Zauroczeni filmow? odysej? "Bracie, gdzie jeste??", wype?nion? muzyk? ludow? Appalachów (zwan? bluegrass), tegoroczne dwa tygodnie czerwcowych
wakacji postanowili?my sp?dzi? poznaj?c cz??? USA, której nigdy przedtem nie
odwiedzili?my, i która, mo?e z jednym wyj?tkiem, nie bywa zaliczana do
najpopularniejszych ameryka?skich atrakcji turystycznych. Ta cz??? to "the
Deep South", g??bokie po?udnie, kraina plantacji bawe?ny, kukurydzy i trzciny
cukrowej, pole bitewne wojny secesyjnej, miejsce najwi?kszej eskalacji
konfliktów rasowych, a obecnie stany zani?aj?ce federalne statystyki
ekonomiczne. Poznawa? pragn?li?my na wielu p?aszczyznach, a wi?c przyswajanie
wiedzy historycznej przeplata? podziwianiem uroków natury oraz wspinaniem w
nowych regionach ska?kowych, któr? to aktywno?? zazwyczaj wype?nia nam czas
letniego wypoczynku. Wszystkie te rozmaito?ci - przy bluegrassowym
akompaniamencie, no i zak?szane specjalno?ciami lokalnych kuchni.
Planuj?c tras? podró?y, wybrali?my na mapie kilka bardziej interesuj?cych
punktów, po??czyli?my je liniami bardziej interesuj?cych dróg i otrzymali?my
p?tl? przebiegaj?ca przez 13 stanów (ponad 1/4 kraju!). Zacz?li?my 14 czerwca
rano, 830-milowym przejazdem z domu na Long Island do Red River Gorge,
os?awionego regionu wspinaczkowego w po?udniowo-wschodniej cz??ci Kentucky.
W zdrowym ciele zdrowy duch, czyli wspinanie w Kentucky
14 wieczorem jeste?my U Miguela - w tamtejszym "miejscu" wspinaj?cej si?
braci. Miguel przyjecha? do Red River Gorge 20 lat temu z Portugalii i, jak
dotychczas, nie wybra? si? z powrotem. Poprowadzi? kilka dróg w kanionie
Czerwonej Rzeki, a nast?pnie otworzy? niewielk? gospod?, w której po godzinach
sp?dzonych na przewieszonych piaskowcowych ?cianach kolejne pokolenia
wspinaczy regeneruj? si?y specjalno?ci? zak?adu, czyli pizz?. Poniewa?
przybytek le?y w "dry county", gdzie sprzeda? alkoholu jest zakazana, wszyscy
popijaj? piwo imbirowe. Dzie? obowi?zkowo ko?czy si? lodami. Miguel zadba?
te? o nale?yty wypoczynek wspinaczy i przy gospodzie zorganizowa? specjalnie
dla nich (gringos nie s? mile widziani) pole namiotowe, gdzie nocujemy. W Red
River Gorge sp?dzamy dwa dni, próbuj?c si? na owych przewieszonych ?cianach.
Podoba nam si?, nie ma co, ale wkrótce bicepsy - oraz pogoda - odmawiaj?
wspó?pracy i trzeba si? zwija?. [zdj?cia: miguels.jpg, rrg-rock.jpg] Wcze?niej,
w jeden z wieczorów, trafiamy do okolicznego parku stanowego na publiczn?
zabaw? z muzyk? na skrzypce, banjo i gitar? i ta?cami w kó?ku, do którego
ka?dy mo?e si? przy??czy?. Nie przy??czamy si?, ale popatrze? warto. W spopkulturyzowanych, zdawa?oby si?, Stanach Zjednoczonych tradycja ludowa
ma si? nadspodziewanie dobrze. Pokrzepieni t? ?wiadomo?ci?, ruszamy na
po?udnie.
Droga do Nashville, Tennessee, prowadzi przez stolic? Kentucky -
Lexington, której okolice s?yn? z hodowli koni. Musi to by? ca?kiem niez?y
interes, region wygl?da bowiem na wyj?tkowo zadbany, co kontrastuje nie tylko
z troch? smutnym s?siedztwem gospody Miguela, oddalonym od Lexington mo?e o
godzin? jazdy, ale i z niektórymi cz??ciami naszej zamo?nej Long Island. W
miar? oddalania si? od je?dzieckiego zag??bia widoki zyskuj? nieco na
realno?ci, pozostaj? jednak urokliwe, z kolorowo pomalowanymi gospodarstwami,
urozmaicaj?cymi jednostajno?? ?ó?tych pól i zielonych ??k.