Strona główna
Strona główna
Opowieści
Opowieści
Dobre rady
Dobre rady
Galeria
Galeria
Recenzje sprzętu
Recenzje sprzętu
Konkurs
Konkurs!
Odsyłacze
Odsyłacze
Kontakt
Kontakt
Szukaj
Spotkania z Afryk?
Zagłosuj na tę publikację | Zasady konkursu | Wersja do druku

Osta?ce
Burza

"Monsieur, monsieur! Le vent!". Pomy?la?em sobie, ?e albo facet jest idiot?, albo robi go ze mnie. Przecie? do ci??kiej cholery widz?, ?e wieje wiatr! Le?? na podwórku w Bankass, w kraju Dogonów, pod moskitier? przyczepion? do jakiego? zadaszenia ze s?omy z prosa. Jego konstrukcja jest tak a?urowa, ?e praktycznie ?pi? pod go?ym niebem. Zbli?a si? wieczór. Ju? si? po?o?y?em, ale widz?, ?e moskitiera porusza si? i poruszaj? si? ga??zie drzew - znaczy wieje, nie?! Nie potrzeba mi ?adnego go?cia, który o?wieci mnie, na wpó? ?pi?cego, swoim odkrywczym "Monsieur, le vent". A ten uparcie wydziera mi si? znów tu? nad uchem!

Moje rozmy?lania nad ilo?ci? szarych komórek nowo poznanego przyjaciela trwaj? jednak bardzo krótko, poniewa? za chwil? moj? g?ówn? trosk? staje si? to, jak wydosta? si? spod op?ta?czo szamocz?cej si? moskitiery. Dwie minuty od wykrzyknika o wietrze zacz??o wia?. Naprawd? silnie. To, co my okre?lamy wichur?, jest drobnostk?, m?odsz? córk? afryka?skiej mamusi. Wiatr poprzedzaj?cy burz? tropikaln? jest ?ar?oczny. (...) Czy?ci przedpole dla ulewy. Gdy uderza pierwszy podmuch, czujesz, jakby? by? pasa?erem samochodu poddawanego crash testowi, który w?a?nie wje?d?a w mur. Na dobry pocz?tek lekko ci? og?usza i przestajesz cokolwiek widzie?. Wiatr ci? skutecznie o?lepia, rzucaj?c ci w oczy ca?y laterytowy py?, jaki by? w stanie zgarn?? z podwórka. Oczywi?cie przy okazji idealnie oczyszcza dziedziniec ze wszelkich ?mieci, resztek, opad?ych li?ci, kilku krzese?, sto?u i gumowego w??a. Nic nie widz?. Oczy, w?osy, uszy i nos mam pe?ne czerwonego py?u. Do tego jestem zapl?tany jak w sie? we w?asn? moskitier?. I z ka?d? chwil? pl?cz? si? coraz bardziej w podmuchach wichru. Udaje mi si? wreszcie wydosta?, po omacku zabieram plecak, buty, przekl?t? moskitier? i wod?, i z ca?ym dobytkiem uciekam do pokoju w hoteliku. Uff, uda?o si?! Przed pokojem jest ma?a weranda. My?l?, ?e z bezpiecznego zacisza werandy warto by by?o podziwia? ten spektakl. Najlepiej na siedz?co, ale do najbli?szego krzes?a s? ze trzy metry i nie sposób do niego dotrze? poprzez wichur? szalej?c? przed nami.

Czyszczenie przedpola trwa ze 20 minut. W tym czasie zapada noc i wysiada generator pr?du, robi si? ciemno, ?e oko wykol. Ale po chwili ognia daje artyleria - ca?a zachodnia cz??? nieba roz?wietla si? b?yskawicami. Nast?puj? jedna po drugiej, bez ?adnej przerwy. Po wcze?niejszej ciemno?ci ta nag?a jasno?? b?yskawic a? k?uje w oczy. W tym ?wietle wida? jednak wyra?nie, ?e podwórko jest idealnie wysprz?tane, krzes?a równo pod p?otem, li?cie i inne ?mieci pewnie u s?siadów. Wreszcie nadci?ga deszcz. Bez ?adnego etapu wst?pnego, od razu z wielk? gwa?towno?ci? spada istna ?ciana wody targanej podmuchami wiatru. Ogromne krople spadaj? tysi?cami na ziemi?. Ca?y czas jest bardzo gor?co i nawet ten deszcz, który jest tak rozgrzany, nie przynosi och?ody. Mam wra?enie, ?e jest w tym wszystkim jaka? przesada, jaka? nienaturalna ch?? pokazania przez natur? ca?ej mocy, po to, by ludzie czasem nie unosili zbyt wysoko g?ów: "To ja tu rz?dz? i je?li tylko b?dzie mi si? tak podoba?o, mog? zmy? dzi? ca?e wasze zasiewy! Patrzcie tylko!" - ju? wiem, jak czuli si? Sta? i Nel na drzewie podczas tropikalnej burzy. Po kilku minutach podwórko zamienia si? w jeziorko. Ale deszcz wci?? nie przestaje pada?. Zaczynam si? zastanawia?, czy nasz zbudowany b?d? co b?d? z b?ota hotelik po prostu si? nie rozp?ynie. Pewnej nocy w Bamako, gdy k?adli?my si? spa? ok. 22.00, zaczyna?o w?a?nie pada?. Pada?o przez ca?? noc i poranek i usta?o dopiero o 10.00 rano. 12 godzin bezustannej ulewy. Cho? w zasadzie ulewa to z?e s?owo na okre?lenie tamtego deszczu. Ulewa sugeruje co? gwa?townego, jak?? drapie?no??, niebezpiecze?stwo. A tu nic takiego si? nie dzia?o. Nie by?o b?yskawic ani grzmotów. Po prostu tam na górze kto? odkr?ci? prysznic i poszed? na 12 godzin do sklepu. Jednostajny, silny, równy strumie? wody. 12 godzin b?bnienia o blaszany sufit naszego pokoju. Nie by?o s?ycha? nic wi?cej. Ta monotonia deszczu sprawi?a, ?e mia?em wra?enie, jakby deszcz by? jedynym, przyrodzonym stanem natury. Jakby nigdy wcze?niej nie istnia?o nic innego. S?o?ce to wymys? ?ródziemnomorskiej kultury Europejczyków, który zosta? tylko sprowadzony, i to nieudolnie, do Bamako. St?d pochodzi deszcz.

Gdy pada w Polsce, zastanawiamy si?, kiedy przestanie. W Afryce s?uszniejsze wydaje si? pytanie "czy przestanie".


Do początku

Poprzednia strona
 1 2 3 4 5 6 7 8 9 
Następna strona

Zagłosuj na tę publikację | Zasady konkursu | Wersja do druku

O tych krajach: ?ladami Stasia i Nel Przez Afryk? Zachodni? Afryka - miejsca   Pozostałe...

Opracowanie: Marcin Minkowski
Bardzo chętnie zamieścimy Państwa opowieść.
Wszystkie opowieści i uwagi prosimy kierować pod naszym adresem.
redakcja@tramp.travel.pl
Ostatnie uaktualnienie: 2002-12-16