Czwartek Bagno - Strunczul - Busztu? - Kieputa - Bert
Ale ja raz jeszcze powtórz?: kiedy powiadam "góra", oznaczam przez to gór? dla tego, kto si? krwawi? o kolczaste zaro?la, kto obsuwa? si? w przepa?cie, oblewa? si? potem czepiaj?c g?azów, zrywa? kwiaty i na grzbiecie górskim oddycha? pe?n? piersi?.
Gdy docieramy do g?ównego grzbietu Karpat, mg?a ca?kowicie ju? spowija okolic?. Mimo to nastawiamy si? na przyjemny spacer grzbietem, znaczonym przedwojennymi s?upkami granicznymi (t?dy w dwudziestoleciu przebiega?a granica polsko-czechos?owacka, a tu? przed wybuchem wojny polsko-w?gierska). Dobrze wydeptany p?aj w?ród rzadkiej i kar?owatej kosówki z czasem jednak przeradza si? w tunel. Zrazu kluczenie w bujnej kosodrzewinie przysparza nam sporo pionierskiej rado?ci, jednak po jakiej? godzinie sytuacja przestaje by? zabawna. Krzal si? zag?szcza, z nielicznych ods?oni?tych miejsc i tak wida? tylko mg??. Ca?? nasz? ufno?? pok?adamy wi?c w regularnie pojawiaj?cych si? s?upkach, których numery pozwalaj? nam dok?adnie znale?? obraz naszego po?o?enia w odwzorowaniu teren > mapa. W pewnym momencie spostrzegamy, ?e dawno ju? nie widzieli?my ?adnego z naszych kamiennych przewodników a i p?aj w?ród kosówki jako? znikn??. Zaczyna si? walka z krzalem. Czasem depcz?c spr??yste ga??zie, czasem si?uj?c si? z ich odginaniem przedzieramy si? powoli w kierunku, który tylko z grubsza mo?na uzna? za s?uszny. Sytuacja przypomina koszmarny sen, trudno jest nam nawet wyobrazi? sobie, ?e na ?wiecie mo?e istnie? co? oprócz kosówki zatopionej w g?uchej mgle. Na szcz??cie podobie?stwo do snu jest pe?ne i potwornie zm?czeni budzimy si? gdzie? na wschodnich zboczach Berta. Szybko tracimy wysoko?? i rozbijamy si? w pierwszym dogodnym miejscu, nie zwa?aj?c na stada wszechobecnych muszek.
Pi?tek Bert - ?opuchow - Droga Legionów - Prze??cz Legionów
Po pokonaniu bocznego grzbietu Berta, schodzimy stromym zboczem do doliny Bertanki. W przeciwie?stwie do polskich Bieszczadów, tutaj u?ywa si? jeszcze kolejki do zwo?enia drzewa. Nam niestety nie udaje si? tego wykorzysta?. Drepcz?c po podk?adach docieramy do osady drwali. Tutaj skr?camy w dolin? potoku P?ajska, maj?c? nas zaprowadzi? pod Prze??cz Legionów. Uznajemy, ?e tory nie s? stworzone dla ludzi i nie bacz?c na tubylców, dziarsko pchaj?cych drezyn?, wybieramy drog?. Po kilkuset metrach okazuje si? to jednak powa?nym b??dem. Podczas gdy miejscowi znikaj? za zdrowyzontem, my stajemy przed alternatyw? przeprawy przez rw?cy strumie? lub powrotu do miejsca, gdzie zeszli?my z torów. Szcz??liwie w poprzek strumienia le?y pot??na k?oda. Balansuj?c z ci??kimi worami na plecach, 80% wycieczki dociera szcz??liwie na drugi brzeg, 20% wybiera jednak przepraw? w bród.
Nam, ludziom ska?onym zachodni? cywilizacj? konsumpcyjn?, trudno jest sobie wyobrazi?, jak mo?liwe jest w?drowanie bez posiadania ca?ego tego sprz?tu jaki w ci?gu ostatnich paru lat pojawi? si? w naszych sklepach. Wybieraj?c si? w góry na rowerze, na pewno staraliby?my si? najpierw kupi? odpowiednio wytrzyma?y pojazd na grubych oponach, z co najmniej kilkunastoma prze?o?eniami, wyposa?ony w pojemne sakwy i wszystko to, co wydaje si? nam niezb?dne. ?e jednak górska turystyka rowerowa jest mo?liwa tak?e bez tego post?pu technologicznego, przekonujemy si? po skr?ceniu w nie u?ywan? odnog? torów. Spotykamy tu bowiem trzech ukrai?skich rowerzystów, dzielnie prowadz?cyh przez b?oto swoje ukrainopodobne rumaki, objuczone ze wszystkich stron ró?nymi tobo?kami. Prostota tej konstrukcji sprawia, ?e ich jedynym zmartwieniem jest dotarcie torami do drogi, gdzie b?d? mogli wskoczy? na siode?ka i pomkn?? dalej nie boj?c si? zniszczy? ?adnego drogiego osprz?tu.
W pewnym momencie schodzimy z torów na b?otnist? drog?. T?dy, przed ponad osiemdziesi?ciu laty, mozolnie buduj?c drog? dla ci??kiego sprz?tu, pod??a?a ku Polsce II Brygada Legionów. Dobrze jeszcze miejscami zachowan? drog? docieramy do Prze??czy Legionów, na której wyró?nia si? wysoki krzy?, upami?tniaj?cy dzia?ania legionistów. Teren dooko?a nosi ?lady umocnie? z czasów I wojny. W jednym z palenisk pozostawionych przez cz?sto obozuj?cych tu w?drowców znajdujemy datowane na te lata ?uski.
Sobota Prze?. Legionów - Pantyr - Bratkowska - Prze??cz Okole
Jako pierwszy etap w?drówki przewidziane jest zdobycie Pantyru. Dochodzimy do? ?agodnym podej?ciem w?ród lasu, kieruj?c si? s?upkami. Zalesiony i s?abo widoczny szczyt wyró?nia si? jednym z dwóch zachowanych w Gorganach s?upków nr 1, z wyrytymi god?ami Polski i Czechos?owacji.
Schodzimy prawie dwie?cie metrów na prze??cz. Teraz przed nami ci??ka próba - wej?cie na Bratkowsk?. P?aj prowadzi ostro pod gór?. Po d?u?szym czasie wychodzimy z lasu, jednak o widokach nie mo?e by? mowy. Ca?? okolic? spowija g?sta mg?a, któr? bardzo rzadko przerzedza podmuch wiatru, ods?aniaj?c jedynie strome zbocza. Zm?czenie i zbli?aj?cy si? wieczór zach?caj? nas do rozbicia obozu, problemem jednak jest brak wody i nadziei na rych?e jej znalezienie. ?oimy dalej. Omijaj?c kilka szczytów zdobywamy Bratkowsk?, pooran? okopami, w których walaj? si? resztki zasieków. Gdyby?my przybyli tu w s?oneczny dzie?, czeka?aby nas nagroda w postaci widoków na Gorgany, ?widowiec i Czarnohor?. Tym razem mamy jedynie mo?liwo?? rozwin?? wyobra?ni?. Bez ?alu zaczynamy schodzenie, kieruj?c si? mniej wi?cej na prze??cz Okole. Szybko tracimy tak ci??ko zdobyt? wysoko??, spadaj?c w ciemn? g?stwin? lasu. Zapada ciemno??, a nachylenie terenu wci?? nie rokuje nadziei znalezienia miejsca na obóz. Jedyne co trzyma nas przy ?yciu to daj?ce si? niekiedy s?ysze? dzwonki i beczenie owiec, zwiastuj?ce bardziej przyjazn? okolic?. Kiedy ub?oceni, zm?czeni i zzi?bni?ci znajdujemy wreszcie ?róde?ko, a kawa?ek dalej troch? p?askiej powierzchni, jest ju? kompletnie ciemno.