Strona główna
Strona główna
Opowieści
Opowieści
Dobre rady
Dobre rady
Galeria
Galeria
Recenzje sprzętu
Recenzje sprzętu
Konkurs
Konkurs!
Odsyłacze
Odsyłacze
Kontakt
Kontakt
Szukaj
Opowie?ci o Meksyku
Zagłosuj na tę publikację | Zasady konkursu | Wersja do druku

Cz??? 1

India?scy pielgrzymi ta?cz?cy i modl?cy si? przed Bazylik? Guadalupe w rocznic? objawie?, 12 XII
Dla przeci?tnego Kanadyjczyka Meksyk jest zasadniczo tym, czym dla Polaka Bu?garia - s?oneczny kraj, pe?en z?ocistych pla?, kraj, w którym mo?na, a nawet wypada sp?dzi? wakacje. Jest to miejsce tym bardziej atrakcyjne, ?e przyje?d?a si? tu zazwyczaj zim?, gdy temperatura w takiej np. Manitobie spada do -30 st. C. Jednak ani Bu?garia, ani Meksyk nie by?y chyba symbolem presti?u czy te? statusu materialnego, lecz raczej mody, jakiego? "p?du narodowego." Oba kraje rzadko te? s? "odkrywane" przez turystów, preferuj?cych raczej wygrzewanie si? na pla?y ni? grzebanie w historii obcego kraju, w którym jest si? zreszt? zwykle nie d?u?ej ni? dwa tygodnie. Panuje do?? zgodna opinia: có? mo?na zobaczy? w takiej Bu?garii (Meksyku) oprócz ciep?ego morza, gor?cych pla? i mi?ych dziewczyn. Dla nas, Europejczyków, Meksyk jest jednak wci?? krajem egzotycznym, kojarz?cym si? z prastarymi i tajemniczymi kulturami Majów i Azteków, o których czyta?o si? w szczeni?cych latach w ksi??kach podró?niczych i przygodowych. Mia?em teraz mo?liwo?? porównania wyobra?e? z rzeczywisto?ci? na miejscu, dlatego swoj? podró? do Meksyku potraktowa?em nie tylko jako relaks, lecz tak?e jako pretekst do odkrycia i poznania nowego kawa?ka ?wiata.

Droga do Guadalupe z bazylik? w tle
Moja podró? rozpocz??a si? 10 grudnia 94' i trwa?a blisko trzy tygodnie. Ju? na pocz?tku zacz??y si? przygody, chocia? wed?ug niektórych to by?y raczej k?opoty ni? przygody, ale to zale?y od punktu widzenia. Jak wiadomo, Polacy potrzebuj? wiz? do Mexico, a Kanadyjczycy nie. A ja mam kanadyjskie papiery na pobyt sta?y, ale polski paszport i obywatelstwo; kanadyjskie otrzymam dopiero w maju. W biurze podró?y zapewniono mnie, ?e celnicy potraktuj? mnie ze wzgl?du na pobyt sta?y jak Kanadyjczyka. Tymczasem celnicy na lotnisku nie byli pewni, jak si? zachowa?. Otó? zosta?o 40 minut do odlotu, samolot grzeje silniki, wszyscy pasa?erowie ju? przeszli, moje baga?e nadane, a celnicy debatuj? nad paszportem, bo pierwszy raz widz? takiego dziwnego podró?nego - pó?Polaka, pó?Kanadola. W dodatku mój kolega si? spó?nia?, a czas ucieka?. W ko?cu zdecydowano, ?e jestem bardziej Kanadyjczykiem ni? Polakiem i wizy nie potrzebuj?. Przepuszczono mnie. W ostatniej chwili wpad? kolega (Rysiek), bo mu nawali? samochód i musia? gna? taksówk?. W samolocie odpr??yli?my si?, nakarmili nas i humory si? poprawi?y, ale nie na d?ugo. W Toronto zasta?a nas burza ?nie?na i ka?dy samolot by? bezpo?rednio przed startem od?nie?any i odmra?any. Przed samolot zaje?d?a?a ci??arówka taka jak do wymiany lamp na ulicach - z ruchomym podno?nym ramieniem. Rami? si? wysuwa?o, a na ko?cu w malutkim balkoniku sta? cz?owiek z olbrzymim w??em i obmywa? szyby i skrzyd?a samolotu gor?c? wod?, a potem suszy? strumieniem gor?cego powietrza. Na zewn?trz -30, bardzo zimny, ostry wiatr i g?sty ?nieg. Facet musia? si? spieszy?, bo wszystko z powrotem szybko zamarza?o. Nie dalej jak tydzie? wcze?niej w USA spad? samolot z powodu oblodzenia skrzyde? i wszyscy zgin?li. Tak naprawd? mia?em porz?dnego pietra w czasie startu. Gdy zacz?li?my nabiera? rozp?du, a potem si? wzbija?, ?nieg uderzy? z tak? si??, ?e s?yszeli?my, jak wali o kad?ub, a za oknami wida? by?o tylko ?cian? p?dz?cego ?niegu. Je?eli ja tak to odczu?em, to jakie musia?o by? ci?nienie na przód samolotu?! Wydawa?o si?, ?e samolot leci bardzo ci??ko, cho? by? to nowoczesny, du?y Boening. Nigdy czego? podobnego nie prze?y?em. Potem ju? by?o spokojnie: nakarmili, pu?cili film, dali poduszki i koce do spania i tylko pilot oznajmia? od czasu do czasu, ?e przelatujemy nad jakim? ameryka?skim miastem i wtedy mo?na by?o zobaczy? ma?e punkciki ?wiate? rozrzucone w ?rodku nocy. Dopiero gdy pokaza? si? Meksyk (Mexico City), tych ?wiate?ek zrobi?o si? znacznie, znacznie wi?cej. Prawdziwe mrowie. Wiedzia?em, ?e lec? nad najwi?kszym chyba miastem ?wiata, ale nie wyobra?a?em sobie, ?e ró?nica jest a? taka wielka. O Bo?e, jak my tu sobie poradzimy w takim m?ynie, bez znajomo?ci hiszpa?skiego? Ostrzegano nas te? przed z?odziejami i cwaniakami. Na szyi mia?em skórzany portfelik, który dosta?em od Cioci, a w nim dokumenty i czeki podró?ne. Ten portfelik ca?y czas nosi?em potem przy sobie i wida? go na zdj?ciach, jak mi odstaje spod koszuli, ale to by? jedyny sposób, ?eby nie zosta? okradzionym - chyba ?e obci?to by mi g?ow?.

Samolot wyl?dowa? dok?adnie o pó?nocy. Mieli?my mgliste poj?cie, w którym miejscu miasta znajduje si? nasz hotel i jak do niego dotrze?, ale to by?a teoria. Teraz zaczyna?a si? prawdziwa przygoda. Tu? po odprawie wpadli?my w ob??dny t?um podró?nych ob?adowanych walizkami i wrzeszcz?cych we wszystkich mo?liwych j?zykach nies?owia?skich. To ju? by?a strefa, gdzie wychodzi?o si? do miasta, i naszym jedynym zadaniem by?o nie zgubi? si?. Odwlekli?my si? z baga?ami na bok. Mieli?my: ja - plecak i ?eglarski worek, Rysiek - olbrzymi? walizk? i torb? podr?czn?. Opadli nas jacy? faceci i wo?aj?: "Taxi? Taxi?" Odpowiadamy im: "No, gracias senior!", bo tyle?my umieli po hiszpa?sku. W ko?cu si? odczepili, ale po drodze powiadomili nas, ?e i tak do nich przyjdziemy, bo taxi to jedyny sposób dostania si? do miasta z lotniska o tej porze. Tramwajów w Mexico nie ma, a autobusy i metro ju? nie je?d??. Istotnie, cz??? podró?nych pouk?ada?a si? na posadzce, nakryli si? kocami i zapadli w drzemk?. My byli?my ?li, bo tam gdzie? czeka? nocleg, ciep?e ?ó?eczko (ju? ZAP?ACONE!), a my tu tkwimy na tym g?upim lotnisku. Poszed?em sprawdzi?, czy taksówkarze mówili prawd?. Rysiek zosta? z baga?ami. Przed lotniskiem dziki t?um. Taksówkarze nadal zaczepiaj?, metra nie wida?, ?adnych autobusów, za to noc ciep?a i przyjemna, jak u nas wiosn?. Pytam, ile kosztuje kurs do centrum. Okazuje si?, ?e ma?? fortun? - 40 dolarów ameryka?skich. Wracam do Ry?ka. Ten rozmawia z jakim? m?odym facetem, najwyra?niej tubylcem. To taksówkarz z jakiej? mniej znanej firmy przewo?niczej, bo taksówki w Mexico dzia?aj? na zasadzie firm konkurencyjnych. S? luksusowe fordy z angielskoj?zycznym szoferem (w?asno?? lotniska) - te kosztuj? najdro?ej. S? te? zielone i ?ó?te volkswageny-garbusy, które maj? wyj?te przednie siedzenie, ?eby by?o wi?cej miejsca i tych jest najwi?cej. Kosztuj? mniej: tyle, ile poka?e licznik. S? te? inne, mniejsze firmy.

 1 2 3 4 5 6 7 8 9... 
Następna strona

Zagłosuj na tę publikację | Zasady konkursu | Wersja do druku

O tych krajach: Szlakami dawnych i wspó?czesnych Majów: Meksyk - Belize - Gwatemala - Meksyk Meksyk i Gwatemala Meksyk - listopad '98
Tego autora: Sprawozdanie robocze z podró?y do Iranu Alaska '98

Opracowanie: Adam Ma?kowiak
Bardzo chętnie zamieścimy Państwa opowieść.
Wszystkie opowieści i uwagi prosimy kierować pod naszym adresem.
redakcja@tramp.travel.pl
Ostatnie uaktualnienie: 1998-11-16