Wieczorem na kolacj? zjedli?my pide, czyli tureck? pizz?. Wygl?da ona i smakuje nieco inaczej ni? w?oski odpowiednik. Przy p?aceniu rachunku da?em si? klasycznie or?n??. Zawsze, zanim jeszcze zamówi si? danie w restauracji, trzeba zapyta? o cen?. Innym czynnikiem, który trzeba wzi?? pod uwag?, a który zwi?ksza prawdopodobie?stwo tego, ?e zostaniemy oszukani, jest znajomo?? angielskiego przez kelnera. Stwierdzi?em ma?o zaskakuj?c? prawid?owo??, ?e w lokantisi, gdzie kelner ledwo zna podstawowe s?owa w j?zyku angielskim lub niemieckim albo w ogóle nie zna zachodnich j?zyków, znacznie rzadziej próbuje si? brudnych sztuczek.
DZIE? 9
Izmir - Selçuk (Efez, Pamucak)
Z Izmiru wyruszyli?my do Selçuk, miejscowo?ci b?d?cej baz? wypadow? do zwiedzania oddalonego o trzy kilometry Efezu. Blisko st?d równie? do Meryemana, miejsca, gdzie podobno mieszka?a kiedy? Matka Boska.
Za ?rodek transportu obrali?my tym razem poci?g (1 USD). Podró? w wagonie, który trz?s? si? energicznie do rytmu lambady, by?a ciekawym prze?yciem. Na dworcu w Selçuk czeka?a na nas ju? gromadka w?a?cicieli pensjonatów i naganiaczy. W ko?cu wybrali?my do?? nieszcz??liwie Pensiyon Pamukkale (8 USD), oddalony sporo od centrum Selçuk. Pensjonat ten zosta? nam polecony przez Turka, z którym wypili?my herbat? w drodze powrotnej z pergamo?skiego Akropolu. Na wieczór zamówili?my sobie kilkudaniow? kolacj?, któr? mia?a przygotowa? ?ona w?a?ciciela (2,30 USD od osoby). Zostali?my ulgowo potraktowani jako biedni studenci z Polonyi. P?acili?my dwa razy mniej ni? inni go?cie pensjonatu, Belgowie podró?uj?cy z dzie?mi. Warto zawsze, aby zbi? cen?, powo?ywa? si? na sytuacj? ekonomiczn? Polski, porównuj?c j? do tureckiej.
Do Efezu z Selcuk prowadzi ocieniona drzewami, d?uga na trzy kilometry aleja. Odcinek ten mo?na przeby? dolmuszem lub, co wi??e si? z wi?kszym wydatkiem, powozem konnym. O Efezie powiem tylko tyle, ?e jest to najlepiej zachowane antyczne miasto w basenie Morza ?ródziemnego. Mimo t?umu turystów i zabójczego upa?u, jest to takie miejsce, które po prostu trzeba zobaczy?, je?eli w przysz?o?ci chce si? komu? pochwali?, ?e by?o si? w Turcji. Jest to równie? miejsce, gdzie bez wyrzutów sumienia mo?na zrobi? kilka rolek ?wietnych zdj??. Pod warunkiem, ?e wsz?dobylscy Japo?czycy poobwieszani kamerami i aparatami zejd? ci z kadru, a ty zdo?asz zrobi? zdj?cie, zanim przed obiektyw wpakuje ci si? grupa znudzonych Amerykanów.
Z Efezu udali?my si? jeszcze do Groty Siedmiu Braci ?pi?cych. Pech jednak chcia?, ?e akurat tego dnia grota by?a zamkni?te. Pojechali?my za to dolmuszem do Pamucak, ?eby wyk?pa? si? w Morzu Egejskim. Piasek by? tak gor?cy, ?e nie sposób by?o na nim sta? go?? stop?, nie wspominaj?c o le?eniu. Za?ywaj?c od?wie?aj?cej k?pieli, poznali?my poka?n? tureck? rodzin?, która przyjecha?a na pla?? z pobliskiej wioski. Zaprosili nas na arbuza, potem pocz?stowali cudownie ch?odn? wod? z termosu. Kasia nawet dosta?a w prezencie blaszany pier?cionek. Jeden z Turków, prowadz?cy z nami konwersacj? ?aman? angielszczyzn?, powiedzia?, ?e angielskiego nauczy? si? sam, z elementarza dla dzieci i ?e jest poet?. Na dowód tego na kawa?ku kartonu napisa? wiersz, który - jak twierdzi? - wymy?li? specjalnie dla nas, na poczekaniu. Niestety, wiersz by? ewidentnie zer?ni?ty od jakiego? bardziej wyedukowanego pisarza. Podejrzewam, ?e nasz rozmówca nawet nie rozumia? znaczenia niektórych s?ów, które w przyp?ywie weny twórczej wypisa? na kartonie. Liczna rodzina "poety" nie skrywa?a dumy z niezwyk?ych zdolno?ci swojego krewniaka.