Strona główna
Strona główna
Opowieści
Opowieści
Dobre rady
Dobre rady
Galeria
Galeria
Recenzje sprzętu
Recenzje sprzętu
Konkurs
Konkurs!
Odsyłacze
Odsyłacze
Kontakt
Kontakt
Szukaj
Odkrywanie Ameryki - zachodnie wybrze?e Stanów Zjednoczonych
Zagłosuj na tę publikację | Zasady konkursu | Wersja do druku

23 sierpnia, poniedzia?ek

Yosemite National Park to przede wszystkim góry. W samej Yosemite Valley ogl?da si? je wprawdzie tylko z do?u (to tak jak Tatry z Krupówek - tylko bez McDonalda i innych sklepów), ale je?li naprawd? chce si? poczu? klimat tego parku, trzeba troszk? "pospacerowa?".

Wyje?d?amy rano do Tioga Pass Entrance, gdzie zostawiamy samochód i ruszamy na szlak - na Mount Dana. ?cie?ka zaczyna si? tu? za budk? stra?nika i nie trudno na ni? trafi?. Nie jest to jednak szlak utrzymywany przez park, a przez to chwilami, zw?aszcza przed szczytem, niezbyt dobrze oznakowany. Nie ma jednak z tym ?adnego problemu (przynajmniej latem), bo wida? wyra?n?, wydeptan? ?cie?k?, a przed szczytem czubek góry i wiadomo, ?e tam trzeba wej??. Ju? po 40 minutach Ania z trudno?ci? ?apie oddech, wi?c postanawiaj? z Piotrkiem wróci?. Chyba narzucili?my zbyt ostre tempo, a mo?e po prostu ta wysoko?? daje si? ju? we znaki. Ja z Monik? idziemy dalej. Jest pi?kna, s?oneczna pogoda, ale nie za gor?co, bo na tej wysoko?ci (ruszyli?my z 3031 m n.p.m.) powietrze jest ju? ca?kiem rze?kie. Widoki robi? si? coraz ciekawsze, zbocza coraz bardziej kamieniste. Im bli?ej szczytu, tym wi?kszy wiatr. Sam szczyt dosy? stromy, pokryty kamieniami - znak, i? góra podlega erozji, a kiedy? musia?a by? znacznie wy?sza. Sama ko?cówka jest ju? naprawd? wyczerpuj?ca, cho? nie jest w ogóle niebezpieczna (przynajmniej od strony, z której wchodzimy). Po 4 godzinach zdobywamy szczyt. Mount Dana - 3979 m n.p.m., drugi co do wielko?ci szczyt w Yosemite. Przy okazji mój najwy?szy. Przed wej?ciem szybko przeliczy?em stopy na metry i wysz?o mi, ?e to ju? czterotysi?cznik. Mo?e st?d tyle we mnie zapa?u? Dopiero po powrocie na kemping okaza?o si?, ?e do tej magicznej cyfry zabrak?o 21 metrów. A sama góra? Zapiera dech. Przed nami szczyty górskie pokryte ?niegiem, a tu? pod stopami przepa??. Wiele mil dalej wida? Mono Lake - jezioro, którego poziom zosta? 50 lat temu obni?ony o 12 metrów podczas rozbudowy systemu wodoci?gowego do Los Angeles. Teraz z jeziora wystaj? formy skalne wygl?daj?ce niczym zamki, krajobraz jest i?cie ksi??ycowy.

Tu? za nami na szczyt docieraj? dwie starsze panie (no, powiedzmy oko?o 50), co uzmys?awia nam, ?e wej?cie na t? gór? nie jest znowu a? takim wyczynem (albo po prostu nasza kondycja mog?aby by? lepsza). Schodzimy czym pr?dzej, ?eby Ania z Piotrkiem zbytnio si? nie martwili (zostawili nam kluczyki, a sami na kemping poszli pieszo - 8 km). Po drodze mijamy p?aty ?niegu, nieco ni?ej sporo rudawych ?wistaków, wygl?daj?cych na wylenia?e, stare i niezbyt boja?liwe. Po 6,5 godzinach w?drówki wracamy do samochodu.

Po powrocie do Tuolumne Meadows jedziemy si? wyk?pa? (na kempingu nie ma pryszniców, s? za to - dost?pne w okre?lonych godzinach - w pobliskim lodge). Za prysznice, niestety, si? p?aci (2 USD - co za zdzierstwo! A ?e nie zgadzamy si? z tak wysok? cen?, nast?pnego dnia k?piemy si? tam za darmo, wi?c ?rednia wychodzi ju? nieco lepiej). Pó?niej odpoczywamy, jemy obiad (zupki z torebek), a wieczorem idziemy na ognisko pos?ucha? gaw?dy pana rangera o lodowcu.

24 sierpnia, wtorek

Zm?czeni w?drówk? dnia poprzedniego postanawiamy tym razem uda? si? na mniej wyczerpuj?cy szlak. Oczywi?cie, z drugiej strony na tyle ciekawy, ?eby dobrze wykorzysta? czas sp?dzony w tym parku. Rezygnujemy z Half Dome (zaj??oby to nam 12 godzin marszu) i decydujemy si? na El Capitan, a przed wieczorem mamy zamiar pospacerowa? u podnó?a Lambert Dome - tu? za naszym kempingiem. Na El Capitan mo?na wchodzi? albo od doliny, albo z drugiej strony - z Tamarack Flat, kempingu po?o?onego w lesie, kilka mil od szosy 120. Tam te? jedziemy, zostawiamy samochód i wyruszamy na szlak. 12 mil spacerku wed?ug przewodnika, nie trzeba wchodzi? na ?adn? gór?, wprost idealnie. Po drodze mijamy mnóstwo szyszek (sugar pine i west white pine), co pi?kniejsze odk?adamy z Ani?, ?eby zabra? je w drodze powrotnej. Po której? kolejnej godzinie i jakby w nieco wi?kszym skwarze, zaczynamy z coraz wi?ksz? niecierpliwo?ci? wypatrywa? tego Capitana. Niecierpliwo?? zosta?a dodatkowo spot?gowana, gdy Piotrek z Monik? poszli przodem i nie mo?na ich by?o przez blisko godzin? dogoni? nawet biegiem. Gdzie oni si? podziali? Mo?e skr?cili jak?? ?cie?k? w bok? Znajdujemy ich tu? przed El Capitan, do którego dochodzimy dopiero przed 2 p.m. Zm?czeni, spragnieni (zapas wody na ca?y dzie? stopnia? prawie do zera, a przecie? czeka nas jeszcze powrót!) i ?li, ?e to tak d?ugo zesz?o i nie by?o wcale takie ?atwe i przyjemne. Troch? czasu sp?dzamy na tej, w tym momencie ju? nie?le przeklinanej, górze. W oddali wida? Half Dome, u do?u rozci?gaj?c? si? Yosemite Valley. El Capitan jest najwi?ksz? na ?wiecie bry?? granitu (1067 metrów wysoko?ci). Gdy patrzy si? na ni? z doliny, wida? przede wszystkim wysok?, pionow? ?cian?.


Do początku

Poprzednia strona
 ...4 5 6 7 8 9 10 11 12 
Następna strona

Zagłosuj na tę publikację | Zasady konkursu | Wersja do druku

O tych krajach: Atlanta - stolica Georgii Na szczyt King's Peak Bluegrass   Pozostałe...
Tego autora: Zachodnie wybrze?e Stanów Zjednoczonych - informacje praktyczne

Tekst: Roman Rutecki
Bardzo chętnie zamieścimy Państwa opowieść.
Wszystkie opowieści i uwagi prosimy kierować pod naszym adresem.
redakcja@tramp.travel.pl
Ostatnie uaktualnienie: 2000-02-06