Nazajutrz w Bukareszcie próbujemy z?apa? jaki? poci?g w interesuj?cym nas kierunku. Mieli?my wraca? przez Budapeszt, ale najbli?szy poci?g do Oradei by? dopiero wieczorem. By?a jeszcze mo?liwo?? pojechania poci?giem do Warszawy i wcale nie by?o tak drogo. Mieli?my jeszcze nadziej? na po?ow? zni?ki za bilet grupowy dla sze?ciu osób (do??czy?a do nas jeszcze jedna para), ale by? to tylko bilet w dwie strony. Wychodzimy wi?c z dworca i idziemy na autobus. 100 metrów za biurem Toros by? ma?y dworzec autobusowy i tam akurat sta? autobus do Suczawy. Kupili?my bilety za 5 USD. Po 8-godzinnej m?czarni, o 20 jeste?my na miejscu, ale nie ma ju? ?adnego autobusu do Czerniowców. Najbli?szy o 4 rano. Wielka szkoda, bo z Czerniowców mo?na by si? pewnie dosta? jakim? nocnym poci?giem do Lwowa. Aby umili? sobie czas, idziemy do restauracji niedaleko dworca i zamawiamy pizz? i piwo. By?a to knajpka na otwartym powietrzu pod parasolami i obok nas by?o jakie? przyj?cie. Najprawdopodobniej chrzciny. Oko?o pó?nocy, gdy impreza dobiega?a ju? ko?ca, kelnerki zacz??y nam znosi? potrawy z tamtych sto?ów. Mogli?my zatem do?wiadczy? go?cinno?ci rumu?skiej i prawie wszystkie dania zjedli?my, bo byli?my bardzo g?odni po podró?y. Trójka z nas siedzia?a w knajpie do godziny 3, a ja z pozosta?? dwójk? poszed?em za ko?ció?, by zdrzemn?? si? chocia? na 2 godziny.
O 4 rano wsiadamy wszyscy zm?czeni do autobusu i budzimy si? dopiero na granicy. Tym razem kontrola rumu?ska jest szybka, a na ukrai?skiej nie chcieli?my kupowa? strachowek, bo ostatnio nikt tego nie sprawdza?. Tym razem jednak oficer wbijaj?cy piecz?tki za?yczy? sobie ich pokazania. Oczywi?cie, nasze mi?dzynarodowe ubezpieczenia wa?ne na wszystkie kraje ?wiata na Ukrainie nie dzia?aj? i tracimy po 2,5 dolara. Na miejsce doje?d?amy o 8. Na dworcu ju? sta? autobus do Lwowa. Znowu uda?o nam si? zap?aci? w dolarach. A w autobusie, który mia? chyba ze 30 lat, sp?dzamy kolejne 8 godzin.
Lwów wita nas straszn? ulew?. Rozgl?damy si? szybko za transportem do Polski i trójka z nas jedzie taksówk? do Przemy?la, a ja z dwoma Micha?ami wsiadamy w stoj?cy autobus do Tomaszowa Lubelskiego. W autobusie poznajemy rdzennego lwowiaka. Jego matka jest Polk?, a on studiuje w Lublinie. Tak wi?c we czwórk? wysiadamy w Tomaszowie i szukamy dalszego autobusu. Poniewa? jest niedziela wieczór, wi?c ?adnych kursów ju? nie ma i jedyne, co mo?emy zrobi?, to czeka? do godziny pierwszej w nocy na autobus do Warszawy. Dy?urny ruchu na szcz??cie pozwoli? nam poczeka? w swoim pokoju, bo na dworze zrobi?o si? bardzo zimno, a my po bliskowschodnich upa?ach nie przyzwyczajeni byli?my do tak niskich temperatur. Drogi do Lublina praktycznie nie pami?tam, bo ca?? przespa?em. W domu by?em ok. 4 nad ranem, a pozostali pojechali do Warszawy.
Podsumowanie
Ca?a wyprawa zaj??a 31 dni - rozpocz??a si? 6 lipca i
zako?czy?a 6 sierpnia. Wyjazd kosztowa? mnie 400 USD, a móg? nawet mniej, gdybym nie
zrobi? zakupów w Stambule w drodze powrotnej. Trzeba przyzna?, ?e ?yli?my oszcz?dnie i
zaledwie 9 razy nocowali?my w hotelach. A Bliski Wschód szczerze
wszystkim polecam.