Wieczorem, zgodnie z dan? obietnic?, odby?a si? impreza na cze?? moich urodzin. Nuri kupi? prawdziwy tort ze ?wieczkami i du?? ilo?? piwa w puszkach. By?a te? muzyka z magnetofonu, g?ównie kurdyjskie piosenki. Po kilku piwach nawet zacz??em ta?czy? jak Kurd, co zreszt? nie jest bardzo trudne. Courtney za?piewa?a kilka ameryka?skich piosenek. Przyszed? te? policjant, który ?yczy? mi "Happy New Year". W kulminacyjnym momencie dosta?em od Nuriego prezent, o którym od dawna marzy?em. Prawdziwy, r?cznie tkany turecki dywan! Nie mog?em znale?? s?ów, ?eby podzi?kowa? za tak hojny dar. Taki dywan kosztowa? w Turcji 150 dolarów, a ja dosta?em go za darmo! Nie musz? chyba dodawa?, ?e by?y to najbardziej niesamowite urodziny, jakie do tej pory prze?y?em.
Gdy wi?kszo?? z nas by?a ju? mocno wstawiona, udali?my si? do domu Nuriego, w którym mieli?my sp?dzi? noc. W ko?cu ciemnej uliczki nagle dostrzegam dwóch podejrzanych typków, ukrytych w pó?cieniu. Jeden z nich wymachiwa? sporym no?em. Odruchowo si?gam po gaz. Nuri co? do nich mówi i bez przeszkód idziemy dalej. Jak na kogo?, kto ma 76 tysi?cy dolarów dochodu rocznie, nasz gospodarz mieszka? w bardzo kiepskich warunkach.
DZIE? 26
Erzurum - Sivas
Rano wyruszamy w dalsz? drog?. Nuri podwozi nas na dworzec kolejowy, gdzie dowiadujemy si?, ?e dzisiejszy, jedyny zreszt? poci?g w kierunku Stambu?u, zosta? odwo?any. Oficjalnym powodem by?y oszcz?dno?ci rz?dowe. To si? nazywa pech. Nie pozostaje nam nic innego, jak skorzysta? z autobusu (10 USD). Naszym celem by?o Divrigi, ma?e miasteczko, po?o?one przy trasie kolejowej z Kars do Stambu?u. Poniewa? jednak nie by?o ?adnego bezpo?redniego po??czenia autobusowego, zdecydowali?my si? pojecha? najpierw do Sivas, tam przenocowa?, a dopiero nast?pnego dnia wróci? kawa?ek poci?giem do Divrigi.
Nuri wprawdzie prosi?, ?eby?my zostali, ale nie chcieli?my nadu?ywa? jego go?cinno?ci. Do Sivas przybywamy pó?nym wieczorem. Z dworca autobusowego, po?o?onego do?? daleko od centrum, udajemy si? wprost na dworzec kolejowy. Kierowca miejskiego autobusu chyba zboczy? troch? z kursu, ?eby nas podwie?? pod sam budynek, bo ludzie z ty?u pojazdu najwyra?niej zacz?li si? buntowa?.
Postanowili?my sp?dzi? noc w poczekalni na dworcu. By?o ju? pó?no, a poci?g do Divringi odje?d?a? wcze?nie rano, wi?c stwierdzili?my, ?e nie ma sensu szuka? noclegu w pensjonacie. W nocy kontroluje nas policja. Jeden z panów na widok napisu "Polish" w naszych paszportach wyra?nie ucieszony pyta, czy my równie? pracujemy w policji. Musieli?my go troch? rozczarowa?...
DZIE? 27
Sivas - Divrigi
Poci?g oczywi?cie si? spó?ni?. Jedyne pi?? godzin. Na pocieszenie pracownicy dworca cz?stuj? nas na ?niadanie herbat? i smacznym plackiem. Wymieniamy uwagi profesjonalistów na temat parzenia herbaty. Turcy z uznaniem kiwaj? g?ow?. Trzy tygodnie w kraju, gdzie herbata otaczana jest wi?kszym szacunkiem ni? w Anglii, robi? swoje.
Trasa poci?gu wiedzie w?ród malowniczej, górzystej scenerii. Co chwil? wje?d?amy w tunel. Pomys? zwiedzenia Divrigi przyszed? od S?owe?ców. Jest to miejscowo?? po?o?ona z daleka od szlaków turystycznych i troch? przez to niedoceniana. Przez ca?y dzie? nie spotykamy ?adnego turysty. Spokojnie, cicho, nie ma ?adnych handlarzy próbuj?cych wcisn?? swój towar. Divrigi stanowi doskona?e miejsce na jednodniowy odpoczynek w drodze powrotnej do Stambu?u. W?skie brukowane uliczki w centrum miasteczka pn? si? pod gór?. Cienia dostarcza wij?ca si? pomi?dzy domami winoro?l.