Strona główna
Strona główna
Opowieści
Opowieści
Dobre rady
Dobre rady
Galeria
Galeria
Recenzje sprzętu
Recenzje sprzętu
Konkurs
Konkurs!
Odsyłacze
Odsyłacze
Kontakt
Kontakt
Szukaj
Spotkania z Afryk?
Zagłosuj na tę publikację | Zasady konkursu | Wersja do druku

Meczet
W Timbuktu dowiedzia?em si?, co to jest obezw?adniaj?cy upa?. Jest koniec czerwca, powoli mija gor?ca pora sucha (w Sahelu rozró?nia si? trzy pory roku: ch?odn? such? od pa?dziernika do stycznia - najlepsza do podró?owania, gor?c? such? od lutego do czerwca i deszczow?: lipiec - wrzesie?). Nie jest ju? tak gor?co jak w kwietniu, maju, ale od 11.00 do 16.00 nie da si? funkcjonowa?. Siedz? w patisserie (oczywi?cie, do jedzenia tylko ry? z ryb?. Jakbym si? spyta? o ciastka w patisserie, to wo?aliby po psychiatr?!) i pij? kok? za kok? (miejscowy skrót od coca-coli). Wreszcie mog? oddycha?. Przenios?em si? tu z ocienionego tarasu, na którym w innych cz??ciach Afryki czu? by by?o zbawienny przewiew. Ale tutaj powietrze jest tak gor?ce, ?e jego ruch tylko jeszcze wzmaga upa?. W ?rodku na szcz??cie dzia?a wiatraczek i powietrze jest ju? nieco ch?odniejsze. A co si? dzieje na ?rodku ulicy w pe?nym s?o?cu, to trudno opisa?. Powietrze drga od gor?ca. Wiatr parzy w oczy, a piach w stopy. Hutniczy piec - to jest to, co przychodzi mi na my?l. W czasie po?udniowych godzin zamiera ?ycie. Przetrwanie to jedyna rzecz, na jak? mnie sta?. W g?owie si? kr?ci, plamy lataj? przed oczami, s?abo. Temperatura w s?o?cu to pewnie grubo powy?ej 40 stopni. Trudno dok?adnie powiedzie? ile, bo jest tu skrajnie sucho. Ca?kowity brak wilgoci. Powietrze o nawet sporo ni?szej temperaturze, ale o wi?kszej wilgotno?ci, fizycznie wyczerpuje bardziej. Tutaj wysoka temperatura nie powoduje zadyszki, ale za to powietrze, którym oddychasz, parzy p?uca, a po godzinie w pe?nym s?o?cu zaczynasz mie? omamy.

Jak walka z wiatrakami...

Moja moskitiera to jaka? ca?kowita pomy?ka. Jest zupe?nie do kitu. Co by?my nie robili, jak si? nie starali i tak co noc co najmniej kilka moskitów przedostaje si? pod ni? i urz?dza sobie na nas ?er. Jak one tu wlatuj?? Da?bym g?ow?, ?e nie ma szans, aby taka gadzina przecisn??a si? przez oczka moskitiery. A moskitier? wk?adamy szczelnie pod materac, pryskamy repelentem, pilnujemy, ?eby nie by?a porwana. I nic! Co rano znajdujemy tych krwiopijców siedz?cych leniwie na wewn?trznej ?ciance moskitiery, a? spuchni?tych od nadmiaru naszej krwi. S? tak ob?arte, ?e ju? nie s? w stanie si? wydosta?. Unicestwienie ich jest a? za proste, ale zwyci?stwo jest zupe?nie pyrrusowe. I tak nast?pnej nocy zjawi? si? pod moskitier? kolejne.

Gdzie ten sponsor?!

Nasza podró? powinna by? sponsorowana przez The Coca-Cola Company. To, co si? dzieje w Afryce, je?li chodzi o col?, to co? niepoj?tego! Butelki z col? mo?na znale?? wsz?dzie. W najmniejszym sklepiku, w najmniejszej wiosce zapomnianej przez Boga i ludzi. Cz?owiek, który jest odpowiedzialny za dystrybucj? coca-coli w Afryce Zachodniej, powinien dosta? Nobla z ekonomii lub przynajmniej zosta? prezesem koncernu. Stworzenie takiego systemu dystrybucji w krajach, gdzie w wi?kszo?ci wsi nie ma elektryczno?ci, a bite drogi mo?na policzy? na palcach jednej r?ki, to mistrzostwo ?wiata. Majstersztyk. A czerwone plakaty reklamowe "Coca-Cola. Raffraichesez vous la vie" wisz? na ka?dym rogu. W Bankass w Krainie Dogonów kupi?em zimn? kolk? w sklepie o?wietlonym lamp? naftow?, bo do wioski nie by? doprowadzony pr?d. Sklepikarz ch?odzi? kolk? w wiadrze z zimn? wod?, któr? wymienia? co kilka godzin, gdy zacz??a si? nagrzewa?. (...) Staram si? przypomnie? sobie najdziwniejsze miejsce, w którym kupi?em col?. Przychodz? mi na my?l dwa. Po pierwsze wioska mi?dzy Mopti a Timbuktu, gdzie w ?rodku nocy, po kilkunastu godzinach w kurzu, upale, w ?rodku p?dz?cego po bezdro?ach land rovera, zaserwowano nam cudownie zimn? col?. Wcze?niej szuka?em ju? miejsca, w którym mog? po?o?y? si? i umrze?, tak by?em wycie?czony. Wioska ta by?a dost?pna tylko dla wielkich ci??arówek i samochodów terenowych, a podczas deszczu zupe?nie odci?ta od ?wiata. Le?y po?rodku ogromnego pustkowia w ?ródl?dowej delcie Nigru, która w porze suchej jest pó?pustyni?, a w krótkiej porze deszczowej zamienia si? w grz?zawisko o powierzchni kilkunastu tysi?cy kilometrów kwadratowych.

Drugie takie miejsce to Bol, na pó?nocno-wschodnim kra?cu jeziora Czad. W?a?ciwie w promieniu 200 km od tego miasta droga to poj?cie czysto teoretyczne. Naj?atwiej dosta? si? do miasta chyba pirog? z N'Djameny, przez jezioro. Wokó? busz, w którym z rzadka tylko s? rozrzucone wioski murzy?skie. Samo miasto to kilkaset lepianek z b?ota. Straszna bieda. Ale nawet tu maj? col?, cho? w dziwnych, ?wier?litrowych butelkach. Chyba musieli j? przywie?? ju? jaki? czas temu.

Jad?c do Afryki wyobra?a?em sobie, ?e ko?cem ?wiata b?dzie N'Djamena w Czadzie i dalej b?d? tylko smoki. Teraz wiem, ?e koniec ?wiata jest tam, gdzie nie mo?na ju? kupi? coca-coli.


Do początku

Poprzednia strona
 ...2 3 4 5 6 7 8 9 10 
Następna strona

Zagłosuj na tę publikację | Zasady konkursu | Wersja do druku

O tych krajach: ?ladami Stasia i Nel Przez Afryk? Zachodni? Afryka - miejsca   Pozostałe...

Opracowanie: Marcin Minkowski
Bardzo chętnie zamieścimy Państwa opowieść.
Wszystkie opowieści i uwagi prosimy kierować pod naszym adresem.
redakcja@tramp.travel.pl
Ostatnie uaktualnienie: 2002-12-16