Potem stopujemy do Miletu; zabiera nas tam mi?a rodzina, która specjalnie dla nas zbacza z trasy. Na miejscu czeka na nas antyczny teatr, cz??ciowo zatopione ruiny miasta, cmentarz i meczet ze wspania?? akustyk?. Po raz kolejny sprawdzaj? si? karty GO<25. Podczas zwiedzania spotykamy par? Polaków, którzy od nas dowiaduj? si? o trz?sieniu ziemi w Stambule. Gdy penetrujemy zak?tki opuszczonego meczetu, dobiegaj? do nas g?o?ne i smutne odg?osy - jakby j?ki i zawodzenia. Szybko sprawdzamy ?ród?o d?wi?ku - to tylko samotny osio? w ten dono?ny sposób dawa? wyraz swemu z?emu nastrojowi... Gdy tylko nas zobaczy?, zaraz si? uspokoi? i z wdzi?kiem pozowa? do zdj?cia.
Z dojazdem do Priene mamy problemy - na szlaku kursuje bardzo ma?o samochodów. W ko?cu po jakiej? godzinie zatrzymuje si? auto i zawozi nas do celu. Zanim jednak docieramy na miejsce, musimy pokona? spore wzgórze i dopiero potem chwil? odpoczywamy. Wej?cie nic nas nie kosztuje (GO<25), a ruiny, po?o?one w jod?owym lesie, s? naprawd? pi?kne. Szczególne wra?enie robi na nas ma?y teatr, w którym pozorujemy "walk? gladiatorów". Pó?nym wieczorem doje?d?amy do Kusadasi (w sumie 9 stopów).
30.VIII.1999
Dzisiaj si? obijamy - nale?y nam si? po ci??kim wczorajszym dniu. Na pla?y nadrabiamy zaleg?o?ci w opalaniu, po po?udniu robimy wycieczk? do Selcuk (stopem oczywi?cie). Dzie? szybko mija, przygotowujemy si? zreszt? do jutrzejszego, dzikiego planu zobaczenia Pergamonu i Asklepionu.
31.VIII.1999
Rano wstajemy o 5.00, dooko?a ciemno. Mamy do przejechania 200 km w jedn? stron?, zwiedzenie dwóch wa?nych miejsc i powrót. W?a?ciciel pensjonatu powiedzia?, ?e to niemo?liwe, ale potem szczerze nam gratulowa?, bo plan uda?o si? zrealizowa? w 100%.
Pierwszy stop wywozi nas za rogatki miasta, drugi do Selcuk. Tu te?, gdy idziemy ku wylotowej drodze z miasta, dopada nas kilka psów, które nie chc? da? nam spokoju. Nie mo?emy te? z naszymi towarzyszami, rado?nie machaj?cymi ogonami, z?apa? stopa. W ko?cu id? sobie, a nam udaje si? z?apa? osobówk?; kierowca jest bardzo mi?y, nawet jak opowiada, ?e nie lubi Polski, bo raz tam by? i go okradli... dowozi nas do rogatek Izmiru, sk?d ju? ci??arówk? doje?d?amy do centrum. Tutaj korzystamy z dolmusa i w ci?gu godziny wyje?d?amy z miasta. Kolejne auta dowo?? nas do celu.
W Pergamonie jeste?my oko?o po?udnia. Ruiny po?o?one s? na wzgórzu i troch? czasu zabiera nam wej?cie, ale nie p?acimy za wst?p (GO<25). Zwiedzanie zajmuje nam ko?o godziny, na dó? zawozi nas osobówka. W okolicach Asklepionu spotykamy Polaków, którzy bardzo zachwalaj? Pemukkale. Na pewno to sprawdzimy.
Oko?o 15.00 postanawiamy wraca? do Kusadasi. Najpierw jedziemy BMW, które nie zwalnia poni?ej setki nawet na zakr?tach, potem m?ody facet w garniturze deklaruje podwie?? nas do samego Selcuk. Miny nam jednak szybko rzedn?, bo chce od nas pieni?dzy! Przez godzin? perswaduj? mu, ?e nie po to jedziemy stopem, ?eby mu p?aci?. Powiedzieli?my mu te?, ?e mo?e nas zaraz wysadzi? - z?apiemy innego stopa. Zrobi?o mu si? g?upio i tak nacisn?? na peda? gazu, ?e... za chwil? zap?aci? mandat za przekroczenie szybko?ci. Nigdy nie dajcie si? zwie?? w ten sposób, niektórzy naprawd? zrobi? wszystko, aby zarobi? na obcokrajowcach. Ostatni, czternasty samochód dowozi nas do Kusadasi, ale dzie? ko?czy si? przykro, bo po drodze kierowca potr?ca dziecko (cofa? na jednokierunkowej). Tutaj kultura jazdy jeszcze d?ugo si? nie zmieni. Wracamy pó?no, w?a?ciciel pensjonatu my?la?, ?e uciekli?my bez zap?aty (nie poinformowali?my go o rannym wyje?dzie). Koniec ko?ców gratuluje nam naszej "ekonomiczno?ci", robi?c aluzje do oszcz?dzania na autobusach.