Strona główna
Strona główna
Opowieści
Opowieści
Dobre rady
Dobre rady
Galeria
Galeria
Recenzje sprzętu
Recenzje sprzętu
Konkurs
Konkurs!
Odsyłacze
Odsyłacze
Kontakt
Kontakt
Szukaj
Alaska '98
Zagłosuj na tę publikację | Zasady konkursu | Wersja do druku

15 lipca - ?roda

Dzie? zaczyna si? od kanapek made by Bania. Troch? poprawia mi si? humor. Ju? jest troch? lepiej, ale jeszcze nie idealnie. Zje?d?amy z Alaska Highway i obieramy kurs na Prince George. Pasowa?oby umy? auto. W ko?cu jedziemy do ludzi! Za wcze?nie jednak na cywilizacj?! Myjnia owszem jest, ale r?czna, na dolary. Wrzucamy i myjemy. Wrzucamy i myjemy, wrzucamy i wrzucamy, i wrzucamy, a auto jako? nie chce si? umy? do ko?ca. Wreszcie odpuszczamy. To jest beznadziejne. Nastroje z wolna si? poprawiaj?. Docieramy do Prince George. Jest to pierwsze cywilizowane miejsce od bardzo dawna. Czyste, mi?e miasteczko, zadbane uliczki, ?adna architektura, nowoczesne budynki. Jako? tak samo z siebie wychodzi, ?e w?óczymy si? troch? po ulicach. Znajdujemy bank, rozliczamy pieni?dze, udajemy si? do ?adnego pawilonu CAA (Federacja Kierowców), gdzie Lajkonik pobiera mapy, a ja p?awi? si? w wygodnych, mi?kkich fotelach. Przy okazji zauwa?am, ?e robi mi si? gor?co, a moje traperskie ciuchy nie bardzo pasuj? do otoczenia. Aha. Zmieni? si? klimat, ociepli?o si?, wyjechali?my ju? z ch?odnego Jukonu.

Zbli?amy si? do serca Gór Skalistych. Jedziemy przez bardzo g?sty las, momentami wydaje mi si?, ?e te tereny s? jeszcze bardziej dzikie ni? Alaska. Wprawdzie wiem, ?e wsie s? cz??ciej, widz? te? lini? telefoniczn?, ale jakby tu by?o pu?ciej. Rzadziej wida? ludzi, za to cz?sto zwierz?ta. Ze dwa razy wychodz? nam na drog? nied?wiedzie. Nie atakuj?. Pojadaj? sobie traw? na poboczu i pozwalaj? si? fotografowa?. Sarenki to ju? przesta?em liczy?. Potem wychodzi ?liczny ?o?, a potem wspania?y jele? z rogami. Tu ju? zachowujemy si? wprost bezczelnie. Podje?d?amy pod samego jelenia, a on przerywa na chwil? ?ucie trawy i ?askawie odwraca si? do nas tak, aby?my mogli zrobi? mu zdj?cie. Jestem zaskoczony bogactwem fauny. Na ca?ej Alasce chyba tylko w jednym miejscu by?o tyle zwierz?t naraz. A? ?artuj?, ?eby si? zwierzyna nie pcha?a nam pod obiektywy naraz. Po kolei, prosz?, po kolei!

Ale nam si? ju? ko?czy paliwo, zwierz?tka pi?kne, fakt, ale stacji benzynowej ani na lekarstwo. Wreszcie w jakim? le?nym ost?pie natykamy si? na jak?? podejrzan? szop?, w której nieciekawa facetka oferuje paliwo po bandyckich wr?cz cenach. Lajkonik prawie ze ?zami w oczach kupuje benzyn?, ale po b?yskawicznej naradzie decydujemy wzi?? tylko kilka litrów "na przetrwanie" zamiast jak zwykle "do pe?na". Oszcz?dza nam to wydatków, a zreszt? Lajkonik i tak nie odwa?y?by si? da? tym ludziom do r?ki swej karty kredytowej. Zaczynamy dostrzega? pierwsze oznaki pi?knego krajobrazu British Columbii: góry, lasy i zwierz?ta, a przez to wszystko prowadzi pi?knie utrzymana szosa. Takie zwiedzanie to wr?cz luksus! I tak jad?c t? wygodn? drog?, zbaczamy troszk? na kemping w Valemont. Powa?ne zwiedzanie i ostatni dzie? naszej podró?y chcemy zacz?? z rana. A przyda?by si? te? prysznic! Kemping Valemont okazuje si? bardzo przytulnym miejscem, cho? po?o?ony jest tu? przy ruchliwej drodze. Parkujemy na skraju sporej polany i wreszcie mamy posi?ek jak nale?y - solidnie ugotowane ?arcie na naszej kuchence, potem jeszcze d?uuuuga, gor?ca k?piel pod do?? schludnym prysznicem. ?wie?y chleb, wprawdzie kanadyjska g?bka, ale zawsze dobre i to. Sp?dzamy na leniuchowaniu i odpoczynku dobre pó? dnia. Ch?opcy nawet jako? tak sami z siebie rozbijaj? namiot, sprz?taj? i myj? naczynia, i idzie im to nadzwyczaj sprawnie. A wieczorem, zamiast pój?? spa? udajemy si? - my, doro?li - na drug? stron? szosy do miasteczka. Miasteczko typowo turystyczne, kurort dla nadzianych, takie troch? Zakopane. Nas najbardziej interesuje jaka? knajpa, co by podawano dobre motorki. Knajp jest kilka i nawet nie trzeba si? nachodzi?. Wybieramy jedn?. Pocz?tkowo obawiam si? zadymiarzy, ale okazuje si? nad wyraz sympatycznie, je?li nie liczy? pokazywanego w TV meczu wrestlingowego. Zamawiamy Black Russian, potem Rusty Nail, a potem jeszcze na drug? nó?k? i zadowoleni wracamy do domu, znaczy do namiotu, ale mam takie jakie? uczucie, jakbym ju? by? prawie w domu. Ch?opcy nie ?pi?. Siedz? przy lampie pod ksi??ycem. Tu po raz drugi u?yli?my bowiem nasz? lamp?. Naczynia wymyte i schludnie pouk?adane. Nazajutrz b?dzie znacznie mniej roboty z pakowaniem.


Do początku

Poprzednia strona
 ...8 9 10 11 12 13 14 15 16 
Następna strona

Zagłosuj na tę publikację | Zasady konkursu | Wersja do druku

O tych krajach: Atlanta - stolica Georgii Na szczyt King's Peak Bluegrass   Pozostałe...
Tego autora: Sprawozdanie robocze z podró?y do Iranu Opowie?ci o Meksyku

Opracowanie: Adam Ma?kowiak
Bardzo chętnie zamieścimy Państwa opowieść.
Wszystkie opowieści i uwagi prosimy kierować pod naszym adresem.
redakcja@tramp.travel.pl
Ostatnie uaktualnienie: 1999-02-03