Cz??? II - Gorgany
czyli dlaczego nie nale?y si? cieszy?, ?e w górach nie ma komarów, co robi?, gdy przez mg?? wida? tylko kosówk?, gdzie szuka? ?ladów dawnych czasów, a gdzie pokuty.
?roda Prislop - Niemiecka Mokra - Pribuj - Bagno
Soja po karpacku, kisiel z bakaliami i sen przy szumie strumienia pozwalaj? nam zapomnie? o wczorajszych trudach i ?mia?o patrze? w przysz?o??. ?wawym krokiem pokonujemy kilka kilometrów dziel?ce nas od Niemieckiej Mokrej. W zabudowie wsi doszukujemy si? ?ladów po tyrolskich osadnikach, przyby?ych w te strony w XVII wieku. Szybko jednak opuszczamy cywilizacj?, kieruj?c si? w bok drog? pokazan? przez mi?? staruszk?.
Nasz szlak na Pribuja znaczy dobrze wydeptana ?cie?ka, wij?ca si? pod gór? serpentynami, przypominaj?cymi nam nie tak dawne trudy podej?cia na Bor?aw?. Walka z si?ami grawitacji zajmuje nam par? godzin. Kiedy wreszcie docieramy w okolice szczytu, nasze wra?enia nie s? tak mi?e, jak si? spodziewali?my. Nie do?? ?e widoki psuje poorana szerokimi wycinkami Po?onina Krasna, to w spo?yciu zas?u?onego posi?ku przeszkadzaj? chmary drobnych muszek, obsiadaj?cych ka?d? ods?oni?t? cz??? cia?a. Zrazu nic sobie z nich nie robimy, okazuje si? jednak, ?e owady te, których eskadr? mo?na zg?adzi? jednym ruchem r?ki, te? nic sobie z tego nie robi?, nadlatuj?c wci?? ze ?wie?ymi posi?kami i ca?y czas dotkliwie k?saj?c.
Pokrzepieni jad?em, w nadziei oderwania si? od naszych ma?ych prze?ladowców, ruszamy dalej grzbietem maj?cym doprowadzi? nas w niedalekiej przysz?o?ci do g?ównego wododzia?u Karpat. Tutaj po raz pierwszy walczymy z nieprzychylnymi ro?linami. Li?ciaste zaro?la, przez które przychodzi nam si? przedziera?, s? jednak tylko krótkim zwiastunem czekaj?cej nas wkrótce kosówki. Jeszcze dwie, trzy godziny marszu przez las i górskie ??ki. Si?y do dalszej w?drówki obiera nam widok pi?trz?cego si? przed nami szczytu. Rozbijamy obóz.
Mimo ?e wiele obiektów w okolicy nosi na mapie nazw? Bagno, o wod? wcale nie jest ?atwo. Dobre sto metrów poni?ej grzbietu, na podmok?ej ??ce zwiadowcy znajduj? w?t?y strumyczek, z którego z trudem daje si? nabra? m?tnej cieczy. Potem tylko ostro?ne wej?cie z powrotem, tak aby na stromi?nie nie uroni? z kocio?ka ani kropelki i mo?na przyst?pi? do przygotowywania kolacji. Dla lepszego samopoczucia po?wi?camy obrus na s?czek. Ze stopnia jego zabrudzenia po tej operacji wnioskujemy, ?e wi?kszo?? makroelementów zosta?a oddzielona. Reszta ginie w smaku ostro przyprawionej soi. Poganiani przez wszechobecne muszki, szybko poch?aniamy jad?o i wskakujemy do ?piworów.