stary wagon. Na miejscu ciekawy jest meczet z pami?tkami z poprzednich wieków. Niczym nie os?oni?te, wi?c ka?dy mo?e dotkn??.
O 12.30 wychodzimy spod twierdzy, kieruj?c si? na dworzec. Tam jak zwykle masa naganiaczy proponuje swoje us?ugi, a my jak zwykle ich ignorujemy. Okazuje si?, ?e nie ma bezpo?rednich autobusów do Starego Krymu i Teodozji, co mnie specjalnie nie zaskoczy?o. Wsiadamy wi?c w stoj?cy autobus do Symferopola i wyje?d?amy do Gruszewki, która le?y na g?ównej trasie Symferopol-Kercz. Tam wsiadamy w kolejny autobus i doje?d?amy do Starego Krymu, które s?ynie z tego, ?e mieszka tam mnóstwo Tatarów. W pewnej polskiej gazecie przeczytali?my, ?e znajduje si? tu tak?e muzeum tatarskie. Na miejscu jednak nikt nie by? nam w stanie powiedzie?, gdzie ono dok?adnie jest. Przyczepi? si? nas jaki? pijaczyna i powiedzia?, ?e zna drog?. Przez 30 minut prowadzi? nas do muzeum jakiego? pisarza, a nam zupe?nie nie o to chodzi?o. Widz?c nasze zdenerwowanie, zapyta? si? bawi?cych si? tu tatarskich dzieci, czy nie wiedz?, jak trafi? do interesuj?cego nas miejsca. One zawo?a?y swojego ojca, który okaza? si? by? bratem za?o?yciela tego muzeum. Tak wi?c dzieciaki zaprowadzi?y nas z powrotem do centrum. Dali?my im na lody i czekali?my na w?a?ciciela. Po chwili pojawi? si?. Nazywa si? Nuri Jakubow i za?o?y? muzeum w sierpniu 1999 roku. Zebra? w nim bardzo ciekawe eksponaty. Us?yszeli?my sporo opowie?ci o kulturze tatarskiej, co prawda rosyjskiego ?wietnie nie znamy, ale da?o si? zrozumie?. Poszli?my jeszcze potem do najstarszego meczetu na Krymie, pochodz?cego z 1314 roku. Szkoda, ?e by? zamkni?ty, mogli?my go jedynie podziwia? z zewn?trz.
Czas opuszcza? Stary Krym, wychodzimy na g?ówn? drog? i ?apiemy marszrutk? do Teodozji. Doje?d?amy o godzinie 19 i mamy troch? ponad godzin?, aby znale?? jakie? miejsce na nocleg. Dowiadujemy si?, ?e najlepiej jest pojecha? na "Z?ot? pla??". Podje?d?amy tam kolejn? marszrutk?. Ju? z drogi wida? morze i w?ski pas pla?y. Obok jest du?a turbaza, odgrodzona od ulicy wielkimi p?ytami, która jest obecnie zamkni?ta. Udaje nam si? jednak wej?? na pla?? obok niej, boczn? bramk?. Ca?a baza to beton i tektura, na zmian?. Nie wiem, w jaki sposób mo?na mieszka? w czasie urlopu w takich zabudowaniach. Pla?a jest brudnawa, mnóstwo na niej muszelek. Rozbijamy si?, os?oni?ci od ulicy.
10.05.2001
Dzie? 12. Do Kijowa
Wstajemy dopiero o 9, ?wieci s?o?ce i jest wspania?a pogoda. Mimo zimnej wody wszyscy za?ywamy k?pieli w morzu. Potem si? opalamy, czytaj?c w przewodniku o tym, co ciekawego mo?na zobaczy? w Teodozji. Miasto to jest jednym ze starszych w ca?ej Europie i mia?o strategiczne znaczenie ju? od dawna. Niestety, to po?o?enie ?le si? odbi?o na zabytkach, bo prawie wszystko zosta?o zniszczone. Podobna sytuacja jest z Kerczem i decydujemy si? nie jecha? tam, bo jutro rano musimy by? na dworcu w Symferopolu. Nocleg planowali?my przy jeziorze obok Symferopola.