Dodatkow? atrakcj? tego miejsca jest pobliska ?wirowa pla?a. Aby popluska? si? troch? w morzu, udali?my si? jednak na odosobnione ska?y, nie chcia?em bowiem wzbudza? nadmiernej sensacji moj? odblaskow? karnacj?. Podczas k?pieli nast?pi?em na je?owca, co nie nale?y do najprzyjemniejszych prze?y?. W podobnych wypadkach trzeba dok?adnie wyd?uba? ig?y ze skóry, bo w przeciwnym razie mo?e doj?? do infekcji. Do kempingu, gdzie zdecydowali?my si? nocowa?, podwioz?a nas starsza para. Byli to Amerykanie na sta?e mieszkaj?cy w Turcji, w Tarsusie. Starszy pan okaza? si? by? z pochodzenia Niemcem i to z naszych rodzinnych okolic. Przed wojn? mieszka? w Strzelinie pod Wroc?awiem, a pó?niej w Bolkowie. Mimo ?e musieli nadk?ada? drogi, zawie?li nas wprost pod bram? kempingu, oddalonego o oko?o siedem kilometrów od Anamuru.
Noc na kempingu kosztowa?a nas, po kilku minutach targowania, 3,30 USD. Ledwie zdo?ali?my rozbi? namiot, a ju? podesz?y do nas dzieci, ofiaruj?c na przywitanie zimny sok brzoskwiniowy. Prawd? mówi?c, zak?adali?my si?, ile czasu up?ynie, zanim kto? nas pocz?stuje lub zaprosi do swojego namiotu. Przed zachodem s?o?ca k?piemy si? na czystej, piaszczystej pla?y, nad któr? kemping jest po?o?ony. Jemy wielkiego arbuza i ogl?damy ksi??yc w pe?ni.
DZIE? 15
Anamur
Rano Turcy z s?siedniego namiotu cz?stuj? nas dziwnym, wypiekanym na czym? w rodzaju wypuk?ej patelni plackiem. Robimy drobne zakupy na ?niadanie i wyruszamy piechot? do oddalonego o 3 km Mamure Kalesi, zamku, który pami?ta jeszcze czasy wypraw krzy?owych. Dzi?ki temu, ?e by? praktycznie w ci?g?ym u?yciu, zachowa? si? w do?? dobrym stanie.
O pot??ne, wchodz?ce wprost do morza mury obronne rozbijaj? si? w?ciekle fale. Spacer po wysokich blankach jest troch? niebezpieczny, ale na pewno interesuj?cy. Warto równie? wspi?? si? na znajduj?c? si? zaraz przy g?ównym wej?ciu baszt?.
Po powrocie na kemping reszt? dnia sp?dzamy na pla?y, le??c pod drewnianymi parasolami. Opalanie w takim s?o?cu postanowi?em pozostawi? odwa?nym. Kilkunastometrowy odcinek mi?dzy le?akiem a morzem trzeba by?o pokona? biegiem, ?eby nie poparzy? stóp rozpalonym piaskiem. Woda natomiast by?a wprost wspania?a. Kilkadziesi?t metrów od brzegu znajdowa?y si? ma?e, wystaj?ce z wody ska?ki, na których roi?o si? od krabów.
Na kolacj? jemy w restauracji lahmacun (pikantna pizza z cebul? i mielon? baranin?) oraz adana kebap (równie? pikantny). Obie potrawy smakuj? wy?mienicie. Jakby tego by?o ma?o, Turcy cz?stuj? nas pieczonym na grillu kurczakiem. Szcz??liwi i najedzeni noc sp?dzamy na pla?y.
DZIE? 16
Anamur - Mersin - Kayseri
Wprost spod kempingu próbujemy z?apa? stopa do Mersin, gdzie mieli?my nadziej? wsi??? do poci?gu do po?o?onego w centralnej Turcji Kayseri. Po kilkunastu minutach zatrzyma? si? samochód z dwoma Kurdami w ?rodku. Bardzo mili panowie, gdyby nie fakt, ?e górskie serpentyny pokonywali z pr?dko?ci? 120 na liczniku. Nie trzeba by?o d?ugo czeka?, a? poczuli?my si? naprawd? niedobrze. Raz po raz zdziwieni Kurdowie musieli si? zatrzymywa?, ?eby?my mogli zwróci? zawarto?? naszych ?o??dków.
Staraj?c si? wynagrodzi? nam t? szale?cz? jazd?, zafundowali nam wystawny obiad za 2 miliony lirów tureckich, którego oczywi?cie nawet nie spróbowali?my. Stara?em si? wyt?umaczy? im na migi, ?e Polonya jest p?aska, a Türkiye jest górzyste i st?d nasze zachowanie. W ko?cu chyba zrozumieli i nie potraktowali naszej odmowy jedzenia jako zniewagi.
Kurdowie byli tak mili, ?e podwie?li nas pod sam dworzec w Mersin. Na dworcu okaza?o si?, ?e poci?g do Kayseri odje?d?a nie z Mersin, a z oddalonego o godzin? jazdy poci?giem Yeniçe. W okolicy kr?ci?o si? sporo m??czyzn w tradycyjnych spodniach z rozporkiem na wysoko?ci kolan. Wygl?da?o to do?? komicznie. Czekaj?c na przyjazd poci?gu, poznali?my dwie Turczynki, które zaoferowa?y nam najpierw pomoc jako t?umaczki, a pó?niej nocleg u swojej rodziny w Kayseri. Po zaledwie dwóch tygodniach w Turcji nie zdziwi?o mnie to ani troch?. Klimatyzowany wagon, którym jechali?my z Mersin do Yeniçe, mia? w oknach dziury po serii z automatu.