Strona główna
Strona główna
Opowieści
Opowieści
Dobre rady
Dobre rady
Galeria
Galeria
Recenzje sprzętu
Recenzje sprzętu
Konkurs
Konkurs!
Odsyłacze
Odsyłacze
Kontakt
Kontakt
Szukaj
W podró?y przez Azj?
Zagłosuj na tę publikację | Zasady konkursu | Wersja do druku

28.07

Od rana wch?aniamy atmosfer? niesamowitego kraju i jego stolicy. ?niadanie wraz ze skacz?cymi po sto?ach ptaszkami ?asymi na resztki jemy w Pumpernickel Bakery - francuskie croissanty ze ?wie?ym sokiem z mango smakuj? wybornie, a fakt, i? kosztuj? grosze, czyni je jeszcze smaczniejszymi... Dooko?a pe?no kafejek internetowych, wysy?amy wi?c listy do wszystkich znajomych (1 RsN - 1 minuta) i kupujemy ponad 30 kartek, wysy?aj?c z "najszczerszymi pozdrowieniami" do najwi?kszych wrogów (hehe, kto? kiedy? m?drze zauwa?y?, ?e podró?uje si? po to, by wysy?a? pocztówki; 25 RsN ze znaczkiem). Naganiaczy w mie?cie jest sporo, ale nie s? tak natarczywi, jak w Indiach. Przesadzaj? za to grubo dealerzy narkotyków, którzy prze?laduj? ka?dego bia?ego, chc?c sprzeda? mu haszysz czy traw?.

Inna jest te? nepalska ulica - tr?bi? tu dziko samochody, w najmniejsze przerwy wciskaj? si? riksze, od czasu do czasu na ?rodku drogi po?o?y si? krowa i wtedy robi si? zator. W aptekach mo?na kupi? ka?dy lek bez recepty, cz?sto nepalskie odpowiedniki markowych, drogich w Europie lekarstw. Sklepy s? znakomicie zaopatrzone, o dziwo - pod wzgl?dem bran?owym dziel? ca?? dzielnic?. Wkrótce zaczniemy rozpoznawa? ulic? ciucharzy, gdzie 90% sklepów to sklepy z odzie??, ulic? k?ódkarzy, gdzie drobni handlowcy naganiaj? do kupowania wystawionych na deskach k?ódek, ulic? aptekarzy itd. A wsz?dzie mi?dzy te kramy, sklepy, powciskane s? restauracje - ma?e i du?e, drogie i tanie, hotele - obskurne i nowoczesne, tanie i... jeszcze ta?sze.

29.07

Rano ruszamy na podbój Durbar Square w Kathmandu, placu pe?nego ?wi?ty? i miejsc kultu. Nie u?wiadczy si? tutaj ju? tybeta?skich monastyrów, ociekaj?cych imitacj? z?ota (to prawdziwe przetopili Chi?czycy), za to du?o jest pi?trowych, kilkudachowych budowli, w których to zwykle na parterze mie?ci si? ?wi?tynia. Wst?p do niej maj? jedynie miejscowi, ale nie przeszkadza to przecie? ogl?da? ca?ej ceremonii z zewn?trz. Od razu rzuca si? w oczy symbolika wielu gestów - gdy podchodzi si? tu do s?onia Ganesha, wcielenia Vishnu czy Shivy, nale?y zachowa? si? w ?ci?le okre?lony sposób, czyli np. poca?owa? s?onika w nog?, zadzwoni? dzwonkiem, pomalowa? mu tr?bk?, obrzuci? go p?atkami kwiatów itp.

Na ulicach pe?no najró?niejszych zwierzaków, istne zoo - a to kto? przywi?za? akurat koz? do kolumny, obok le?y wielka, spasiona krowa, któr? ka?dy czym? karmi, dalej ?pi stadko psów, dooko?a lataj? masy go??bi, a mi?dzy nimi wszystkimi biegaj? sobie szczury. Rzadziej pojawi si? tu ma?pa, zwykle wredny rezus, który akurat z jakiego? straganu podkrad? banana (10 gr za sztuk?).

Pó?nym popo?udniem odwiedzamy Third Eye Restaurant - drog?, jak na miejscowe ceny, restauracj? (3-4 USD za przystawki, 5-6 USD za dania g?ówne), ale tak?e naprawd? ekskluzywn?. Siadamy w mniej formalnej sekcji z poduszkami na pod?odze i dywanem tak mi?kkim, ?e chodz?c po nim zapadamy si? po kostki. K?adziemy si? wygodnie na poduchach i ogl?damy spektakl kelnerów - ka?dy ubrany jest elegancko, w?a?ciwie zachowuje si? bezszelestnie, ale ci?gle jest na posterunku - gdy czego? potrzebujemy, sam wyczuje znakomicie, kiedy ma podej??. Na samym pocz?tku dajemy koszmarn? plam? - do dzi? czerwieni? si? na sam? my?l tego faux-pas. Mianowicie jeszcze przed z?o?eniem zamówienia podesz?a do nas m?oda dziewczyna, która na srebrnej tacy przynios?a dwa gor?ce... no w?a?nie, nie bardzo wiedzieli?my, co to jest, a przecie? nie z?o?yli?my jeszcze zamówienia - nale?niki lub jakie? takie bia?e rolki. Pachnia?o ?wietnie, by?o ciep?e - ale co z tym u licha zrobi?? Ju? mia?em spróbowa?, jak to smakuje, gdy nagle ol?nienie - mamy przed sob? zalane gor?c? wod?, pachn?ce serwetki, którymi powinni?my wytrze? sobie r?ce! Na sam? my?l, ?e o ma?o nie wzi??em tego do ust, na co kelnerzy chyba padliby ze ?miechu, a? mnie skr?ca ze wstydu...

30.07

W dolinie Kathmandu znajduj? si? trzy miasta, których przegapi? nie wolno - Kathmandu, Patan i Bhaktapur. Kathmandu to jak wiadomo stolica, jest tu najbardziej rozbudowana infrastruktura turystyczna, najwi?cej hoteli, sklepów, restauracji. Dwa ostatnie miasteczka za to s? mniej t?umne, cichsze i wi?cej jest tu ?wi?ty? na miejscowych Durbar Squares. Dzi? wybrali?my si? do Patan, dzielnicy Kathmandu w?a?ciwie, wi?c dojazd tu nie stanowi ?adnego problemu (riksza lub tempo - riksza autobusowa). ?mieszy mnie troch?, jak ?atwo wszyscy tury?ci wpadaj? w pu?apk? ustalania ceny przejazdu z rikszarzem. Nawet gdy zbije si? j? kilkakrotnie i tak b?dzie wy?sza od tej, na jak? wskaza?by licznik. Ka?dy jednak wychodzi z za?o?enia, ?e licznik jest dla miejscowych, nie bia?ych. Bzdura! Gdy potem bez s?owa informujemy kierowc? o celu przejazdu, ten automatycznie go w??cza.

31.07

Ach, có? to by? za dzie?... Gdy po raz czwarty w ci?gu ostatnich paru minut biegn? do toalety, przypomina mi si? koszmar z Turcji. Tym razem jednak nie daj? si? zaskoczy? i szybko blokuj? nag?? biegunk? odpowiednimi antybiotykami. Przyczyn? owego ataku by?a najprawdopodobniej zmiana wody, ale dzi?ki lekom ju? nast?pnego dnia jestem na nogach.

1.08

Có? z tego jednak, kiedy monsun nagle przypomnia? sobie o tym, ?e dawno nie pada?o i ca?y dzie? leje jak z cebra. Dopiero po po?udniu wypogadza si? nieco, tak ?e robimy krótk? wycieczk? na Swayambunath, do ma?ej ?wi?tyni po?o?onej na wzgórzu, z którego wida? panoram? miasta. Gdy ko?czymy wreszcie marsz po masie schodów, spogl?damy prosto w oczy Buddy - te same, które patrz? na widza z wi?kszo?ci pocztówek (s? namalowane na szczycie budowli). Podczas spaceru bez przerwy towarzysz? nam t?umy ma?p, zamieszkuj?cych to miejsce - ale uwaga, mimo i? same podchodz? blisko, to potrafi? dotkliwie podrapa? ostrymi pazurami wyci?gni?t? do nich r?k?, a wtedy czekaj? was nerwy zwi?zane z zastrzykami przeciw w?ciekli?nie. Do tego lubi? kra??, nie tylko chipsy, ale te? aparaty i inne b?yskotki - trzeba mie? si? na baczno?ci, bo rezusy s? naprawd? wredne. Z drugiej strony widoki ma?ych ma?pi?tek skacz?cych z jednego pr?ta na drugi i bawi?cych si? ze sob? jest naprawd? przesympatyczny. "Ma?py? Na wyci?gni?cie r?ki? To by?e? w Afryce?" - zapyta mnie pó?niej znajomy...


Do początku

Poprzednia strona
 ...9 10 11 12 13 14 15 16 17... 
Następna strona

Zagłosuj na tę publikację | Zasady konkursu | Wersja do druku

O tych krajach: Vashisht - wioska niedaleko Manali Ladakh Autostrada do nieba, czyli Manali-Leh Highway   Pozostałe...
Tego autora: W podró?y przez Azj? Turcja w miesi?c

Opracowanie: Mateusz Grzesiak
Bardzo chętnie zamieścimy Państwa opowieść.
Wszystkie opowieści i uwagi prosimy kierować pod naszym adresem.
redakcja@tramp.travel.pl
Ostatnie uaktualnienie: 2001-02-06