Przed wieczorem doje?d?amy do Ventura, gdzie znajdujemy kemping (pomi?dzy dwoma autostradami, co bole?nie - ogromny ha?as! - odczuwamy w nocy). Wieczorkiem jedziemy na pla?? obejrze? prawdziwy zachód s?o?ca nad oceanem, a pó?niej korzystamy z kempingowego "spa" (basen i gor?ce jaccuzzi). Skoro tu równie? nikt si? nie k?pie w oceanie, to trzeba czym? zach?ci? turystów do przyjazdu. Aha, informacja praktyczna dla panów: na zachodnim wybrze?u panuje moda na k?pielówki d?ugie - bokserki, a widok europejskich k?pielówek podobno ?mieszy. Có?, mi pozosta?o g?o?no mówi?, ?e jestem z Europy!
27 sierpnia, pi?tek
Do powrotu pozosta?o nam dwa dni. Jaki jest dalszy plan podró?y? Mamy do wyboru: Los Angeles lub Death Valley. Wybieramy Dolin? ?mierci. Nie wje?d?amy wi?c do LA (jeste?my raptem kilka mil od miasta) i jedziemy na wschód. Przed wjazdem do LA k??bowisko autostrad daje przedsmak tego, co mo?e czeka? kierowc? w mie?cie: jeden dzie? pewnie trzeba by sp?dzi?, ?eby przejecha? przez ca?e LA. Nasza trasa natomiast, im bardziej oddalamy si? od wybrze?a, tym bardziej pusta. Ro?nie natomiast temperatura, to ju? nie jest te przyjemne 80 st. F, jak nad oceanem. Krajobraz za oknem zmienia si? b?yskawicznie - kamieniste pustynie, gdzieniegdzie wyrasta joshua tree i k?pki jakiej? trawy. Doje?d?amy do Death Valley. Najpierw mijamy dwa kempingi (chyba za darmo), na których oczywi?cie nikogo nie ma. Oczywi?cie, bo temperatura i?cie piekielna: 117, 118, 119 st. F... Nasz pok?adowy termometr pnie si? ca?y czas w gór?. Wychodzimy na krótkie przechadzki (takie po 15-20 minut), ?eby zrobi? par? zdj?? i wracamy zlani potem, niczym po wyj?ciu z basenu. Organizm wida? broni si? jak mo?e. Jedziemy dalej, a termometr pokazuje: 120, 121, 122...123 st. F! To nasz rekord: 50,5 st. C!
Dolina ?mierci jest najgor?tszym miejscem na ?wiecie. Trudno naprawd? wytrzyma? w takiej temperaturze, dlatego ograniczamy nasze wyj?cia do kilku przechadzek 100-, 200-metrowych. A jest co ogl?da?: wydmy, gdzie piasek rozgrzewa si? do temperatury przekraczaj?cej 90 st. C, dno s?onego jeziora (ca?e bia?e), jakie? kopki trawy przypominaj?ce nieco ??k? po sianokosach. S? te? w?druj?ce kamienie (The Racetrack), ale tam nie docieramy, za daleko i chyba trzeba mie? nap?d 4x4. Ogl?damy za to Diabelskie Pole Golfowe (wygl?da jak zaorane pole, tylko strasznie twarde i chodz?c po nim mo?na ?atwo z?ama? nog?). Z innych ciekawostek warto wymieni? Bedwater (kilka metrów kwadratowych jeziorka z wod? nasycon? siarczanami i chlorem - ?mierdzi strasznie i pi? si? pono? nie da). Ale my widzieli?my tam jakiego? ptaka, sta? sobie na jednej nodze i nie wygl?da? na spragnionego. Badwater jest najg??bsz? depresj? w Stanach -283 ft. poni?ej poziomu morza. W Dolinie ?mierci nie spotykamy rangerów, nie wiem, gdzie pobierane s? op?aty za wjazd (maj?c "eagle pass" i tak nie p?acimy). Jest za to w ?rodku budynek - taki "visitor center", z klimatyzacj? oczywi?cie, s? mapy i mo?na dowiedzie? si? od pracowników parku kilku ciekawostek czy poradzi? si? w sprawie wyboru w?a?ciwej trasy zwiedzania.
Dolina ?mierci jest dosy? d?uga, mo?na by pewnie znale?? ciekawe miejsca do zwiedzania na klika dni. My jednak nie zabawiamy tam d?u?ej i wyje?d?amy najkrótsz? drog? do Las Vegas. ?eby wyjecha? z doliny, samochód musi pokona? kilka stromych wzniesie?. W pewnym momencie widzimy tabliczk?: wy??cz klimatyzacj?. No nie?le, w tym upale brzmi to prawie jak "po?ó? g?ow? na pieniek"... Wyje?d?amy z doliny w promieniach zachodz?cego s?o?ca. To ju? ostatnie takie niesamowito?ci natury, jakie widzieli?my na zachodnim wybrze?u. Przed nami ostatni dzie?, w którym b?dziemy zachwyca? si? innymi cudami - tym razem stworzonymi przez cz?owieka. Wyje?d?amy z Kalifornii, wje?d?amy do Nevady.
Po jaki? 70 milach widzimy morze ?wiate? - to roz?wietlone Las Vegas. Przedmie?cia w niczym nie przypominaj? przepychu tego s?awnego miasta, wielu ludzi ?yje w bardzo kiepskich warunkach, w jakich? budach, czy w najlepszym przypadku w przyczepach kempingowych. Tu mieszkaj? g?ównie Meksykanie i Indianie. Zabudowa Las Vegas jest raczej niska, z wyj?tkiem oczywi?cie samego centrum i Strip, gdzie mie?ci si? wi?kszo?? s?ynnych hoteli i kasyn. Wje?d?amy do miasta pó?nym wieczorem i szukamy motelu. Hotele w Las Vegas nale?? do najta?szych w Stanach, za pokój w luksusowym hotelu mo?na zap?aci? oko?o 100 USD. Jeszcze taniej jest w dni powszednie albo je?li kupimy specjalny pakiet: bilet lotniczy i hotel na 2-3 dni. Niestety, nie mo?emy liczy? na takie zni?ki (jest pi?tek), wi?c szukamy czego? ta?szego (i wygl?daj?cego cho? troch? przyzwoicie, bo znaczna cz??? moteli wyra?nie przypomina takie wynajmowane na godziny). Znajdujemy co? ko?o Stratosphere za 50 USD za pokój (na cztery osoby). Jest te? basen, wi?c o pó?nocy idziemy pop?ywa?. Temperatura pomimo pó?nej pory nie spada poni?ej 100 st. F, nad g?owami roz?wietlone neonami niebo, gdzie? dalej gwar t?tni?cego ?yciem miasta, a na basenie spokój - jeste?my tylko we czwórk?. Po k?pieli kolacja i idziemy spa?.