Tu znowu dos?ownie chwila stania i mamy nast?pny samochód. Kierowca bardzo szybko jedzie i przy wyprzedzaniu pod górk? na zakr?cie przy pr?dko?ci 160 km/h na górze ?apie go policja. Niestety, nie mieli radaru i nawet nie wiem, czy zap?aci? jaki? mandat. Znowu mamy bardzo szybkie tempo i chcemy troch? zwolni?. W Aksaray chcieli?my ?apa? tylko auta osobowe, jednak zatrzyma? si? tir z kierowc? jad?cym do Stambu?u. By? to dla nas ma?y szok, no ale skoro jedzie tak daleko, to my z nim. Po jakim? czasie dowiedzieli?my si?, ?e jedzie do Izmitu, a wi?c ok. 100 km przed Stambu?em. A? do 1 w nocy jedziemy i zatrzymujemy si? w ko?cu spa?. Nasz kierowca okazuje si? typem zbocze?ca, poniewa? zaczyna napastowa? Micha?a. W ko?cu nasz kierowca mówi, ?e ju? jest Izmit i ?eby?my wychodzili. Mimo nocy i niepewnej pogody (w?a?nie sko?czy?o pada?) wysiadamy i idziemy spa? obok drogi. Rozbili?my si? obok jakiej? wielkiej p?achty. Rano obudzi?y nas g?osy, a po wyj?ciu z namiotu okaza?o si?, ?e pod t? p?acht? spa?o z 15 osób. Przy dziwnych spojrzeniach tych ludzi szybko si? zbieramy i wychodzimy na drog?.
Okazuje si?, ?e do Stambu?u mamy jeszcze ponad 180 km. Trzema stopami doje?d?amy na miejsce a? pod dworzec Sikerci, a wi?c niedaleko B??kitnego Meczetu. Ostatni stop ?apali?my ju? praktycznie w mie?cie, a naszego dobroczy?c? z?apa?a policja za zatrzymanie si? w niedozwolonym miejscu i zap?aci? mandat. G?upio si? nam zrobi?o. Na po?egnanie postawi? nam herbatk? w swojej restauracji i mogli?my pój?? do naszego hostelu Sinbad, gdzie byli?my umówieni z drug? par?. Oni mieli równie du?e szcz??cie, bo w Aksaray tak?e z?apali stop do Stambu?u. W Sinbadzie bierzemy prysznic, a ja chc? i?? do kliniki do lekarza, bo moja noga napuch?a ju? po ?ydk?. Niestety, w jednej klinice nie by?o dermatologa i odes?ali mnie do szpitala. Tam znowu by?a taka kolejka, ?e musia?bym czeka? ca?y dzie?. Id? w ko?cu do apteki i tam daj? mi ma??, dzi?ki której opuchlizna zesz?a w kilka godzin.
Postanawiamy ju? dzisiaj wyje?d?a? w drog? powrotn?, bo nie ma sensu czeka? dwa dni w Stambule, by trafi? na autobus Suczawa-Przemy?l. Chodzimy jeszcze d?ugi czas po handlowych ulicach miasta oraz po krytym bazarze, robi?c ostatnie zakupy. Mogli?my to sobie darowa?, bo na otogar doje?d?amy dopiero na godzin? 19 i po obej?ciu wszystkich biur okazuje si?, ?e najbli?szy autobus do Bukaresztu jest jutro o godzinie 13. Chc?c nie chc?c, musimy wi?c tu zosta? jeszcze jeden dzie?. Kupujemy w ko?cu po targach cztery bilety po 20 USD na jutro na godzin? 14. Jest ju? ciemno i wydostajemy si? z dworca szukaj?c jakich? krzaków do przenocowania. W ko?cu ca?kiem niedaleko dworca, ale za to blisko torów metra znajdujemy miejsce w?ród drzew. S? tu tak?e miejscowi, ale wkrótce si? zbieraj?. Nawet nie rozstawiaj?c namiotów idziemy spa?. To nasz b??d, bo rano budzimy si? pogryzieni przez komary.
Nie mamy ju? w ogóle tureckich pieni?dzy i nie op?aca nam si? nic wymienia?, Micha? robi jakie? zakupy na kart? kredytow?. I tak, nic w?a?ciwie nie robi?c, dotrwali?my do godziny 14. Na dworcu z biura, w którym kupili?my bilety, jeden cz?owiek zabiera nas swoim samochodem na drugi dworzec i stamt?d mamy odje?d?a?.
Droga powrotna
Autobus najnowszy nie jest, lecz klimatyzacja dzia?a. Zaraz po ruszeniu s? pierwsze zgrzyty, bo obs?uga zbiera po 2 USD od osoby na prom i op?at? ekologiczn? w Bu?garii. Oczywi?cie, za nic nie chcemy p?aci?, bo wsz?dzie takie op?aty s? wliczone w cen? biletu. Oko?o 2 godzin k?ócili?my si? z obs?ug? autobusu, nie chcieli?my nawet da? im naszych paszportów do wpisania na list?. Jeden Rumun przet?umaczy? nam, ?e za granic? w Bu?garii b?d? chcieli nas wyrzuci? z autobusu. My jednak postawili?my twardo na swoim i nie zap?acili?my za nic. Oni tak?e dali sobie spokój, widz?c nasz upór. Podró? dalej mija praktycznie bez ?adnych niespodzianek. Na granicy bu?garsko-rumu?skiej mo?emy zobaczy?, dlaczego autobus woli p?yn?? promem ni? zap?aci? za most - wtedy nast?puje wielki prze?adunek "czarnych toreb". Ka?dy mia? przydzielone co trzeba i ka?da dziura by?a poupychana.