Syria po raz drugi
Tu zaczynaj? si? nasze problemy z grupow? wiz? darmow?. G?ównemu oficerowi t?umaczy?em, ?e jako studenci musieli?my si? porozdziela?, bo w 19 osób bardzo trudno si? podró?uje i praktyki mamy w ró?nych krajach. Brzmia?o to w miar? sensownie i oficer przyj?? to do wiadomo?ci. Jednak musia? zadzwoni? do Head of Oficer w Damaszku i zapyta? si?, co z nami zrobi?. Poniewa? oficer by? chwilowo nieosi?galny, wi?c musieli?my czeka?. Po godzinie nasi taksówkarze zniecierpliwili si? i chcieli pieni?dze za przejazd. Nie chcieli?my im zap?aci?, bo si? nie wywi?zali z umowy. Zacz?li strasznie si? k?óci?, a w t?umaczeniu pomaga?a nam spora grupka ludzi. Postanawiamy zap?aci? im w sumie 3 JD, czyli po?ow? ustalonej sumy. Wzi?li pieni?dze, ale dalej byli niezadowoleni. Zes?ali w ko?cu na nas kl?tw? Allacha i sobie poszli.
Nasze czekanie przeci?ga si? i dopiero po 3 godzinach puszczaj? nas ze s?owami "Welcome to Syria". Z granicy wyszli?my ju? po zmroku i jeszcze tego dnia chcieli?my si? dosta? do Bosry. Tam znajduje si? s?ynny amfiteatr, który jest najlepiej zachowany ze wszystkich rzymskich. Na dworcu okazuje si?, ?e nie ma ju? regularnych po??cze?, ale jeden bus przewiezie nas za 200 SP od wszystkich. Trasa min??a bardzo szybko, bo jechali?my ze ?redni? pr?dko?ci? 130 km/h. Mimo pó?nej pory wchodzimy do amfiteatru i tam od razu pytaj? si? nas, czy chcemy tutaj spa?. Prawd? mówi?c, mieli?my si? o to zapyta?, a oni sami zaproponowali. Wprowadzili nas gdzie? na gór? i chcieli 200 SP od osoby. My jednak powiedzieli?my, ?e chcemy spa? tylko na scenie i mo?emy zap?aci? po 50 SP. Zgodzili si?. Teatr, mimo ciemno?ci, zrobi? na nas wra?enie, roz?o?yli?my si? na scenie i jeszcze d?ug? chwil? testowali?my akustyczno??. W nocy jednak trudno by?o zasn??, bo strasznie gryz?y nas komary.
Rano w mie?cie wymieniamy jeszcze pieni?dze i ?apiemy busa do Der'a po 15 SP. Tam przesiadka i l?dujemy w Damaszku. Siedem osób w taksówce to z?y pomys?, ale jedziemy upchani jak sardynki w puszce a? do Placu M?czenników. W tych okolicach s? najta?sze hotele i jest blisko Starego Miasta. Zamieszkujemy w hotelu Al.-Rabie za 125 SP za miejsce na dachu. Hotel jest bardzo przyjemny i czysty. Po po?udniu wychodzimy na miasto, by kupi? bilety do Bejrutu. Jest to nasz ostatni dzie? w szóstk?, bo Zuza jako dziewczyna nie mo?e dosta? wizy do Libanu i razem z Mundim zostaj? w Damaszku. Teraz tak?e mamy czas pozwiedza? stolic? Syrii. Najpierw idziemy do Muzeum Narodowego, które ma bardzo bogat? kolekcj?, szczególnie z "miasta umar?ych", czyli Ugaritu. Po drodze Mundi zostawia niby w renomowanym zak?adzie klisz? do wywo?ania. Niestety, wszystkie zdj?cia prze?wietlili, mo?e w Polsce da si? z tymi zdj?ciami co? zrobi?. Niestety, pech. Na szcz??cie zawsze mo?na liczy? na odbitki od wspó?towarzyszy.
Za murami Starego Miasta kierujemy si? na souki, czyli bazary. S? naprawd? ogromne i jakby mniej komercyjne ni? w Aleppo, a co za tym idzie, jest tu taniej. Kupujemy m.in. 7 kg arbuza za dolara. Usiedli?my na schodkach, by go zje??. Najpierw przyszed? jaki? cz?owiek i zr?cznie nam go pokroi?, a po skonsumowaniu przyszed? kto? inny z butelk? wody i mogli?my umy? lepi?ce si? r?ce i usta. Byli?my mi?o zaskoczeni - to przyk?ad go?cinno?ci Syryjczyków. Zaraz za soukami wchodzimy do Wielkiego Meczetu Ommajadów. S?yszeli?my o op?acie za wej?cie, ale uda?o nam si? wej?? za darmo i nawet nie widzieli?my nikogo sprzedaj?cego bilety. Meczet jest naprawd? cudowny, naj?adniejszy ze wszystkich, jakie widzia?em. Ma sporo ponad tysi?c lat, a wygl?da jak nowy. Szczególnie pi?kny jest dziedziniec, mozaiki na ?cianach. W ?rodku jest podobny wystrój.
Po ulicach centrum Damaszku chodzimy do pó?nych godzin nocnych, miasto wywar?o na nas naprawd? wspania?e wra?enie i zdecydowanie stawiamy je na pierwszym miejscu w?ród odwiedzonych miast na Bliskim Wschodzie. W hotelu spotykamy dwójk? Polaków z Poznania, którzy mówi? nam, ?e do Libanu jest darmowa wiza 48-godzinna. To by? dla nas kolejny szok i modyfikujemy plany tak, aby zmie?ci? si? w tym czasie. Postanawiamy omin?? po?udnie kraju, czyli Sydon i Tyr. Zreszt? troch? obawiali?my si? tych okolic, bo w tym czasie Izrael bombardowa? po?udnie kraju. W planie pozostaje nam wi?c Bejrut, Baalbeck, cedry i Trypoli.