O godzinie 6.20 wychodzimy z poci?gu we Lwowie. Od razu kierujemy si? do parku przy uniwersytecie, by co? zje??. Mamy kilka godzin. Ja w ko?cu mog? troch? pozna? to polskie miasto. Zwiedzam ko?cio?y, cerkwie, pomnik Mickiewicza, katedr? Boimów. Trzeba przyzna?, ?e wida? korzenie miasta. Potem idziemy do baru, by zje?? nale?niki z grzybami. Najwyra?niej mi one zaszkodzi?y, ale dopiero w Polsce mog?em to odczu?. Podje?d?amy tramwajem na dworzec kolejowy. W tramwaju kupili?my bilety studenckie, cho? nam nie przys?uguj?. Akurat trafili?my na kontrol? i zap?acili?my po 9 UAH kary. Nie mieli?my czasu si? z nimi k?óci?, bo spieszyli?my si? na elektriczk?. Dali?my si? nabra?, nawet nie dostali?my ?adnego papierka potwierdzaj?cego wp?at?, wi?c pieni?dze wzi?li do kieszeni.

O 12.10 w niemi?ych nastrojach opuszczamy Lwów. W elektriczce podró?uj? same kobiety, wybieraj?ce si? na handel. Widzieli?my, jak chowaj? papierosy, wódk? w buty, pod spódnic?, itp. Podczas odprawy w Rawie tym razem celnicy czepiaj? si? tego, ?e nie mamy registrancji. Znowu nas chc? zabra? na posterunek, a tymczasem nasz poci?g odchodzi za 10 minut. W ko?cu Wojtek podszed? do celnika i powiedzia?, ?e dajemy mu 5 USD, on odpar?, ?e przyjmie po 10 z? od g?owy. L?ejsi o 50 z? wsiadamy w ko?cu do poci?gu i opuszczamy Ukrain?.

W Hrebennem mogli?my podziwia?, jak polski celnik przeszukuje 500 tzw. "mrówek" w ci?gu godziny. Ponad 50 osób wzi?? na kontrol? osobist?, a my 30 minut spó?nieni wyje?d?amy z Hrebenne i po 2 tygodniach tu?aczki o godzinie 21 doje?d?amy do Lublina.

Krym jest bardzo ciekawym regionem. S? tu zarówno ?adne góry, jak i du?o zabytków. Pi?kno tych terenów dostrzeg? przecie? nasz wieszcz. Jest tanio, ale niestety tutejsi milicjanci jako? nie wiedz?, po co tu tury?ci przyje?d?aj? na Ukrain?. My?l?, ?e na przeszpiegi. Niestety, s? problemy z registrancj? i straszne ?apówkarstwo.

Ca?a podró? wynios?a mnie 80 USD razem z poci?gami w Polsce. Uwa?am, ?e za takie pieni?dze naprawd? warto pojecha?. Z daleka trzeba omija? milicj? i naci?gaczy dworcowych. Ludzie, szczególnie ci na wsi, s? bardzo mili.