Znowu w Turcji
Drog? 100 km pokonujemy w sumie w 6 godzin i o ?wicie jeste?my w Antakyi. Chcemy podjecha? do naszego domku w Iskenderun i tam troch? odpocz??. Szybko doje?d?amy stopem i tam bierzemy k?piel najpierw w morzu, a potem pod w??em ogrodniczym. Mieli?my si? tu troch? przespa?, ale jednak chcemy ju? teraz wyruszy? w stron? Kapadocji. Niestety, Nemrut Dagi odpuszczamy, bo jeden z nas musi by? wcze?niej w domu. Jad? jak zwykle z Micha?em i szybko ?apiemy opla. Z pr?dko?ci? 140-150 km/h po autostradzie w ekspresowym tempie doje?d?amy do skrzy?owania na Ankar?. Nasz samochód dalej pojecha? wzd?u? wybrze?a. Poniewa? byli?my bardzo zm?czeni, praktycznie ca?? drog? przespali?my i nie przeszkadza?y nam plecaki na kolanach. Po wyj?ciu z samochodu na autostradzie od razu napatoczy? si? samochód ?andarmerii. Nie mówili ani s?owa po angielsku i zabrali nas 30 km dalej, na dworzec autobusowy do miasta Tarsus i sobie odjechali. Zdenerwowali nas strasznie. Mieli?my ok. 6 km do trasy wylotowej z miasta, a i?? w tym upale to katorga.
W ko?cu stajemy w mie?cie przy stacji benzynowej i próbujemy ?apa?. Jako ?e to ?rodek miasta, wzbudzamy du?e zainteresowanie. Wszyscy nam proponuj? autobus, my jednak nie chcemy p?aci?. Obs?uga stacji przynosi nam nawet paczk? chusteczek do ocierania potu. Po pó? godzinie walki z miejscowymi, którzy nie chcieli od nas odej??, ?apiemy nauczyciela, który dowozi nas na wylotówk?. Byli?my uratowani. Tu od razu ?apiemy tira i jedziemy a? do skrzy?owania z drog? na Konya. Jechali?my bardzo wolno i by? ju? prawie wieczór. ?apali?my jednak dalej i kolejnym tirem dojechali?my do Aksaray, a wi?c miasta, w którym zje?d?a si? z drogi na Ankar?, w stron? Kapadocji. Dostali?my wiadomo??, ?e druga dwójka mia?a du?e k?opoty i jest 200 km za nami. Mieli?my wi?c przewag?.
W Aksaray rozbijamy si? pod jakimi? domami na kawa?ku pola. By?o ju? ciemno, a my nie mieli?my si? szuka? czego? innego. Rano szybko si? zbieramy, by nikt si? do nas nie przyczepi?, i idziemy wzd?u? drogi poszuka? jakiego? cienia, by zrobi? sobie ?niadanie. Gdy tak szli?my, zatrzyma?a si? ma?a ci??arówka, któr? podjechali?my a? do Neshvir. Zosta?o nam st?d tylko kilkana?cie km do Goreme.
Rozk?adamy si? w ko?cu z jedzeniem na trawie przy skrzy?owaniu. Po posi?ku idziemy na drog? i ?apiemy nowe BMW. Chwil? wcze?niej powiedzia?em, ?e chcia?bym si? przejecha? kiedy? takim cackiem i akurat kierowca si? zatrzyma? :-). Potem przesiadka w megane i jeste?my w Goreme. Kupujemy zimne efezy oraz kebaby i rozk?adamy si? przed wej?ciem do Goreme Open Air Museum. Na Krzy?ka i Micha?a czekali?my prawie ca?y dzie? i okaza?o si?, ?e oni dojechali z drugiej strony. Spotkali?my si? wi?c pod koniec dnia pod bram? muzeum. Poogl?dali?my s?ynne skalne ko?cio?y i te wszystkie ciekawe formy. Na nocleg wybrali?my sobie miejsce w?a?nie w?ród tych form.
Pod sam wieczór osa wlecia?a mi w klapki i ugryz?a w najmniejszy palec u nogi. Opuchlizna szybko mi ros?a. Rano mia?em spuchni?t? ca?? stop? i na tyle to ?le wygl?da?o, ?e chcia?em jak najszybciej dosta? si? do Stambu?u i pój?? do lekarza. Jednak w Kapadocji chcieli?my jeszcze koniecznie zobaczy? podziemne miasto w Derinkuyu. Miasto naprawd? jest spore, momentami trzeba bardzo mocno si? schyla?, by móc przej?? wszystkimi podziemnymi korytarzami. W ?rodku panuje mi?y ch?ód. Spotykamy tu te? nasz? drug? dwójk? i zbieramy si? na drog?, by jecha? ju? do Stambu?u. Z tej wioski bardzo trudno si? wydosta?, poniewa? jest tu bardzo ma?y ruch. Nam jednak sprzyja szcz??cie i szybko ?apiemy mi?ego Turka w toyocie z klimatyzacj?, który mówi po angielsku. Wyrzuca nas a? za Neshvir na skrzy?owaniu, sk?d mo?emy ?apa? kogo? do Aksaray.