Mieli?my prawdziwe szcz??cie, gdy? w odrestaurowanych ruinach amfiteatru w Asklepionie mia? odby? si? wieczorem tego dnia koncert greckich wykonawców (wst?p darmowy). Wygl?da?o to wszystko jak festiwal przyja?ni grecko-tureckiej, cho? brzmie? to mo?e troch? absurdalnie. Publiczno?ci rozdane zosta?y flagi obu pa?stw. Koncert zosta? zainaugurowany przez jakie? polityczne lub kulturalne osobisto?ci. T?umaczono na przemian na grecki i na turecki, by?a nawet telewizja. Grecka muzyka i ?piew z akcentami folklorystycznymi i to wszystko jeszcze w scenerii ruin staro?ytnego miasta wywar?y na nas niesamowite wra?enie. Co jaki? czas, przy ?ywszych melodiach, przed scen? wybiega?o z publiczno?ci kilku Greków. Ta?czyli co? w rodzaju Zorby, tyle ?e by?o to o wiele ?wawsze i bardziej widowiskowe. Przy ostatnich utworach chyba po?owa widzów wysz?a na ?rodek, ?eby razem zata?czy?. Jeden Turek zapytany o trwaj?cy wiele lat konflikt na Cyprze odpowiedzia?, ?e to tylko g?upia polityka i ?e tak naprawd? Turcy lubi? wszystkie narody, nawet Greków. Koncert zako?czy? si? dobrze po pó?nocy.
DZIE? 8
Bergama - Izmir
Nast?pnego ranka wybrali?my si? na Akropol (0,70 USD), miejsce, dla którego tak naprawd? przyje?d?a si? do Bergamy. Wchodz?c na gór?, poszli?my najpierw na skróty, przez ciekaw? uliczk?, która mog?a da? wyobra?enie o tym, jak wygl?da?a Bergama kilkaset lat temu. Droga od centrum na sam? gór? jest bardzo d?uga i m?cz?ca, ale za to malownicza. Nie uszli?my jednak wiele, gdy? zatrzyma? si? jaki? Turek i zaproponowa?, ?e nas podwiezie. Nie chcia? ?adnych pieni?dzy. Je?dzi?em autostopem po W?oszech i w Szkocji, jednak w?a?nie w Turcji by?o to naj?atwiejsze i prawie w ogóle nie czekali?my na okazj?. Samochody cz?sto same si? zatrzymywa?y. Taki to w?a?nie z Turków ?yczliwy naród.
Jako jedni z pierwszych tego dnia weszli?my na teren wykopalisk. ?niadanie sk?adaj?ce si? z chleba (ekmek) i s?onego bia?ego sera (paynir) zjedli?my na schodach wielkiego amfiteatru, wbudowanego w naturalny sposób w zbocze góry. Mo?na by?o st?d podziwia? gigantycznych rozmiarów pó?ksi??yc i gwiazd? "wytatuowan?" na stoku pobliskiego wzgórza. Pergamo?ski Akropol jest naprawd? wart zobaczenia. Szczególnie interesuj?ca jest staro?ytna ulica wysadzana po obu stronach majestatycznymi kolumnami toczonymi z bia?ego marmuru. Drog? powrotn? do centrum pokonali?my na piechot?. Zabrali?my z pensjonatu plecaki i pojechali?my do Izmiru (3,30 USD), który znajduje si? zaledwie sto kilometrów od Bergamy. O tym mie?cie Turcy mówi? "Beautiful Izmir". Z takim okre?leniem musz?, niestety, polemizowa?.
W nowym mie?cie przywita? nas straszny skwar, kupa ?mieci i smród, który ze szczególn? natarczywo?ci? wia? od morza, poza tym panowa? w?a?ciwie wsz?dzie. Z dworca autobusowego w okolic? dworca kolejowego Basmane, gdzie znale?li?my tani nocleg w do?? przyzwoitych warunkach (5,3 USD), dostali?my si? dzi?ki miejscowemu wynalazkowi - dolmu? taxi. Pod nazw? t? kryje si? skrzy?owanie dolmusza, czyli zapchanego minibusa pe?ni?cego w Turcji rol? komunikacji miejskiej i podmiejskiej, z rozklekotanym samochodem o bli?ej nieokre?lonej marce i dacie produkcji. Taksówka kursowa?a jak autobus wed?ug sta?ej trasy, a rusza?a dopiero, gdy nape?ni?a si? pasa?erami. Na przednim siedzeniu, obok kierowcy, siedzia?y jeszcze dwie osoby.
Zwiedzanie Izmiru mo?na z czystym sumieniem ograniczy? do znajduj?cego si? w dzielnicy Konak meczetu i wie?y zegarowej, której fotografia widnieje chyba na wszystkich widokówkach z tego miasta, poza tymi z napisem "Izmir by night". Po tych wszystkich wspania?o?ciach oprowadza? nas przygodnie poznany Turek, który zapragn?? poprawi? swój angielski. Zabra? nas równie? promem na drug? stron? zatoki do centrum rozrywkowo-zakupowego Izmiru. Wszystko by?o, niestety, zamkni?te, poniewa? by?a niedziela. Chcieli?my, za rad? "Lonely Planet", wspi?? si? jeszcze na mury twierdzy Kadifekale, ?eby obejrze? zachód s?o?ca, nasz turecki przewodnik skutecznie jednak nam to wyperswadowa?, opowiadaj?c o "z?ych ludziach", którzy czaj? si? tam po zmroku.