Niespe?na pi?tnastomilionowa stolica Filipin jest nieciekawym miastem, pogr??onym w chaosie ruchu drogowego. W dodatku jest duszno i gor?co. Nie ma po co tu si? zatrzymywa? - szkoda czasu.

Nie ma transportu publicznego bezpo?rednio z lotniska. Po przylocie z Hongkongu zdecydowa?em si? na taksówk?, gdy? zale?a?o mi na czasie. Taksówkarze zarówno przy przylotach, jak i odlotach maj? zalaminowane karteczki z "oficjalnym" cennikiem, jak zapyta? o licznik, to wskazuj? na "cennik". Uda?o mi si? troch? stargowa?, za 115 P dojecha?em do pierwszej stacji metra Baclaran.

Autobusy wyje?d?aj?ce z Manili odje?d?aj? ze stacji po?o?onych w ró?nych punktach miasta. Autobusy do Manili nie maj? planszy z napisem "Manila", lecz nazwy dzielnic miasta, w których znajduj? si? stacje ko?cowe. Wi?kszo?? autobusów je?d??cych na pó?noc odje?d?a z pó?nocy Manili (Avenida, EDSA), podobnie jest z autobusami zmierzaj?cymi na po?udnie (Pasay). Z dzielnicy Cubao autobusy je?d?? tu i tam, najcz??ciej na pó?noc. Stacja Philipine Rabbit, z której skorzysta?em jako pierwszej, po?o?ona jest na wschód od stacji metra Monumento na EDSA Avenue. Jako ?e mapka w przewodniku wskazywa?a, ?e nie jest daleko, uda?em si? tam pieszo. Okaza?o si? jednak, ?e jest to troch? dalej i trzeba by?o z?apa? autobus miejski. Za jazd? w drzwiach na stopniu zap?aci?em 75 centymów.

Samoloty krajowe obs?ugiwane s? na innym terminalu ni? samoloty mi?dzynarodowe. Wyj?tkiem jest PAL - lec?c Philippine Airlines nie trzeba zmienia? terminalu (podobnie jak na Ok?ciu przyloty s? na dole, a odloty na górze). Wylatuj?c z Filipin, nale?y zakupi? kupon (op?ata lotniskowa) za 550 P lub 11 USD. Na lotnisku nie ma wielu ciekawych rzeczy do ogl?dania ani nawet sklepów, w których mo?na wyda? ostatnie pieni?dze, ot, zaledwie kilka stoisk z kanapkami i pras?. Piwo na bramkach kosztuje 50 P, kanapka 60 P.

Nazwa sama w sobie sugeruje nieco charakter miasta. Angeles jest oddalone o oko?o 50 kilometrów od zatoki Subic, gdzie jeszcze 9 lat temu znajdowa?a si? najwi?ksza na Pacyfiku baza marynarki wojennej USA. Angeles stanowi?o zaplecze rozrywkowe dla tysi?cy stacjonuj?cych tam marines. Pomimo wybuchu znajduj?cego si? 15 km na wschód od Angeles wulkanu Pinatubo oraz wycofania si? Wujka Sama z Filipin, charakter miasta si? nie zmieni?.

Obecn? klientel? zje?d?aj?cych tu z ca?ego kraju Filipinek s? emeryci z Europy, USA i Australii. Ulice szczególnie bogate w lokale rozrywkowe wype?nione s? pi??dziesi?ciolatkami prowadz?cymi ze sob? miejscowe dziewczyny. Na ulicach, szczególnie po zmroku, spotka? mo?na szeregi nastolatek zaczepiaj?cych bia?asów w poszukiwaniu sponsora na jedn? noc b?d? na ca?e ?ycie.

Angeles jest te? dobrym miejscem na skompletowanie ekipy na wej?cie na Pinatubo.

Zatrzyma?em si? w hotelu Drop Inn, po?o?onym po s?siedzku z innym tanim miejscem - Million Dollar Hotel (poprzednio Some Place Else). Oba miejsca kasuj? po 200 P za dzie?, przy pobytach d?u?szych ni? jeden tydzie? noc kosztuje 180 P. Ju? na wst?pie w?a?cicielka zaznaczy?a, ?e nie interesuje j?, z kim przychodz? i czy noc b?d? sp?dza? sam. Standard obu miejsc jest podobny, Drop Inn ma troch? wi?ksze pokoje i rzekomo jest mniej ha?a?liwy. ?azienki s? dosy? brudne, niew?tpliw? ich zalet? jest to, ?e nie znajduj? si? w pokojach, tylko na korytarzu. Dodatkowym mankamentem jest cz?sty brak wody, zw?aszcza rano. Pomimo ?e miejsce le?y troch? na uboczu, bywa tu g?o?no (generator po drugiej stronie uliczki oraz aktywni ca?? noc sprzedawcy potrz?saj?cy dzwoneczkami, u?ywaj?cy tr?bek i bóg wie czego jeszcze). Warto pami?ta? o napi?ciu w gniazdkach, które w niektórych pokojach tego hotelu wynosi 110V, a w innych 220V. Tam, gdzie jest 110V, s? ma?e transformatorki na 220V o mocy 125W - baterie mo?na na?adowa?, ale wody ugotowa? si? nie da, szybciej ugotuje si? transformator. Na dole mo?na co? zje??, ale lepiej i ciekawiej skorzysta? z innych okolicznych lokali. Najwa?niejsze, ?e sprzedaj? san miguela (16 P), przyjemnie jest wieczorem wypi? par? piwek na werandzie przed wej?ciem, ogl?daj?c telewizj?. Do d?ugoletnich mieszka?ców tego miejsca nale?y dwóch Anglików, którzy trudni? si? mi?dzy innymi organizacj? wypraw na Pinatubo.

Piwo w knajpach dla miejscowych kosztuje w zale?no?ci od standardu lokalu 18-30 P. 20-30 P za san miguela lub drinka p?aci si? te? podczas "happy hour" w barach topless lub innych tego typu "saloonach". Gdy "happy hour" dobiegnie ko?ca (z regu?y oko?o 21.00), cena wzrasta do oko?o 110 P; gdy przestanie si? zamawia? drinki, wypraszaj? na zewn?trz. Taniego jedzenia trzeba szuka? w knajpach dla miejscowych, przy g?ównej ulicy, tam gdzie "to wszystko" si? dzieje - Fields Avenue - za ?niadanie (placek i kawa) zap?aci?em 60 P.

Najdogodniejszy dojazd do Angeles, zarówno z pó?nocy, jak i po?udnia Luzonu, jest przez Dau - a w?a?ciwie skrzy?owanie o takiej nazwie tu? przy autostradzie. Dojazd z/do Manili autobusem z klim? kosztuje 84 P, bez klimy 54 P i trwa do dwóch godzin. Autobusy z Manili odje?d?aj? zarówno ze stacji pó?nocnych, jak i z Psasy oraz Cubao. Z Dau do Angeles jest jakie? dwa kilometry. Za pierwszym razem dojecha?em do hotelu tricyklem, p?ac?c 30 P, co - jak si? pó?niej okaza?o - by?o sum? du?o wy?sz?, ni? p?ac? za to miejscowi. Du?o taniej jest dojecha? jeepneyem - 3-4 P, wystarczy podej?? dalej do nast?pnej krzy?ówki. Jeepneye s? co pó? minuty, a czasami nawet cz??ciej i je?d?? przez ca?? dob?.