Strona główna
Strona główna
Opowieści
Opowieści
Dobre rady
Dobre rady
Galeria
Galeria
Recenzje sprzętu
Recenzje sprzętu
Konkurs
Konkurs!
Odsyłacze
Odsyłacze
Kontakt
Kontakt
Szukaj
Spotkania z Afryk?
Zagłosuj na tę publikację | Zasady konkursu | Wersja do druku

Pustynia
Pierwsze wra?enie

"Ej, nie jest tak ?le. Ta Afryka nie jest taka straszna..." W?a?nie wyszli?my z samolotu na lotnisku w Dakarze. By?o ok. 25 stopni i mnie, przygotowanego na upa? nie do zniesienia, mile to zaskoczy?o. Ale nast?pne wra?enie nie by?o ju? tak pozytywne. Odkry?em wilgo?. Ogromn?, przyt?aczaj?c?, ociekaj?c? zapachami tropików wilgo?. Powoduj?c?, ?e cz?owiekowi sklejaj? si? powieki i kr?puj?c? ruchy. Duchota nie do wytrzymania. Przebili?my si? przez t? galaret? do budynku lotniska, a tam pierwsza lekcja cierpliwo?ci. Kilkaset osób na lotnisku, odprawiane s? trzy loty naraz i tylko dwóch celników! Ale dzi?ki Bogu dolecia?y nasze baga?e. Byli?my w Afryce!

Jednym ze s?ów najlepiej oddaj?cych charakter Dakaru, ale i ca?ej Afryki, jest "nadmierno??". Tu wszystko jest zupe?nie nieproporcjonalne w stosunku do naszej europejskiej miary. Wilgo? w powietrzu to tylko pocz?tek. Potem by?y nieustaj?ca wegetacja, gnicie, rozk?ad i natychmiastowy wzrost czego? nowego i ?wie?ego, a wszystko sk?pane w s?odkawym zapachu tropików. Kolory, g?osy, krzyki, fala powita? i po?egna?. Byli?my zupe?nie przyt?oczeni.

Niebo jest wsz?dzie...

Czy czu?e? si? kiedy? po?kni?ty...? Jest takie miejsce w Afryce, jakie? 200 km na po?udnie od Timbuktu, pó?pustynia, ?rodek niczego. Jedynym przejawem ?ycia s? rosn?ce wokó? nieliczne zaro?la, poza tym w promieniu 500 km nie ma dos?ownie nic. O 2 nad ranem, w samym ?rodku afryka?skiej, gor?cej nocy, le??c na plecach po?rodku drogi i patrz?c w rozgwie?d?one niebo, cz?owiek czuje si? po?kni?ty. W takiej chwili wokó? istnieje tylko niebo, otacza ci? ze wszystkich stron, powoduje, ?e si? nim zach?ystujesz. Niebo jest ogromne, przesadne, jakby Stwórca zapami?ta? si? w dziele tworzenia i zapomnia?, ?e ma robot? jeszcze gdzie indziej. W któr?kolwiek stron? nie spojrzysz, widzisz horyzont. I ze zdziwieniem odkrywasz, ?e po raz pierwszy w ?yciu widzisz kr?g?o?? Ziemi, widzisz, ?e gdzie? tam, blisko horyzontu, przestrze? zakrzywia si?. Gdyby Kopernik móg? by? w Afryce i ogl?da? takie niebo, to na pytanie "dlaczego Ziemia jest okr?g?a i obraca si? wokó? S?o?ca" móg?by po prostu odpowiedzie? "bo widzia?em!". Przy ca?ym swoim ogromie niebo afryka?skie nie jest wcale nachalne, nie przyt?acza, nie chce ci? zgnie??. Ono po prostu jest. Wsz?dzie. Wype?nia ka?dy zakamarek materialnego ?wiata, ale robi to bardzo subtelnie. Podnosisz czasem g?ow?, a ono ju? tam jest. Nie wiem, jak to si? dzieje, ale nawet po kilku tygodniach w Afryce nie przesta?em si? dziwi?, jak wielkie jest afryka?skie niebo.

To przedziwne, jak cz?owiek przyzwyczaja si? do "swojego" nocnego nieba. Mieszkasz pod nim ca?e ?ycie i znacie si? jak stare ma??e?stwo. Nic ci? nie zaskoczy. (...) Podnosisz g?ow? i odnajdujesz Wielki Wóz, Kasjope?, Andromed?, Lwa w lato, Oriona zim? i wiesz, ?e jeste? w?ród swoich. I nagle patrz?c w niebo w wiosce gdzie? pod Mopti stwierdzasz, ?e jeste? jakby na innej planecie. Odkrywasz, ?e otacza ci? zupe?nie niezrozumia?y rój gwiazd. (...)

W nocy po?rodku drogi przez pustyni? mo?na poczu? niesko?czono?? wszech?wiata. Mo?na go dotkn??. On jest tu?, nad twoj? g?ow?. Wystarczy podskoczy?, ?eby nabi? sobie guza.

Kobiety
Scenka rodzajowa

Baché z Mopti do Bankass. Która? z kolei blokada drogowa. Trudno w?a?ciwie powiedzie?, kto nas zatrzymuje. Policja? Wojsko? W ka?dym razie jacy? mundurowi, maj? ka?asznikowy, wi?c kierowca pos?usznie zje?d?a na pobocze. Do tej pory wszyscy nas przepuszczali bez ?adnych formalno?ci, ot tak, machni?cie r?k?. Ale tu po raz pierwszy sprawdzaj? papiery wszystkim pasa?erom. Na skrzyni ma?ego pick-up'a, którego najlepsze czasy min??y chyba z 50 lat temu i teraz je?dzi tylko dzi?ki modlitwom kierowcy i pasa?erów, zmie?ci?o si? nas pi?tna?cioro. Komplet uzupe?nia?a trójka pasa?erów w kabinie. Podchodzi sier?ant, pokazuje palcem na kolejne osoby, które pos?usznie daj? dokumenty. Jednak pi?ta czy szósta osoba wskazanie palcem kwituje tylko przecz?cym pokr?ceniem g?ow?. Potem jeszcze dwie nast?pne osoby reaguj? tak samo. Ca?a kontrola odbywa si? w ciszy, zupe?nie bez s?ów. Wcale si? nie dziwi? tym ludziom, bo w tym upale gesty s? chyba wystarczaj?cym wysi?kiem. Po sprawdzeniu pozosta?ych pasa?erów sier?ant, znów bez jednego s?owa, kiwa na "przest?pców" i zabiera ich na posterunek. ?eby by?a jasno?? - posterunek to taka sama lepianka bez elektryczno?ci, jak wszystkie inne wokó?, z tym ?e z werand?, czyli s?omian? mat? rozpi?t? przed wej?ciem na czterech ga??ziach wbitych w ziemi?. Delikwenci pos?usznie id?, wyjmuj? pieni?dze i p?ac? sier?antowi. Wszystko bez jakiegokolwiek pytania ze strony pasa?erów, bez wyja?niania ze strony sier?anta. Bez s?owa, jak rytua?. Ka?dy wie, co ma robi? i ile zap?aci?. (...) W ka?dej sytuacji liczy si? tylko gotówka zmieniaj?ca w?a?ciciela w cieniu werandy. Policji nawet do g?owy nie przysz?o sprawdzi? baga? podejrzanym. Nigdy si? nie dowiedzia?em, dlaczego ci ludzie nie mieli dokumentów i co nie?li w swych zawini?tkach.

 1 2 3 4 5 6 7 8 9 
Następna strona

Zagłosuj na tę publikację | Zasady konkursu | Wersja do druku

O tych krajach: ?ladami Stasia i Nel Przez Afryk? Zachodni? Afryka - miejsca   Pozostałe...

Opracowanie: Marcin Minkowski
Bardzo chętnie zamieścimy Państwa opowieść.
Wszystkie opowieści i uwagi prosimy kierować pod naszym adresem.
redakcja@tramp.travel.pl
Ostatnie uaktualnienie: 2002-12-16