W Damaszku wysiadali?my, oczywi?cie, na innym dworcu ni? ten, z którego odje?d?aj? autobusy do Ammanu. Na tym dworcu tak?e ?egnamy si? z Radkiem i Tomkiem, którzy nie chc? jecha? do Jordanii, a zwiedzi? tylko Syri? i Turcj?. Dalej wi?c je?dzimy w szóstk?. Taksówkarze wymieniali bajo?skie kwoty, by nas podwie?? kilka kilometrów, ale si? nie dali?my i za jedyne 5 SP od g?owy doje?d?amy na miejsce.
W biurze Karnak, niestety, nie ma ju? na dzi? biletów dla 6 osób do Ammanu. Pozostaj? nam drogie taksówki albo stoj?cy w?a?nie autobus do Dera i tam kombinowanie dalej. Wybieramy oczywi?cie t? drug? mo?liwo??. Na miejscu taksówki s? po 150 SP od g?owy, ale oczywi?cie szukamy czego? ta?szego. ?apiemy w ko?cu busa, który ma nasz? szóstk? przewie?? za 400 SP. Nie mia? on licencji na przejazd przez granic? i taksówkarze zawiadamiaj? policj?. Zdenerwowani odchodzimy z dworca i nasz bus jeszcze raz podje?d?a, gdy taksówkarze ju? nie widz?. Dowozi nas do jakiego? starego ameryka?skiego kr??ownika i ten w?a?nie samochód ma nas przewie??. Kierowca busa bierze 200 SP i nic wi?cej nam nie ka?e p?aci?. P?acimy wi?c tylko po?ow? ustalonej wcze?niej ceny. W siedem osób z baga?ami na dachu spokojnie mie?cimy si? w starym przemytniczym chevrolecie. Wymieniaj?c pieni?dze (1 USD - 0,7 JD) i kupuj?c wiz? za 10 JD (taniej ni? w ambasadzie w Damaszku), wje?d?amy do miasteczka Ar-Ramtha w Jordanii.
Jordania
W Ar-Ramtha jeste?my ju? po 17, wi?c znowu mamy problem z dostaniem si? do Ammanu. Wszyscy taksówkarze mówi?, ?e nie ma ju? ?adnego autobusu. W sklepie dowiadujemy si? jednak, ?e za kilkana?cie minut b?dzie bus za 0,5 JD. No i rzeczywi?cie by?, a my po raz kolejny si? uczymy, by nie wierzy? ?adnym taksówkarzom chc?cym na nas zarobi?. W Ammanie l?dujemy w dzielnicy Downtown i rozdzielamy si? w poszukiwaniu hotelu. Najlepsza propozycja to hotel Bagdad za 10 JD za 6 osób w pokoju 4-osobowym. Warunki przyzwoite. Szukamy na mapie Ministerstwa Turystyki, do którego jutro mam si? uda?, by za?atwi? darmowe wej?cia do wszystkich historycznych miejsc w Jordanii. Pomóc ma w tym papier z uczelni, ?e jeste?my geografami i przyjechali?my tu na ?wiczenia terenowe. Nazajutrz poszli?my we trzech do ministerstwa i po odwiedzeniu kilku osób w ró?nych pokojach zaproszeni zostali?my do samego ministra, który powiedzia?, ?e mo?e nam da? jedynie zni?k? 50% na Petr?. Dobre i to, zwa?aj?c na to, ?e wej?cie do Petry na 1 dzie? kosztuje 20 JD. Wypijamy litr pepsi w ramach toastu i wracamy do hotelu.
Popo?udniu zwiedzamy stolic? Jordanii, najpierw Nimpheum - nic szczególnego, potem sp?dzamy troch? czasu siedz?c w rzymskim teatrze. Wida? st?d wzgórze, na którym s? kolumny - to Philadelphia, a wi?c najstarsza cz??? Ammanu. Mo?na tam te? obejrze? ciekaw? ?wi?tyni? Herkulesa, która jest cz??ciowo zrekonstruowana. Wracamy zataczaj?c du?y ?uk, by poogl?da? tutejsze sklepy. Nast?pnego dnia wyje?d?amy ju? do Petry. Jecha? autobusami Jett si? nie op?aca, wi?c idziemy 3 km w s?o?cu na dworzec minibusów, sk?d doje?d?amy do Ma'an. Po drodze, na Desert Highway co jaki? czas obserwujemy piaskowe burze. Na miejscu siedzimy przy dworcu i oczekujemy na busa do Wadi Musa. W tym samym czasie kilku kierowców pick-up'ów proponuje nam podwiezienie po 1 JD od g?owy, ale bus kosztuje po?ow? tego, wi?c czekamy, a? przyjedzie.
Zatrzymujemy si? na pocz?tku typowo turystycznej wioski, jak? jest Wadi Musa, w hotelu Musa Spring za 1 JD na dachu. By? tu Darek, od którego dosta?em wcze?niej smsa, wi?c g?ównie dlatego tu zostajemy. Wieczorem schodzimy jeszcze do wioski, by skorzysta? z Internetu, jutro trzeba wsta? z samego rana, aby jak najd?u?ej ogl?da? Petr?. O 7 rano mamy hotelowy bus do Petry. Pismo od ministra przesz?o i wchodzimy po 10 JD od osoby.