DZIE? 17
Kayseri
Do Kayseri dotarli?my o godzinie 2 w nocy. Na dworzec wyjecha? ojciec poznanych
Turczynek. Ledwo mieszcz?c si? w samochodzie, pojechali?my do miejscowo?ci Hisarcik ko?o Kayseri, po?o?onej na drodze do Erciyes Dagi, wiecznie pokrytego ?niegiem wygas?ego wulkanu. Mimo pó?nej pory powita?a nas ca?a rodzina. Pocz?stowali nas tureckim çay i zaoferowali najlepszy pokój w domu.
Rano na ?niadanie dostali?my odmian? pide. Wygl?da?o i smakowa?o to troch? jak nadziewane serem, cebul? i mi?sem paluchy. Swoj? drog?, palce liza?. Odwiedzili?my s?siadów naszych gospodarzy, przyrz?dzaj?cych w?a?nie w wielkiej ustawionej nad paleniskiem kadzi substancj?, któr? okre?lili mianem sera. Wraz z g?ow? rodziny s?siadów, Turkiem, który pracowa? w Niemczech i je?dzi? mercedesem, pojechali?my do centrum Kayseri, sk?d zacz?li?my zwiedzanie.
Obejrzenie najciekawszych zabytków w Kayseri zaj??o nam zaledwie 2-3 godziny, reszt? czasu do wieczora sp?dzili?my na wa??saniu si? i po prostu obserwowaniu ?ycia dooko?a nas. W jednym z meczetów zostali?my zaskoczeni brakiem charakterystycznych tureckich dywanów na posadzce. Jak si? dowiedzieli?my, zosta?y one sprzedane, a pieni?dze przeznaczone na budow? wielkiego meczetu w Turkmenistanie, w darze od narodu tureckiego.
Ogl?daj?c stary karawanseraj, czyli dawny motel dla karawan, w którym obecnie handluje si? owcz? we?n?, zostali?my zaczepieni przez m?odego Turka. Przedstawi? si? jako Celal, a zagada? do nas, poniewa? us?ysza?, ?e mówili?my po polsku. Wyja?ni?, ?e ju? wcze?niej spotka? Polaków, a nawet nocowa? ich u siebie w domu. Jak si? okaza?o, rodacy wybierali si? wtedy na gór? Erciyes i zamierzali sp?dzi? noc w parku, bo nie mogli sobie pozwoli? na hotel. Celal zaprosi? ich do siebie i tak nawi?za?a si? znajomo??. Wraz z poznanym Turkiem poszli?my do sklepu z dywanami jego wujka. Opowiedzia? nam o rodzajach kilimów i dywanów, na co zwraca? uwag? przy kupnie, ile mo?na zap?aci? za dany rodzaj. Zrobili?my sobie wspólne zdj?cie ze starym, osma?skim dywanem z jedwabiu za 42 000 USD w tle. Musz? przyzna?, ?e wszystkie te wzorzyste i kolorowe, tureckie, ira?skie i kurdyjskie dywany wprost zaczarowa?y mnie i ju? wtedy postanowi?em sobie, ?e nie wyjad? z Turcji bez chocia?by jednego, ma?ego dywaniku. Jak powiada? Celal, Kayseri jest najlepszym i najta?szym miejscem, je?li chodzi o kupno dywanu. Tutaj zaopatruj? si? hurtownicy, którzy z du?ym narzutem odsprzedaj? towar w miejscach odwiedzanych przez turystów. T? opini? potwierdzi?o jeszcze kilku innych znawców. Ja jednak postanowi?em jeszcze troch? poczeka? z zakupem, i s?usznie.
Wieczorem wrócili?my do Hisarcik, gdzie czeka? ju? na nas wspania?y obiad. Jedli?my go na dachu, siedz?c oczywi?cie po turecku. Na wielkiej tacy roz?o?one by?y rozmaite dania, z których najciekawsze to kwiaty dyni nadziewane ry?em w sosie pomidorowym. Jad?o si? ?y?k?, z jednego talerza. Zauwa?y?em, ?e ojciec naszych Turczynek zajada si? ma?ymi, zielonymi papryczkami. Postanowi?em i ja spróbowa?. Natychmiast po pierwszym k?sie po?a?owa?em. Trzeba przyzna?, ?e lubi? ostre potrawy i w domu jem rzeczy, których nikt inny normalnie nie jest w stanie prze?kn??. Tymczasem ?y?ka ?wie?o zmielonego pieprzu to cukier w porównaniu z t? diabelsk? papryczk?. Litr wody, który zaraz potem wypi?em, tylko pogorszy? spraw?.
Po zmroku ca?a rodzina uda?a si? do parku, gdzie do pó?na rozmawiali?my, popijaj?c çay. Zosta?em obdarowany breloczkiem z tureck? flag? i kasetami z tradycyjn? muzyk?. Turczynki zgodnie orzek?y, ?e jestem podobny do jakiej? tureckiej osobisto?ci.
DZIE? 18
Kayseri - Göreme
Po serdecznym po?egnaniu wyruszamy autobusem (2,70 USD) do le??cej w sercu Kapadocji wioski Göreme. Widok dziwacznych, wysokich, cz?sto przykrytych u góry g?azami osta?ców sprawia niesamowite wra?enie. Czu?em si?, jakbym wje?d?a? autobusem na powierzchni? innej planety. Pod ?adnym pozorem nie dajcie si? skusi? widokami i powstrzymajcie si? od robienia zdj?? z okien autobusu. To, co mo?na zobaczy? pó?niej, jest jeszcze pi?kniejsze i jeszcze bardziej niesamowite!