Strona główna
Strona główna
Opowieści
Opowieści
Dobre rady
Dobre rady
Galeria
Galeria
Recenzje sprzętu
Recenzje sprzętu
Konkurs
Konkurs!
Odsyłacze
Odsyłacze
Kontakt
Kontakt
Szukaj
Opowie?ci o Meksyku
Zagłosuj na tę publikację | Zasady konkursu | Wersja do druku

Cz??? 2

Pielgrzymka Indian na Guadalupe w rocznic? objawie?, 12 XII
Jedziemy wi?c peserem na Guadalupe. W peserze radio gra na ca?? par? skoczn? muzyczk? meksyka?sk? w rytmie mamby czy salsy (w ka?dym pesero podobna muzyka - zawsze na ca?? par?). Ludzie letnio ubrani, u?miechni?ci - to si? zauwa?a od razu. Id? ?wi?ta. Przeje?d?amy przez ca?? Reforme, podziwiaj?c kunszt i akrobacje kierowcy i wyskakuj?cych jak sarny pasa?erów. Muzyczka gra, ciep?o jest. Wakacje! Po jakiej? pó?godzinie dekoracja si? zmienia: wje?d?amy w w?skie uliczki, na których wieczorem chyba nie czu?bym si? zbyt bezpiecznie. W?skie chodniki, na nich niezliczone stragany ustawione cia?niutko, jeden przy drugim. Kwitnie uliczny handel. Mam przed oczami Warszaw? albo Pozna? sprzed paru lat. Sprzedaje si? dos?ownie wszystko. Takie stragany stoj? w ca?ym mie?cie i na ka?dej ulicy. Czasem nie mo?na nawet przej??. Niskie kamieniczki, a raczej domki, kusz? sklepikami - raczej obskurnymi, a co 10 metrów przydro?ny bufet oferuje jakie? placki, taco czy tortill?, sma?one na podejrzanym oleju. Ale teraz mijamy to wszystko i jedziemy przed siebie. Pesero zag??bia si? w labirynt ca?kiem ju? w?skich uliczek i w ko?cu staje. Przechodzimy za t?umem kilkana?cie metrów i jeste?my na szerokim deptaku wiod?cym do bazyliki. Oczywi?cie, stragany, a na nich dewocjonalia, raczej do?? tandetne, ale to przecie? pami?tka z Guadalupe! Przepychamy si? przez t?um, bo przed nami jaka? budowla wygl?daj?ca na powa?ny ko?ció?. To chyba to! Mijaj? nas pielgrzymi w b??kitnych dresach z napisem: "Diecezja Co?-tam-co?-tam". Inni maj? czerwone dresy z napisem "Inna Diecezja Co?-tam-co?-tam". To zorganizowane grupy pielgrzymów. W tych strojach wygl?daj? jak sportowcy na Mistrzostwach ?wiata; stroje s? bardzo twarzowe i szpanerskie. Ci czerwoni przyjechali na rowerach. Powoli podchodzimy pod bram? i mijamy olbrzymi neon: "Feliz Navidad!" - Weso?ych ?wi?t. Z lewej strony, zza drzew wychyla si? jeszcze jedna, ni?sza budowla w kszta?cie rotundy, cho? niektórzy twierdz?, ?e arki. To nowa bazylika. To za?, co widzieli?my wcze?niej, to stara bazylika, która niedawno zosta?a zamkni?ta, bo osiada?a na bagnach i grozi?a zawaleniem. Zreszt? i tak by?a za ciasna. Nowa mie?ci podobno 20 tysi?cy ludzi. Jest bardzo przestronna i, jak twierdzi?a nasza Amerykanka z hotelu, bardzo otwarta. Nawet zwierz?ta maj? tam prawo wst?pu! (Zrobi?o mi si? dziwnie...). "Otwarto??" ta polega pewnie na tym, ?e bazylika ma chyba z 10 wej?? i ruch wiernych mo?e odbywa? si? do?? p?ynnie. ?awek jest niewiele, zreszt? i tak ludzie w nich raczej nie siadaj?. Na razie zmierzamy w kierunku bazyliki. Robi? zdj?cia, a Rysiek zgin?? gdzie? w t?umie, ale umówili?my si? w pewnym miejscu. Tymczasem na poprzecznej ulicy odbywa si? normalny ruch ko?owy. Policjanci, zawsze w kuloodpornych kamizelkach, staraj? si? panowa? nad sytuacj?. Nagle na ulicy pojawia si? grupa Indian w swoich tradycyjnych strojach i pióropuszach. Gdy tylko zobaczyli bazylik?, staj? w poprzek drogi tarasuj?c ruch, nast?pnie kl?kaj? pobo?nie i na has?o wodza zaczynaj? si? modli?. Wygl?daj? bardzo kolorowo i dumnie, ale mnie uderza sposób ich modlitwy: oni tu k?aniaj? si? Matce Boskiej, s? powa?ni i zamy?leni. Auta tr?bi? jak w?ciekle, policjanci gro??, strasz?, rw? szaty. Nic nie pomaga. Trwa?o dobr? chwil?, zanim Indianie sko?czyli swoj? modlitw? i poszli dalej. Id? za nimi. Mijamy metalowe ogrodzenie i jeste?my na terenie sanktuarium Guadalupe.

Tu kawa?ek historii: w pierwszej po?owie XVI wieku wyl?dowa? w Meksyku hiszpa?ski genera? i zdobywca Ramon Cortez. Przywióz? te? jezuitów, którzy zacz?li ewangelizacj? w?ród Indian. Cortez rabowa?, a oni nawracali. Co si? nawróci? nie da?o, po prostu zabijali, a co si? nawróci?o - chrzcili. Nast?pnie burzyli wszelkie ?wi?tynie india?skie i stawiali na tym miejscu olbrzymie gmaszysko, w którym oczywi?cie by? ko?ció?. Indianie jednak byli przywi?zani do swej starej wiary i nie bardzo dawali si? nawraca?. W tym te? mniej wi?cej czasie jeden z nawróconych Indian mia? widzenie. W wiosce Guadalupe niedaleko Mexico znajdowa?a si? stara india?ska ?wi?tynia, do której od wieków pod??ali Indianie. Poszed? wi?c te? i nasz Indianin, ale modli? si? do nowego Boga nieopodal ?wi?tyni. Wtem ukaza?a mu si? Matka Boska - podobna do india?skiej dziewczyny - w b??kitnym p?aszczu, w promieniach s?o?ca i odezwa?a si? do niego w jego j?zyku. Indianin przera?ony pobieg? do Mexico i z?o?y? raport do biskupa, ale ten nie uwierzy?. Podobno zarzuci? Indianinowi, ?e opi? si? tequilli i mia? zwidy. Nazajutrz Indianin mia? znów objawienie w tym samym miejscu. Tym razem biskup za??da? jakiego? dowodu. Kiedy trzeciego dnia historia powtórzy?a si? na tym samym wzgórku, Indianin podkablowa? Matce Boskiej na biskupa. Ona za? sprawi?a, ?e na wzgórzu wyros?y ró?e. By? grudzie? i ró?e w grudniu podobno nie rosn?, chocia? ja widzia?em, ?e jednak rosn?. Niewa?ne. Indianin zebra? ró?e, zawin?? je w poncho i tako? zaniós? biskupowi. Gdy je przed nim wysypa?, na p?aszczu pozosta?o bardzo wyra?ne odbicie Matki Boskiej, tak jak mu si? ukaza?a. Teraz biskup uwierzy?. Zebra? wszystkich i ca?? procesj? ruszyli na Guadalupe stawia? ko?ció?, którego podobno za?yczy?a sobie Maryja. Postawili to potworne gmaszysko, nie zapominaj?c o zburzeniu tradycyjnej ?wi?tyni india?skiej na wzgórku. Obok niej postawili zreszt? inny budynek, który nazwano "india?sk? kaplic?". W ruinach starej za? urz?dzono publiczny sracz, nie bacz?c na azteckie rze?by. Sracz przylega jedn? ?cian? do kaplicy, mo?na jeszcze podziwia? napisy "damas" i "caballeros". Ostatnio na szcz??cie rz?d zamkn?? ten kibel i rozpocz?to prace archeologiczno-renowacyjne. Teraz obie ?wi?tynie b?d? sta?y obok siebie. Indianina za? Jan Pawe? II ustanowi? ostatnio ?wi?tym. Tyle historii.

Na dziedzi?cu sanktuarium zacz??y si? ju? zbiera? t?umy, chocia? do odpustu pozosta?y jeszcze dwa dni. Weszli?my do ?wi?tyni. Co godzin? odbywa si? msza - czyli praktycznie przez ca?y dzie?. Po mszy nast?puje ?wi?cenie dewocjonaliów; ludzie pchaj? si? pod o?tarz ze wszystkim co ?wi?te, a ksi?dz olbrzymim kropid?em nawil?a wiernych ?wi?con? wod?. Tego dnia byli?my tam krótko. Postanowili?my ca?y dzie? po?wi?ci? za to na odpust, bo to narodowe ?wi?to Meksyku, a Guadalupe zalicza si? do najwa?niejszych sanktuariów obok Lourdes, Fatimy i Jasnej Góry.


Do początku

Poprzednia strona
 1 2 3 4 5 6 7 8 9... 
Następna strona

Zagłosuj na tę publikację | Zasady konkursu | Wersja do druku

O tych krajach: Szlakami dawnych i wspó?czesnych Majów: Meksyk - Belize - Gwatemala - Meksyk Meksyk i Gwatemala Meksyk - listopad '98
Tego autora: Sprawozdanie robocze z podró?y do Iranu Alaska '98

Opracowanie: Adam Ma?kowiak
Bardzo chętnie zamieścimy Państwa opowieść.
Wszystkie opowieści i uwagi prosimy kierować pod naszym adresem.
redakcja@tramp.travel.pl
Ostatnie uaktualnienie: 1998-11-16