Zgodnie z umow?, mamy nocowa? na zewn?trz motelu, pod namiotami. Zostawiamy plecaki, myjemy si? i wsiadamy ponownie do minibusu, który nas tutaj przywióz? z Malatyi. Wje?d?amy nim prawie na sam? gór?. Do zachodu s?o?ca pozosta?a jeszcze godzina. Mamy du?o czasu na obejrzenie porozrzucanych przez trz?sienia ziemi kamiennych g?ów, p?askorze?b i pos?gów, które zosta?y wniesione na wysoko?? 2150 metrów, aby uczci? ?mier? króla Antiochosa. Nad wszystkimi pos?gami góruje sztucznie usypany kamienny kopiec. Tak jakby góra by?a niewystarczaj?co wysoka. Zachodz?ce s?o?ce sprawia, ?e kamienne rze?by rzucaj? coraz d?u?sze cienie, uwydatniaj?c s?abo widoczne wcze?niej szczegó?y. Powierzchnia ska? nabiera czerwonawej barwy. Doskona?y moment na robienie zdj??.
Tymczasem zewsz?d nap?ywaj? tury?ci, którzy przybyli z innymi wycieczkami. Przez chwil? rozmawiamy z par? Czechów z Ostrawy. Podró?uj? stopem, ?pi? gdzie popadnie, nawet na gór? dostali si? okazj?. Przez 20 dni wydali na dwie osoby 140 dolarów! W Turcji jest to zupe?nie mo?liwe.
Po zapadni?ciu zmierzchu wracamy do motelu, rozbijamy namioty i po szybko zjedzonym posi?ku udajemy si? do budynku, gdzie zgodnie z obietnic? dan? przez w?a?ciciela mamy zosta? pocz?stowani herbat?. Zamiast herbaty dostali?my pyszny trzydaniowy obiad, którego w ca?o?ci nie uda?o mi si? pomie?ci? w ?o??dku. Wszystko zupe?nie za darmo. Po jedzeniu w?a?ciciel motelu, Kurd zreszt?, ?piewa specjalnie dla nas przy akompaniamencie cytry. S?owe?cy równie? pod?piewuj?, tylko my, wstyd przyzna?, nic nie zanucili?my.
Niebo pod Nemrut Dagi wygl?da?o jak ?ywy atlas astronomiczny. Nigdy nie widzia?em na raz a? tylu gwiazd. Wydawa?o si?, ?e mo?na je zebra? ruchem r?ki. Po raz pierwszy zobaczy?em tak dok?adnie Mleczn? Drog?. Meteory co chwil? znaczy?y niebo ?wietlistymi smugami. Chyba godzin? le?a?em z g?ow? na zewn?trz namiotu, obserwuj?c to niesamowite zjawisko.
DZIE? 23
Nemrut Dagi - Malatya -> Van
Nast?pnego dnia wcze?nie rano ponownie udajemy si? na szczyt Nemrut Dagi, tym razem ?eby obejrze? wschód s?o?ca. S?o?ce o?wietla wschodni? stron? góry i gigantyczne sylwetki siedz?cych, bezg?owych bóstw. Nieopodal pas? si? beztrosko konie.
Po powrocie do Malatyi czas pozostaj?cy do odjazdu autobusu do Van nad jeziorem o tej samej nazwie sp?dzamy na zwiedzaniu Eski Malatya, piciu herbaty we wspomnianej ju? kawiarni, gr? w dama i rozmow? z Kemalem, pracownikiem biura informacji turystycznej. Spotykamy równie? Francuza, z którym wcze?niej poznali?my si? w Pamukkale. Trudno w to uwierzy?, ale ca?ym jego baga?em by? malutki plecak.
Eski Malatya (Stara Malatya) nie jest miejscem szczególnie wartym zwiedzania. Po nielicznych zachowanych zabytkach oprowadza nas przygodnie spotkany Turek. Na obiad zamawiamy sobie iskender kebap. W?a?ciciel lokalu najwidoczniej poczu? si? zaszczycony nasz? obecno?ci?, bo spu?ci? nam z ceny posi?ku. Na deser próbujemy turecki przysmak baklava ve dondurma, czyli bardzo s?odkie ciastko z lodami o konsystencji gumy do ?ucia. Reszt? dnia, a? do odjazdu, sp?dzamy przy biurze turystycznym. Pobi?em swój rekord w piciu herbaty (osiem szklanek w ci?gu jednego popo?udnia) i ogra?em dwa razy ma?ego Turka w dama.